Duch po śmierci ciała (z przekazem)

Miejsce, w którym przeczytać można różne intrygujące opowieści związane ze Spirytyzmem.

Duch po śmierci ciała (z przekazem)

Postautor: juniperus » 25 mar 2013, 20:55

Niniejszym rozpoczynam nowy temat na naszym forum. Rzecz, o której chcę w nim pisać jest na tyle wyjątkowa i wartościowa, że postanowiłam nie mieszać jej z moimi pierwszymi doświadczeniami spirytystycznymi, opisywanymi w temacie "Życie wśród dusz". Postanowiłam założyć ten temat, by służył on nam wszystkim jako wskazówka ukazująca optymalny kierunek, jaki powinniśmy w życiu obrać, by po śmierci nie żałować za kolejne winy, ale móc cieszyć się z następnego kroku poczynionego w kierunku naszego rozwoju duchowego, a więc samego Boga.

Wielu z Was zapewne wie, czym się zajmuję, a raczej czego jestem świadkiem w ostatnim czasie. Moje poszukiwanie kierunku w życiu zostało sprecyzowane i usystematyzowane przez "Siły Wyższe". Jak wiadomo mediumizmu nie da się nauczyć, on po prostu zostaje nam dany. Jest dużym zobowiązaniem i odpowiedzialnością, często niesie ze sobą dodatkową pracę, poza tą ziemską. Osobiście jakiś czas poszukiwałam przyczyny tegoż talentu (jak mój Opiekun twierdzi mediumizm to talent taki sam jak umiejętność śpiewu, rysowania, czy grania na instrumencie, nie jest on nadzwyczajnym darem, ale talentem, jakich ludzie posiadają wiele). Ponieważ sama z siebie nie potrafiłam tejże przyczyny i celu znaleźć, został mi on pokazany.
Przychodzą do mnie duchy (nie wywołuję ich), które po śmierci swego ciała potrzebują pomocy. Czasami czas od śmierci jest bardzo krótki, innym razem wydaje się trochę trwać. W rozmowach z tymi nieszczęśnikami nie dociekałam nigdy daty śmierci ich ciała, ponieważ uważałam to za zbędne. Z szacunku dla tych duchów nie przytoczę żadnej z prowadzonych z nimi rozmów. Chciałabym jednak opisać ogólnie cierpienia, jakich doznawały, by stały się dla Was przestrogą. Ci, którzy oglądali film "Nasz dom" wiedzą zapewne o jakim miejscu mówię. W filmie zostało ono nazwane czyśćcem. Z rozmów moich z duchami wynika, że tego typu cierpienia maja miejsce, z tym, że u poszczególnych duchów trochę się różnią. Ponieważ każdy z nas ma na swoim koncie inny rodzaj win, nie może brać za pewnik doznanie takich, a nie innych ewentualnych cierpień po śmierci. Każdy z nas jest ponadto na troszkę innym poziomie rozwoju, choć myślę, że odchylenia pomiędzy jednym, a drugim z nas nie będą wielkie, ze względu na fakt przebywania nas wszystkich na jednym świecie. Moje rozważania nie mają na celu wywołać w Was strachu, a jedynie ostrzec, co może nas wszystkich czekać, jeżeli nie uzmysłowimy sobie konieczności życia w pokoju, opierania swych działań na dobru i miłości wobec drugiego człowieka (ducha) i Boga. Nie chcę również, by życie w miłości stało się dla Was przymusem, decydującym o przyszłym szczęściu, ale celem samym w sobie, osiąganym z pełnym zaangażowaniem i chęcią, oraz wiarą w nieskończoną dobroć Boga.

