Witam,
postanowiłem oddzielić tą historię od poprzedniej bo dotyczy innej sprawy, aczkolwiek tez ducha.
Mama przyjaciółki mojej matki, ciężko zachorowała, poszła pod nóż ale z narkozy się już nie wybudziła, zmarła. Jej córka nie czekając zaczęła porządkować jej dom gdyż musiała wyjechać do Niemiec a w marcu maja się wprowadzać nowi lokatorzy a jeszcze trzeba było remont zrobić. Moi rodzice, pomagali przy wynoszeniu rzeczy, wiele z nich trafiło do naszego domu, czy to do spalenia czy na własny użytek...
Problem się zaczął jakiś tydzień temu, gdy moja mama zaczęła mieć problemy ze snem a objawiało się to tak że budziła się regularnie co godzinę równo o wpół do każdej godziny czyli 1:30. 2:30, 3:30 i tak do rana. Sen po prostu ją odchodził a gdy zamykała oczy to wydawało się jej jakby je ciągle miała otwarte.
My jako doświadczeni spirytyści od razu wiedzieliśmy co jest grane, starka "przyszła" do nas razem z ze swoimi rzeczami. Fakt ten potwierdził mój siostrzeniec bo mu się "pokazała"(z młodego będą jeszcze ludzie) jak zamknął oczy to widział ją, jak się zbliża i coś mówi, wystraszył się... Wytłumaczyliśmy mu żeby następnym razem jej przekazał myślami, że nie żyje, umarła. Jednak następnej nocy już jej nie widział. Były dwa dni spokoju, mama odespała, ale w zeszłym tyg. znów się zaczęło, na szczęście w piątek mieliśmy mieć seans.
Jako trzeci duch "przyszedł" mój dziadek, na końcu przekazu nawiązał do problemu mojej mamy, powiedział- chcesz się jej pozbyć.. będziesz musiała jałowca naciąć bo jesteś winna, że jej rzeczy pod swój dach wzięłaś, a ona była bardzo do nich przywiązana a całe życie była skąpa. Nie wie że umarła, ciągle myśli, że żyje w ziemskim ciele, módl się za nią ja Ci będę przy tym pomagał, byś się tego ducha, niewinnego, bo tak nauczonego, że raz się żyje a raz umiera, pozbyła.
Minął weekend nie nacięliśmy jałowca, mama już była u kresu sił, brak snu ją wykańczał. Ojciec wziął naciął jałowca, zanieśli do sypialni i ta noc była pierwszą jaką mama przespała do rana bez żadnych niepożądanych pobudek. Niech mi teraz ktoś powie, że jałowiec nie działa...