przeżycia rodzinne i inne

Miejsce, w którym przeczytać można różne intrygujące opowieści związane ze Spirytyzmem.

Re: przeżycia rodzinne i inne

Postautor: odnowa » 13 lut 2018, 21:28

Koleżanka musiałaby nieustannie wysyłać złe myśli skoro do niej wróciły. Co pomogło mamie? To że o nią dbaliście, poczuła się potrzebna. Takie jest przynajmniej moje zdanie. Odpychają mnie rytuały w których trzeba korzystać z jakichś przedmiotów lub coś palić czy robić tego typu "poświęcenia".
odnowa
 
Posty: 427
Rejestracja: 27 sty 2015, 06:00

Re: przeżycia rodzinne i inne

Postautor: Xsenia » 13 lut 2018, 22:02

Nie musisz wierzyć Odnowo :) Jednak fakty są takie, że mama nie miała ochoty do życia przez ponad tydzień, a nabrała jej dokładnie na drugi dzień po zrobieniu ochrony.
I powinnam być trochę bardziej dokładna. Ochrona mogła pomóc też mojej mamie przed nami (moimi siostrami i mną). Już tłumaczę dlaczego. Moja mama zawsze "odczytywała" nasze nastroje, nasze samopoczucie, i telepatycznie czytała w myślach. To był i jest standard, że mama odpowiada na niezadane pytania, o których właśnie pomyślałyśmy. To również był standard, że moja mama zawsze dzwoniła do mnie z pytaniem czy wszystko w porządku dokładnie godzinę po mojej kłótni z mężem.
Podam też przykład z mojego dzieciństwa. Mam nawet na to zdarzenie dowody, bo listy sobie zostawiłam na pamiątkę :) Mając jakieś 12 czy 13 lat wyjeżdżałam na kolonie letnie nad morzem. Wyjeżdżaliśmy w dwa autobusy wieczorem. Dokładnie o 21 w moim autobusie pękła i zapaliła się opona. Wszystkich nas ewakuowano z autobusu. Szybko ugaszono oponę. Nikomu nic się nie stało. Kierownictwo zdecydowało,że młodsze dzieci pojadą dalej dobrym autobusem, starsze miały czekać w popsutym na zamienny autobus. Byłam w grupie tych starszych. Zamienny autobus przyjechał o 24. Po czym bez dalszych przygód dojechaliśmy nad morze. Dwa dni później dostałam dwa listy :) jeden od mojej siostry, drugi od mamy. Obie opisywały to samo, przy czym, jedna nie wiedziała, że druga też napisała. Moja mama o godzinie 21 zaczęła sie bardzo denerwować. I nie potrafiła sie uspokoić aż do 24. Dopiero na drugi dzień, jak mój tata i siostra wrócili z pracy (kolonie zakładowe) i powiedzieli co mi się przytrafiło, to mama się uśmiała z samej siebie.
Po prostu moja mama jest wiedźmą i moje siostry też ;) I na nieszczęście akurat jak mama się rozchorowała, to najstarsza miała młyn w pracy, średnia rozchorowana jechała jeszcze na delegację, ja miałam i dalej mam młyn w pracy. I może po prostu było tego za dużo na moją biedną mamę.
Wyznaję zasadę Sokratesa - "wiem, że nic nie wiem". :)
Awatar użytkownika
Xsenia
Moderator forum.
 
Posty: 3163
Rejestracja: 08 lis 2013, 22:07
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: przeżycia rodzinne i inne

Postautor: fruwla » 13 lut 2018, 22:33

Jestem pewna, ze wasza mama potrafi telepatycznie odbierac wasze emocje, a przede wszystkim wtedy kiedy sa silne intensywne i wzburzone. I tak w przypadku klotni, strachu, choroby, funkcjonujecie na zasadzie nadajnika (corki) i odbiornika (mama).
W takim razie, powiedzialabym,ze nie ma latwo ta wasza rodzicielka.... :)
" Punkt widzenia zalezy od miejsca siedzenia "
fruwla
 