Z rozmów z duchami wynika, że ci, którzy dopuścili się win wobec innych, np. swoich bliskich, przysparzając im wielu zmartwień, w początkowym okresie przebywają w ciemności, gdzie nie widzą nikogo, ani niczego. Są zagubione, przestraszone, zdezorientowane. Nie wiedzą, gdzie się znajdują, ani co się z nimi dzieje. Ta ciemność przeraża ich. Często mówią, że chciałyby wrócić do domu, ale nie wiedzą jak.
Ciemność towarzyszy nie wszystkim duchom. Niektóre widzą np. swoje własne ciało, stojąc nad nim zastanawiają się, co się stało. Często pomimo, że mają przed sobą obraz własnego martwego ciała, nie zdają sobie sprawy, że ono umarło, a oni są uwolnionymi z niego duchami.
Są jednak duchy bardziej cierpiące. Samobójcy nieustannie przeżywają chwilę swej śmierci, ci, którzy się powiesili duszą się bez końca w ogromnym lęku, czasem wręcz panice. Pragną by to się skończyło, nadziei jednak nie widzą. Płaczą, krzyczą i wołają o pomoc, pragną tylko jednego, by cierpienie ich zostało przerwane.
Jeszcze bardziej cierpią duchy, które na skutek uzależnień, np. alkoholizmu, stały się oprawcami dla swojej własnej rodziny. Ich cierpienia są potworne. Często nie mają możliwości nawet „wyrwać się” z Ziemi. Pozostają na niej, błąkając się, koszmarnie cierpiąc ból i upokorzenie. Widzą siebie jako żywcem rozkładające się istoty. Przeraźliwie krzyczą i jęczą w cierpieniu i wszechogarniającym strachu. Szukają wyjścia z tej sytuacji, pomocy, ale daremnie. Stają się zmorą dla samych siebie. Ich rozpacz jest tak głęboka, że przenika człowieka to widzącego do szpiku kości. Płakać się chce widząc tak straszne cierpienie. Aż strach pomyśleć, jak wyglądają udręki zabójców. Szczęśliwie nie miałam z nimi kontaktu, nie wiem więc jak wygląda to w ich przypadku. Myślę jednak, że muszą to być prawdziwe katusze.
Dla pocieszenia powiem, że nie wszystkie duchy tak cierpią. Ci, którzy za życia nazbierali jedynie lżejsze winy, pozostają pewien czas w ciemności, ale są przy nich duchy ich bliskich (zmarłych wcześniej), wspierają je i czekają, aż ten będzie gotów, by iść dalej. Nie było mi dane dowiedzieć się, jak jest po tej „drugiej stronie”, czyli co widzą duchy po wyjściu z ciemności. Nam, przebywającym na Ziemi z jakiegoś powodu nie wolno tego wiedzieć (choć znam osobę, której rąbek tajemnicy został uchylony). Można jednak mniemać, że jest hmm... no właśnie, jak? Duchy twierdzą, że jest im bardzo dobrze, są szczęśliwe i niczego nie potrzebują. Zastanawia mnie jedynie pewna rzecz, dlaczego niektóre mówią, że jest im tam nudno. Spotkałam się z niejednym takim przypadkiem. Być może chwilowo po śmierci przebywały w miejscu, gdzie nie cierpiały, ale nie działo się tam nic szczególnego.

Wszystkim Duchom, a szczególnie tym cierpiącym, pomagają bardzo modlitwy, chociażby tak popularna „Wierzę w Boga”. Z moich rozmów wynika, że większość duchów zna ją na pamięć i są w stanie razem ze mną we własnej intencji ją odmawiać. Módlcie się zatem za wszystkie zbłąkane duchy, które cierpią w ciemnościach, by dobry Bóg pozwolił im ujrzeć światło i wskazał dalszą drogę, a one same by zrozumiały swoje winy, żałowały ich i prosiły o przebaczenie. Proście również wysokie duchy i Opiekunów, by wspierały te cierpiące w ich trudnych chwilach. Ponieważ niektóre duchy za życia na Ziemi nie modliły się wcale i nie znają modlitw, bądź czasami po prostu nie wierzą w Boga, Wasza modlitwa jest szczególnie ważna i przydatna.

Ogromne znaczenie mają dla nich również przebaczenie tych, których w jakikolwiek sposób zranili. Przebaczajcie więc swoim winowajcom i oprawcom, gdyż dzięki temu skrócicie ich cierpienia. Nie warto żywić urazy na zawsze. Puśćcie w niepamięć zło wyrządzone Wam z czyjejś ręki. Być może któregoś dnia to Wy będziecie takiego przebaczenia potrzebować.



Przed założeniem niniejszego tematu poprosiłam naszego Ukochanego Boga, by dał mi pozwolenie na otrzymanie przekazu dla Was wszystkich, którym mogłabym wzbogacić ten temat, a który zawierałby cenne wskazówki jak żyć, by po śmierci nie cierpieć tak, jak te biedne duchy, które do mnie przychodzą. Pojawił się więc Duch (chyba jeden z lepiej rozwiniętych, gdyż doznanie było przemiłe) i poprzez pismo automatyczne stworzył dla Was przesłanie.
Wielu z Was zapewne czytało już dzieła Kardec'a i poniższy przekaz nie wniesie nic nowego. Warto jednak go przestudiować dokładnie i skonfrontować z własnym sumieniem.


