Strona 14 z 22

Re: przeżycia rodzinne i inne

Post: 09 paź 2014, 15:49
autor: Nikita
U mnie w pracy mamy taka jedna kierowniczke, ktora tez lubi sie powyzywac na ludziach szczegolnie na takich bojacych sie. Na mnie sie wyzywala az bylo tego za duzo i ja na nia nawrzeszczalam...i od tego czasu jest spoko....Ona zreszta ostatnio takze zmienila sie na lepsze....Czasem trzeba poprostu powiedziec stop...oczywiscie z szacunkiem i nie zywic nienawisci...a wtedy ludzie zaczna sie "zachowywac". W zyciu zawsze dzieje sie duzo zlöego i dobrego ale musimy nad soba pracowac aby bylo lepiej...nam i innym...

Re: przeżycia rodzinne i inne

Post: 09 paź 2014, 17:19
autor: Achill
ja mysle że czasem lepiej jest z takimi co wrzeszczą. do nich wczesneij czy później dociera że robia źle... bo w gruncie rzeczy ich wrzeszczenie to próba dążenia do rozwoju tyle że źle rozumiana i wykonana. najgorszy typ to taki który pozostaje tam gdzie jest i nei ma ambicji zrobić nawet kroku naprzód. Bierność zabija wszystko - Ci ludzie nawet nie chca być jakkolwiek inni. Im jest dobrze tak jak jest.

Re: przeżycia rodzinne i inne

Post: 09 paź 2014, 18:47
autor: Achill
jest tez inny sposób - rozmawiasz jak przez telfon - kartka coś do pisania i probujesz skonkretyzowac o co facetowi chodzi - krzyczy? a niech krzyczy gdy tylko zrobi pauze na łapanie oddechu zaajesz mu rzeczowe ptyanie w stylu: ale tak właściwie to czego ode mnie oczekujesz? Jaki problem chcesz zeby dla Ciebie rozwiązał itp itd. Skutecznośc sprawdzona... ludzie nie dość że przestają wrzeszczeć to często albo odpusczaja raz na zawsze albo... rozwiązują wszystkie sporne kwestie w cywilizowany sposób. w efekcie daja Ci spokój. musisz byc rzeczowa -o ile skupisz sie na kartce i wynotowywaniu najwazniejszych rzeczy z tego co ktoś na Ciebie krzyczy to przetrwasz, nawet najwiekszy wybuch.

Re: przeżycia rodzinne i inne

Post: 17 lis 2015, 23:24
autor: Xsenia
Jeszcze nie napisałam wam mojego "przypadku" z końca lipca. :) Już to nadrabiam. :)

Urlop miałam zaplanowany na dwa pierwsze tygodnie sierpnia. I jak to co roku bywa mój mąż zażyczył sobie przeglądu samochodu, bo mieliśmy nim jechać 650km nad morze. To raczej nie dziwi.
Warsztat samochodowy, który zawsze leczy moje auto, przeniósł sie w inne miejsce w Chorzowie. No OK, tamto miejsce wynajmowali, to jest ich. Spoko. Przegląd miał trwać kilka godzin, więc postanowiłam odwiedzić siostrę mieszkającą w Bytomiu. To też jest OK. Siostra, która od niedawna pracowała akurat miała tygodniowy urlop i w środę była w domu. No ok zdarza sie :) W Chorzowie wsiadłam w autobus, którym nie jechałam od wieków i jak się okazało zdążył zmienić trasę jazdy. To też przyjęłam ze spokojem, mnóstwo remontów, autobusy zmieniają trasy. Norma. I "Przypadki" zaczynają się dopiero w tym momencie. :D
Przegapiałam przystanek, z którego miałabym bliżej do siostry. Z następnego przystanku musiałam drałować całą dzielnicę wzdłuż. No OK. Pomyślałam, że nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, bo przynajmniej odwiedzę stare kąty, po których z powodu posiadania auta piechotą od dawna nie zwiedzałam. :) I idąc koło mojego osiedla z dzieciństwa natknęłam się na koleżankę z podstawówki. Rozmowa wstępna wyglądała tak:
- "Basia?"
- "Kasia?" I zaczęłyśmy się śmiać. :D
I teraz najlepsze. Moja koleżanka ma dwójkę dzieci, jak ja. Jej starszy syn ma Zespół Aspargera, jak mój. Kupiła niedawno nowe mieszkanie, jak ja. Mieszkanie to znajduje się właśnie na moim starym osiedlu, mieszka teraz dosłownie klatkę obok :D Zrobiła niedawno prawo jazdy, jak ja. I teraz najlepsze....
Wyjeżdżała na urlop dokładnie w tym samym czasie co my i do tej samej miejscowości co my. :D
Ja naprawdę uważam, że przypadki istnieją, ale nie w takiej ilości :D
Oczywiście umówiłyśmy się na spotkanie na urlopie. Mój wielce towarzyski (choby wcale) mąż najpierw był wściekły, że chcę tam jechać i mówił że pojadę na spotkanie sama. Gdy się oswoił z myślą, postanowił jechać z zaznaczeniem, że jedziemy tam na 17 i o 19 wracamy. Kaśka, jak mi się później przyznała, miała wielkie obawy, jak się dzieciaki dogadają, bo jej syn ma problemy z kontaktem z dziećmi. I co? Po pierwszych nieśmiałościach dzieciaki zaprzyjaźniły się w ułamku sekundy. :D Mężowi tak dobrze się rozmawiało z mężem Kasi, że wyszliśmy stamtąd o 22:30. A my z Kasią przegadałyśmy cały ten czas. Okazało sie, że mamy prawie identyczne doświadczenia życiowe, identyczne przemyślenia, identyczne poglądy :)

A wczoraj zdzwoniłyśmy się i powiedziała, że spotkanie ze mną było dla mniej jak walnięcie obuchem. :) Wstrząsnęło nią do posad.