Posty: 956
Rejestracja: 28 kwie 2015, 10:03

Re: przeżycia rodzinne i inne

Postautor: Xsenia » 13 lut 2018, 22:54

"Nadajnikami" i "odbiornikami" jesteśmy wszystkie :)
Gdzieś tu już wcześniej pisałam, że nie muszę dzwonić do siostry, bo wystarczy, że o niej pomyślę, a ta dzwoni. Śmieję się, że oszczędzam na rachunkach telefonicznych :D Ale w drugą stronę też to działa, ja dzwonię i słyszę "o właśnie o tobie myślałam". To w mojej rodzinie jest raczej normalne. Moje dzieci też to mają. Przy robieniu obiadu pomyślę o młodszym i ten przybiega z pokoju z hasłem "mama wołałaś?". Także "czytamy" wszyscy wszystkich w naszej rodzinie :)
Heh może trzeba było to ćwiczyć i nie musiałybyśmy teraz gadać tylko "rozmawiałybyśmy" telepatycznie ;)
Ale fakt faktem, że mama przebija nas wszystkich. Jest najbardziej "paranormalna" :)
Wyznaję zasadę Sokratesa - "wiem, że nic nie wiem". :)
Awatar użytkownika
Xsenia
Moderator forum.
 
Posty: 3163
Rejestracja: 08 lis 2013, 22:07
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: przeżycia rodzinne i inne

Postautor: danut » 13 lut 2018, 23:02

Mamy to mają do siebie,pępowina przecięta, ale niewidzialny kabel łączności zwykle nadal istnieje. Matczyna troska nieraz niewidzialnie ratuje nas z opresji i niebezpieczeństw. Nie jestem tylko za rytualnym - przedmiotowym podpieraniem się w rzeczach mających większą naturalna moc niż jakiekolwiek sztuczne lusterka. Umiejętność odbicia cudzego zła od siebie też ich nie potrzebuje.
danut
 
Posty: 6655
Rejestracja: 27 paź 2015, 09:27

Re: przeżycia rodzinne i inne

Postautor: soldado » 14 lut 2018, 22:18

Xsenia pisze:Z najnowszych przeżyć.
Moja mama prawie odeszła tydzień temu. Zachorowała na grypę. Ból żołądka, ból mięśni, wysoka powyżej 39 gorączka. Niby nic strasznego, ale w wieku 74 lat, to może zabić. Nie mogła jeść, nie mogła pić, nie mogła łykać tabletek, nie wstawała z łóżka, nie siadała nawet. Było bardzo, bardzo źle. Widać było, że mamie nie chce sie walczyć, nie chce sie żyć.
Najstarsza siostra nie mogła przyjeżdżać, bo ma dość daleko, średnia rozchorowała się tak samo jak mama (wysoka gorączka, okropny kaszel). Zostałam ja.
Przed pracą do mamy (pół godziny drogi do i pół godziny z powrotem), po pracy do mamy. Lekarka, wizyta domowa, robienie picia, oklepywanie. Cokolwiek by tylko było lepiej choć trochę. Trochę się polepszyło, ale mama nie nabrała ochoty do życia.
I wpadłyśmy z najstarszą na pomysł by postawić ochronę. Zrobiłyśmy to obie. I mamie zaraz na drugi dzień sie poprawiło. Nabrała ochoty dożycia i walki. Je, chodzi. Pokasłuje jeszcze ale bierze tabletki i jest z dnia na dzień coraz lepiej. Dziś u niej byłam. Uśmiechała się, wyszła sie przywitać. Nie ta sama osoba, co parę dni wcześniej. Jak zwykle zadzwoniłam do najstarszej by zdać relację (jak to robiłam codziennie po kilka razy) i siostra sie przyznała, że oprócz normalnej ochronny założyła też "lustro". Odbicie złych myśli do wysyłającego. No i jedna z jej koleżanek z pracy przyszła dziś do biura tylko po to by zostawić L4. Wysoka gorączka, okropny kaszel. I moja siostra przypomniała sobie, że właśnie ta koleżanka ciągle jej zazdrościła, że jeszcze ma żyjących rodziców, bo ona już nie ma. Odwróciło się. Mama wyzdrowiała, koleżanka zachorowała.

