Chciałbym napisać jeszcze słowo na temat tego, jak rozumiem filozofię - i będzie to raczej mój ostatni głos w tej dyskusji, która nie wiedzieć czemu stale wraca jak bumerang (nuda).
Allan Kardec otwiera swoją pracę pt. "Czym jest spirytyzm" preambułą, w której podaje następującą definicję spirytyzmu:
"[...] Aby już teraz udzielić odpowiedzi na pytanie sformułowane w samym tytule tej broszury, stwierdzimy, że
Spirytyzm jest zarazem nauką opartą na obserwacji i systemem filozoficznym. Jako nauka opisuje relacje, które można nawiązać z Duchami; natomiast jako filozofia odnosi się do wszystkich konsekwencji moralnych, które wynikają z tychże powiązań".
A więc sam Kardec, którego zwolennikami jesteśmy, uznaje spirytyzm za system filozoficzny. To powinno rozwiązywać nasz dylemat.
Nie posiadam wykształcenia filozoficznego, ale historyczne, nie mogę więc w pełni kompetentnie się wypowiadać. Na tyle jednak, na ile orientuję się w temacie (w oparciu np. o prace Tatarkiewicza czy Ajdukiewicza i inne prace z historii filozofii), jestem przekonany, że na system filozoficzny muszą składać się trzy obszary refleksji:
1) Ontologiczny (metafizyczny) - wyciągamy tu wnioski na temat bytu, tego co istnieje i dlaczego istnieje. Tutaj filozofowie m.in. rozważają problem relacji materii do ducha, istnienia Boga itd. Samo pojawienie się zagadnienia Boga nie jest tematem stricte religijnym, ale często staje się częścią różnych systemów filozoficznych, np. Spinozy (w wydaniu panteistycznym), Kartezjusza, Pascala, Arystotelesa, Platona, nawet Kant mówi co nie co o Bogu. Więcej nawet - George Berkeley, o którym miałem okazję popełnić kiedyś artykuł do naszej gazetki,
uczynił z Boga ośrodek swojego systemu filozoficznego.
2) Epistemologiczny - gdzie snujemy rozważania na temat poznania - tego, co może być poznane i jak to poznajemy, są to także rozważania na temat granic ludzkiego poznania. Spirytyzm uważa, że świat poznajemy dzięki rozumowi i doświadczeniu. Mediumizm jest formą doświadczenia, z którego spirytyści wyprowadzają wnioski, poddane następnie selekcji przez rozum (
sam Kardec wskazuje, że odpowiedzi spirytyzmu należy przyjmować nie dlatego, że tak mówią święte pisma czy prorocy, ale dlatego, że wyjaśniają nam świat i są to odpowiedzi bardziej sensowne niż inne). W tym kontekście bardzo interesująco wypada podejście do empiryzmu u zwolenników pragmatyzmu (przedstawicielem tego kierunku nota bene był William James, wybitny psycholog i badacz mediumizmu). Otóż zdaniem pragmatystów doświadczać czegoś nie znaczy tyle co "poznawać bezpośrednio zmysłami", ale "dysponować pewnymi przeżyciami". Te przeżycia mogą mieć różny charakter i nie muszą być intersubiektywnie kontrolowane (jak w naukach przyrodniczych, opartych nawiasem mówiąc na innych przed-założeniach metafizycznych, rzadko uświadamianych sobie przez samych naukowców). Mamy tu masę problemów do rozważania: czy metoda Kardeca była naukowa? Może jest to taki sam problem, jak kwestia: czy psychologowie obserwujący dzieci w placówkach oświatowych albo obserwujący zachowanie ludzi w więzieniach posługują się metodą naukową? Istnieje także inny problem, o którym wspomniał Kołakowski: "Wydaje się, że przy założeniu, iż wiedza jest z definicji propozycjonalna, racjonalizm jest prawdą tautologiczną i nie jest oczywiste, dlaczego irracjonalizm, negatywnie w ten sposób zdefiniowany miałby być z konieczności godzien pogardy.
Definicje, które zakładają, że wartość poznawcza pochodzi wyłącznie z poprawnego stosowania kodeksu nowożytnej nauki empirycznej i matematycznej, same wymagają uzasadnienia". To wszystko nie jest takie proste, jakby się początkowo wydawało
i zanim odmówimy spirytyzmowi miana nauki, musimy się zastanowić poważnie nad samym pojęciem nauki. Ale nawet jeśli spirytyzm nie spełniałby kryteriów nauki, wcale nie zostałby tym samym religią.
3) etyczny (normatywny) - tutaj mieści się cała sfera rozważań światopoglądowych odnoszących się do zagadnień moralnych.
Nie są to bynajmniej zagadnienia zarezerwowane dla religii. Dla przykładu - dziewiętnastowieczny utylitaryzm stale odnosi się do kwestii etycznych. W XVIII wieku Kant mówi wiele o imperatywie kategorycznym i rozważa m.in. problem uzasadniania moralności. Inny przykład: tacy filozofowie jak Bergson, zafascynowani dorobkiem chrześcijaństwa, bezpośrednio nawiązują do Jezusa i mistyków, pokazując, że z mistycyzmu bierze się szczególny rodzaj moralności, przeciwstawny moralności plemiennej, zamkniętej.
Tylko ignorant nazwałby bergsonizm religią!Podsumowując: rozumiem, że spirytyzm można przyjmować na wiarę (z ubolewaniem stwierdzam, że często robią to Brazylijczycy), bo w końcu zdarzają się dzieci, które każdą opinię swego ojca czy matki traktują jako nienaruszalną świętość, o której nie można dyskutować. Osoby religijne byłyby więc takimi dziećmi, jednocześnie
każdy kto uważałby spirytyzm za religię pośrednio przyznawałby, że nie jest w stanie obronić jego racji w dyskusji, ponieważ tam gdzie pojawia się dogmat, nie ma żadnej dyskusji - rozum wyłącza się i wyrusza na wycieczkę, czasami kończąc na stacji z szyldem:
fanatyzm. Nie wiem natomiast, po co osoby traktujące spirytyzm jako religię próbują sugerować innym, że kierują się takimi samymi przesłankami w rozumieniu spirytyzmu (teza Krzysztofa o wyparciu brzmi tu absurdalnie). Dla mnie spirytyzm nigdy nie był religią i nigdy nie będzie, niezależnie od tego, jakie ktoś ma zdanie na ten temat.
Natomiast, jeśli idzie o takie religie jak katolicyzm czy islam, myślę, że idealnie opisuje je określenie Schopenhauera wyrażone w jego dziele
O religii - jest to
oktrojowana (tj. narzucona) metafizyka ludowa.