I niech mi jeszcze ktoś powie, że "przypadek" w postaci Boga nie istnieje :D

Re: przeżycia rodzinne i inne

Post: 18 lis 2015, 06:10
autor: Mirek
A Może ona jest Twoim sobowtórem? Całe szczęście dla Ciebie, że jest kobietą.
Masz wielkie szczęście, że udało Ci się kogoś takiego poznać. Mało komu się udaje trafić na swojego sobowtóra.

Re: przeżycia rodzinne i inne

Post: 18 lis 2015, 09:14
autor: Xsenia
Jeśli chodzi o doświadczenia życiowe, to jest to mój sobowtór. Tyle, że ona ma opóźnienie w stosunku do mnie kilka lat. I żeby jeszcze było śmieszniej, różnica wieku pomiędzy jej dziećmi jest dokładnie taka sama jak u moich :D Tyle, że ona ma drugą córkę, a ja syna :)

Re: przeżycia rodzinne i inne

Post: 12 lut 2018, 21:21
autor: Xsenia
Z najnowszych przeżyć.
Moja mama prawie odeszła tydzień temu. Zachorowała na grypę. Ból żołądka, ból mięśni, wysoka powyżej 39 gorączka. Niby nic strasznego, ale w wieku 74 lat, to może zabić. Nie mogła jeść, nie mogła pić, nie mogła łykać tabletek, nie wstawała z łóżka, nie siadała nawet. Było bardzo, bardzo źle. Widać było, że mamie nie chce sie walczyć, nie chce sie żyć.
Najstarsza siostra nie mogła przyjeżdżać, bo ma dość daleko, średnia rozchorowała się tak samo jak mama (wysoka gorączka, okropny kaszel). Zostałam ja.
Przed pracą do mamy (pół godziny drogi do i pół godziny z powrotem), po pracy do mamy. Lekarka, wizyta domowa, robienie picia, oklepywanie. Cokolwiek by tylko było lepiej choć trochę. Trochę się polepszyło, ale mama nie nabrała ochoty do życia.
I wpadłyśmy z najstarszą na pomysł by postawić ochronę. Zrobiłyśmy to obie. I mamie zaraz na drugi dzień sie poprawiło. Nabrała ochoty dożycia i walki. Je, chodzi. Pokasłuje jeszcze ale bierze tabletki i jest z dnia na dzień coraz lepiej. Dziś u niej byłam. Uśmiechała się, wyszła sie przywitać. Nie ta sama osoba, co parę dni wcześniej. Jak zwykle zadzwoniłam do najstarszej by zdać relację (jak to robiłam codziennie po kilka razy) i siostra sie przyznała, że oprócz normalnej ochronny założyła też "lustro". Odbicie złych myśli do wysyłającego. No i jedna z jej koleżanek z pracy przyszła dziś do biura tylko po to by zostawić L4. Wysoka gorączka, okropny kaszel. I moja siostra przypomniała sobie, że właśnie ta koleżanka ciągle jej zazdrościła, że jeszcze ma żyjących rodziców, bo ona już nie ma. Odwróciło się. Mama wyzdrowiała, koleżanka zachorowała.

Należy uważać komu i czego zazdrościmy. A najlepiej nie zazdrość niczego i nikomu.

Re: przeżycia rodzinne i inne

Post: 12 lut 2018, 21:27
autor: danut
A to jest prawda. Nie tylko odnośnie zazdrości. Tu w grę wchodzi także poniżanie innych i prześmiewczość, zaborczość, nie opanowanie zachcianek - uważajcie :D

Re: przeżycia rodzinne i inne

Post: 13 lut 2018, 19:41
autor: CzłowiekJanek
Nikita pisze:Dzieki Xsenia...naprawde bardzo ciekawie to opisujesz....tak sobie pomylalam przy tym smutnym duchu, co u Was na jakis czas zostal, ze moze to byl duch samobojcy? Tak mi przyszlo do glowy...Nie boisz sie tych duchow? Bo ja uwielbiam historie o duchach ale sama panicznie sie ich boje....i kiedys miewalam czesciej dziwne zdarzenia i teraz tez co jakis czas ale bardzo sie boje...Zawsze prosze w myslach aby mi sie nic nie pokazalo...


Nie trzeba się bać takich duchów. nie przychodzą po to, abyśmy się bali, lecz dla tego, że czegoś im potrzeba. Najczęściej modlitwy.

Re: przeżycia rodzinne i inne

Post: 13 lut 2018, 21:27
autor: fruwla
CzłowiekJanek pisze:
Nie trzeba się bać takich duchów. nie przychodzą po to, abyśmy się bali, lecz dla tego, że czegoś im potrzeba. Najczęściej modlitwy.

Ja tez slyszalam, ze duchy przychodza , bo potrzebuja modlitwy.
Ale jakiej modlitwy ?
CzlowiekJanek, czy Ty wiesz jak sie modlic za duchy ?


----------------------------------------------------------------------------------
Xsenia dziekuje serdecznie ! :D
Wyprobuje w po nowiu.