"Przyjmijcie Boga swego do serc, by zapanowała w Was radość ponad wsze czasy. Moc Najświętszego może dać Wam prawdziwe szczęście jeśli tego zechcecie. Panując na przestworzach ma dla Was ogromną nagrodę, której każdy może się spodziewać jeśli ma serce pełne miłości i dobra. Miejcie wiarę w Najświętszego i Jego Królestwo Niebieskie. Jego miłość dosięgnie każdego, kto zechce zobaczyć Boga Prawdziwego i okaże skruchę w dążeniach do rozwoju swego Ducha. Nadzieją żyjcie, albowiem każdy z Was może sięgnąć Pana w dniu, gdy okaże się godnym, a jego grzech zmyty zostanie pracą i utrapieniem.

Pamiętaj człowieku by nie zamazywać serca winą, którą przyjdzie Ci odpracować. Pan kocha ogromnie wszystkie swe Duchy i nie pozwoli by każde z nich pozostało na straceniu. Ofiaruje każdemu pomoc i drogę poprzez umęczenie do Siebie Samego. Dlatego tak ważnym jest by każdy z Was zechciał już dziś dostać swą szansę. Nie odrzucajcie Jego łaski i bądźcie godni Jego. Dajcie dowód swojej miłości i idźcie w kierunku, jaki wskazuje Wam Pan, z Nim nie dostąpicie ciemności.
Niech każdy Duch pamięta, że sam może być twórcą swego losu i sam go kształtuje. Jeśli zabraknie odwagi do działania, chrońcie swe serca przed złem. Niech nie niszczy Waszej dotychczasowej pracy. Miłość płynie prosto do nich i nie straćcie jej z oczu.
Pamiętaj człowiecze o miłości Twego Boga, która zaprowadzi Cię do Światłości, gdy wina Twa zostanie zmazana. Roztropni i mądrzy w swej naturze uczynią swe życie lepszym i łatwiej dojść im będzie dane do Boga Samego. Nie traćcie więc nadziei gdy ciemność przysłoni Wam oczy. Wiara i nadzieja wskażą Wam drogę, z której zbłądzić jest niełatwo.

Miliony lat minęło by człowiek mógł dostąpić Boga. Niech każdy skorzysta więc z okazji, by zbliżyć się do Niego tak, jak on Sam tego chce. Powiedzcie każdemu, kto jeszcze się waha, by drogę swą obrał ku dobru i miłości bo tylko one dadzą zbawienie. Możecie jeszcze dziś stać się naszymi sprzymierzeńcami, wystarczy, że podążać będziecie przez znoje swych win niezłomnie i z odwagą spoglądać będziecie w przyszłość.

Niech oczu Wam nie przysłoni chęć posiadania. Skarby tego świata nie znaczą nic w Bożej Światłości. Gdy każdy z Was odstąpi od nich, znajdzie swe szczęście u boku Najwyższego. Pamiętać musicie by mieć w swym sercu łagodność. Ona pozwoli Wam przejść przez niepowodzenia z uniesioną głową i dostąpić zaszczytu zobaczenia Samego Boga Miłościwego.
Nie odkładajcie na później swych postanowień, gdy godzina Wasza jest Wam nie znana. Tylko skrupulatność i praca zbliży Was do celu, jaki Bóg Wam nakreślił. Niech miłość Najwyższego zagości w Waszych sercach strudzonych, spłakanych oczach, zmęczonych ramionach. Niech prowadzi Was tak długo, jak będzie koniecznym, do dnia, w którym każdy z Was stanie przed Bogiem i rozpłacze się z radości, a miłość Jego da Wam świadectwo na zwycięstwo dobra ponad wszystkim.

Słusznym jest, byście nie zważali na przeciwności. One bowiem doprowadzą Was do zwycięstwa nad złem. Nie cencie swej małej liczby jako nieznaczącej grupy. Tam, gdzie jest miłość, tam siła ogromna do działania. Bądźcie bohaterami Boskimi, którzy niezłomnie głoszą Jego chwałę. Niech nie zniechęcają Was nastroje innych, ponieważ sami zapłacą za swą nieuwagę. Patrzcie więc śmiało w oczy sobie i czyńcie dobro zawsze i wszędzie, a nikomu miejsca przy Bogu nie braknie. Kochajcie wzajemnie i twórzcie swe dzieło, za które kiedyś przyjdzie się Wam rozliczyć.
Boża łaska niech będzie z Wami po wsze czasy.