Należy uważać komu i czego zazdrościmy. A najlepiej nie zazdrość niczego i nikomu.


Ochronna tarcza, lustro...
Mamy w swoich szeregach Czarownicę :)
Czasem w życiu warto jest się zgubić, by móc się na nowo odnaleźć
soldado
Moderator forum.
 
Posty: 3177
Rejestracja: 04 lis 2014, 23:35
Lokalizacja: Stolica Polskiej Piosenki :)

Re: przeżycia rodzinne i inne

Postautor: Xsenia » 15 lut 2018, 00:05

Nie czarownicę Soldado, tylko wiedźmę, a to duża różnica :)
Wyznaję zasadę Sokratesa - "wiem, że nic nie wiem". :)
Awatar użytkownika
Xsenia
Moderator forum.
 
Posty: 3163
Rejestracja: 08 lis 2013, 22:07
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: przeżycia rodzinne i inne

Postautor: soldado » 15 lut 2018, 00:07

Xsenia pisze:Nie czarownicę Soldado, tylko wiedźmę, a to duża różnica :)


Ok. :)

A to napisz proszę, jaka jest różnica?
Czasem w życiu warto jest się zgubić, by móc się na nowo odnaleźć
soldado
Moderator forum.
 
Posty: 3177
Rejestracja: 04 lis 2014, 23:35
Lokalizacja: Stolica Polskiej Piosenki :)

Re: przeżycia rodzinne i inne

Postautor: Xsenia » 15 lut 2018, 00:15

A nie wiesz? :D
Czarownica rzuca zaklęcia, czary, na co dzień. Ja TYLKO stawiam ochronę i to tylko raz, dwa razy do roku.
A wiedźma to starodawne słowo oznaczające "kobietę z WIEDZĄ". WIEDZ-MA. Ma wiedzę.

Z wikipedii:
We współczesnej kulturze uważa się, że w przedchrześcijańskich słowiańskich społecznościach była to kobieta posiadająca wiedzę, związaną z ziołolecznictwem, medycyną i przyrodą. Osoba szanowana przez społeczeństwo, zwracano się do niej po rady. Pierwotnie w kulturach słowiańskich wiedźmę nazywano wiedma lub widma. Wiedźma posiadająca zdolności lub cechy magiczne nazywana była ciotą.

HA magiczna nie jestem :P
Wyznaję zasadę Sokratesa - "wiem, że nic nie wiem". :)
Awatar użytkownika
Xsenia
Moderator forum.
 
Posty: 3163
Rejestracja: 08 lis 2013, 22:07
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: przeżycia rodzinne i inne

Postautor: soldado » 15 lut 2018, 00:19

Xsenia pisze:A nie wiesz? :D
Czarownica rzuca zaklęcia, czary, na co dzień. Ja TYLKO stawiam ochronę i to tylko raz, dwa razy do roku.
A wiedźma to starodawne słowo oznaczające "kobietę z WIEDZĄ". WIEDZ-MA. Ma wiedzę.

Z wikipedii:
We współczesnej kulturze uważa się, że w przedchrześcijańskich słowiańskich społecznościach była to kobieta posiadająca wiedzę, związaną z ziołolecznictwem, medycyną i przyrodą. Osoba szanowana przez społeczeństwo, zwracano się do niej po rady. Pierwotnie w kulturach słowiańskich wiedźmę nazywano wiedma lub widma. Wiedźma posiadająca zdolności lub cechy magiczne nazywana była ciotą.

HA magiczna nie jestem :P


Jesteś czarownicą... :)

Ok.
Spróbuj rzucić jakieś zaklęcie.
Mogę postawić bardzo wiele, że się sprawdzi.

Na tym forum fakt, tego nie pisałem.
Często zadaję pytania, na które znam odpowiedzi ;)
Czasem w życiu warto jest się zgubić, by móc się na nowo odnaleźć
soldado
Moderator forum.
 
Posty: 3177
Rejestracja: 04 lis 2014, 23:35
Lokalizacja: Stolica Polskiej Piosenki :)

PoprzedniaNastępna

Wróć do Opowieści spirytystyczne

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 18 gości