Wasz Ordynat
Piotr "


Ostatnio zmieniony 25 mar 2013, 22:24 przez juniperus, łącznie zmieniany 1 raz
Izabela
GG: 42074662


Ulecieć do góry na skrzydłach...
Awatar użytkownika
juniperus
spirytystka
spirytystka
 
Posty: 852
Rejestracja: 03 sty 2013, 11:50
Lokalizacja: łódzkie

Re: Duch po śmierci ciała (z przekazem)

Postautor: kalatala » 25 mar 2013, 21:37

Dziękuję, Izo! Bardzo mi to było potrzebne! Pytanie mam... czy mogę to przesłanie rozpowszechniać? Chociażby przez Facebooka?
Awatar użytkownika
kalatala
spirytystka
spirytystka
 
Posty: 913
Rejestracja: 28 cze 2012, 19:05
Lokalizacja: Białystok

Re: Duch po śmierci ciała (z przekazem)

Postautor: juniperus » 25 mar 2013, 21:46

Oczywiście. Jest dla wszystkich ludzi. Im więcej osób weźmie sobie to do serca, tym więcej szczęścia będzie na Ziemi
Izabela
GG: 42074662


Ulecieć do góry na skrzydłach...
Awatar użytkownika
juniperus
spirytystka
spirytystka
 
Posty: 852
Rejestracja: 03 sty 2013, 11:50
Lokalizacja: łódzkie

Re: Duch po śmierci ciała (z przekazem)

Postautor: Krzysztoff » 25 mar 2013, 22:02

Iza piękny przekaz , myślę że warto go kilka razy przeczytać

Jedna uwaga , jak byś mogła to zrób jakieś akapity , paragrafy , bo ciężko się czyta taki zwarty tekst na komputerze. :)
Krzysztoff
Moderator forum
Moderator forum
 
Posty: 2787
Rejestracja: 05 sty 2012, 21:52
Lokalizacja: Wrocław

Re: Duch po śmierci ciała (z przekazem)

Postautor: juniperus » 25 mar 2013, 22:26

Krzysztoff pisze:myślę że warto go kilka razy przeczytać
Masz rację. Czytałam go już kilkukrotnie i za każdym razem zauważałam nowe przesłanie, nową wskazówkę. Oczywiście sam przekaz to nie moja zasługa, ale Ducha, który zechciał go nam dać (podziękowania należą się więc Duchowi, nie mnie) a reszta to dzieło moje przy znaczącym natchnieniu i wsparciu Opiekuna.
Izabela
GG: 42074662


Ulecieć do góry na skrzydłach...
Awatar użytkownika
juniperus
spirytystka
spirytystka
 
Posty: 852
Rejestracja: 03 sty 2013, 11:50
Lokalizacja: łódzkie

Re: Duch po śmierci ciała (z przekazem)

Postautor: kakofonia myśli » 26 mar 2013, 01:10

Cudownie Izuś, że wróciłaś :)
Pelo Amor ou Pela Dor... (By love or by pain)

„What is mind? No matter. What is matter. Never mind.” Thomas Hewitt Key

sbitara77@gmail.com
Awatar użytkownika
kakofonia myśli
spirytystka
spirytystka
 
Posty: 386
Rejestracja: 15 lut 2013, 04:26
Lokalizacja: The space-time continuum...

Re: Duch po śmierci ciała (z przekazem)

Postautor: kakofonia myśli » 26 mar 2013, 18:25

Izuniu, myślę, że dobrze zrobiłaś umieszczając ten post. I oby nie był on ostatni. Dzięki takim przekazom możemy postarać się 'naprawić' jeszcze na planie ziemskim, aby późniejsza ciemność była krótsza lub po prostu nas nie dotyczyła. Mnie osobiście Twój post nie wystraszył (może po prostu jestem oswojona z wizją ciemności :lol: ), ale napełnił nadzieją. Nadzieją na to, że niezależnie od wszystkiego zawsze mamy szansę, by 'zamazać' wyrządzone przez nas krzywdy, czy skorygować zachowanie.

juniperus pisze:Nie chcę również, by życie w miłości stało się dla Was przymusem, decydującym o przyszłym szczęściu, ale celem samym w sobie


Piękne słowa :) Powinniśmy żyć godnie przepełnieni miłością i miłosierdziem nie dlatego, że boimy się przyszłych kar, a dlatego, że to czujemy. Gdybyśmy zmuszali się do dobrych uczynków wbrew sobie tylko po to, by 'zarobić' na lepsze przyszłe życie byłaby to czysta hipokryzja, która prawdopodobnie osiągnęłaby odwrotny skutek od zamierzonego.

juniperus pisze:Ogromne znaczenie mają dla nich również przebaczenie tych, których w jakikolwiek sposób zranili


Właśnie, przebaczenie :) Bycie pamiętliwym i nienawistnym w stosunku do drugiego człowieka niczego nie zmienia, a działa jak broń obusieczna, gdyż pielęgnując w sobie negatywne uczucia sami stajemy się ich ofiarami. Dlatego nie ma co nosić w sobie urazy. Przeszłości nie da się zmienić. Dodatkowo zwróćmy uwagę na to, że jesteśmy słabymi pełnymi małostkowych uczuć jednostkami i każdy z nas, gdzieś się kiedyś zagubił w gąszczu życia, codziennych spraw, relacji międzyludzkich. Nikt nie jest wolny od błędu. Dzięki błędom zdobywamy konieczne nauki, wyciągamy wnioski. Cały wic polega na tym, by potrafić się do nich przyznać i nie bać się poprosić o przebaczenie.

juniperus pisze:Niech każdy Duch pamięta, że sam może być twórcą swego losu i sam go kształtuje.


Właśnie, czasami zdajemy się o tym zapominać. A przecież tak niewiele trzba, aby się poprawić: odrobina dobrej woli i konsekwencja w działaniu :)

juniperus pisze:Patrzcie więc śmiało w oczy sobie i czyńcie dobro zawsze i wszędzie
.

To powinno być motto każdego z nas :)

Dzięki Izuś za cudowny post :) Więcej takich proszę. Wracasz mi wiarę w ludzkość :D
Pelo Amor ou Pela Dor... (By love or by pain)

„What is mind? No matter. What is matter. Never mind.” Thomas Hewitt Key

sbitara77@gmail.com
Awatar użytkownika
kakofonia myśli
spirytystka
spirytystka
 
Posty: 386
Rejestracja: 15 lut 2013, 04:26
Lokalizacja: The space-time continuum...

Re: Duch po śmierci ciała (z przekazem)

Postautor: juniperus » 28 mar 2013, 08:31

W moim tekście odnośnie cierpienia duchów znajduje się błąd.
juniperus pisze:Wszystkim Duchom, a szczególnie tym cierpiącym, pomagają bardzo modlitwy, chociażby tak popularna „Wierzę w Boga”.
Modlitwą tą jest nie "Wierzę w Boga", a Modlitwa Pańska, czyli "Ojcze Nasz". Przepraszam za ten błąd.
Izabela
GG: 42074662


Ulecieć do góry na skrzydłach...
Awatar użytkownika
juniperus
spirytystka
spirytystka
 
Posty: 852
Rejestracja: 03 sty 2013, 11:50
Lokalizacja: łódzkie

Re: Duch po śmierci ciała (z przekazem)

Postautor: Nikita » 28 mar 2013, 11:11

Tak to piekne przeslanie...ale czytajac je pomyslalam sobie, ze moge robic tylko tak jak potrafie...nie jestem az tak wysoko aby tylko kochac i pomagac...staram sie to robic ale nie zawsze mi sie udaje...mam w sobie tyle niedoskonalosci i rozne chumory i nerwy itd...w przeszlosci popelnilam wiele bledow , i teraz tego zaluje ale ni potrafie cofnac czasu....Na dzien dzisiejszy chce bardzo byc po tej stronie swiatla, dobra i milsoci ale czasmai nie potrafie bo sie wkurzam bo sie denerwuje , bo wpadem w depresje itd...zycie nie jest latwe i to nie jest takie proste byc dobrym czlowikiem...staram sie ale nie zawsze mi to wychodzi...
Nikita
Sympatyk spirytyzmu
 
Posty: 5352
Rejestracja: 03 maja 2010, 15:31

Re: Duch po śmierci ciała (z przekazem)

Postautor: atalia » 28 mar 2013, 14:50

Tak jak zdecydowanej wiekszosci z nas... :(
atalia
spirytystka
spirytystka
 
Posty: 3943
Rejestracja: 17 sty 2010, 12:30

Następna

Wróć do Opowieści spirytystyczne

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 12 gości