Nie musisz wierzyć Odnowo
Jednak fakty są takie, że mama nie miała ochoty do życia przez ponad tydzień, a nabrała jej dokładnie na drugi dzień po zrobieniu ochrony.
I powinnam być trochę bardziej dokładna. Ochrona mogła pomóc też mojej mamie przed nami (moimi siostrami i mną). Już tłumaczę dlaczego. Moja mama zawsze "odczytywała" nasze nastroje, nasze samopoczucie, i telepatycznie czytała w myślach. To był i jest standard, że mama odpowiada na niezadane pytania, o których właśnie pomyślałyśmy. To również był standard, że moja mama zawsze dzwoniła do mnie z pytaniem czy wszystko w porządku dokładnie godzinę po mojej kłótni z mężem.
Podam też przykład z mojego dzieciństwa. Mam nawet na to zdarzenie dowody, bo listy sobie zostawiłam na pamiątkę
Mając jakieś 12 czy 13 lat wyjeżdżałam na kolonie letnie nad morzem. Wyjeżdżaliśmy w dwa autobusy wieczorem. Dokładnie o 21 w moim autobusie pękła i zapaliła się opona. Wszystkich nas ewakuowano z autobusu. Szybko ugaszono oponę. Nikomu nic się nie stało. Kierownictwo zdecydowało,że młodsze dzieci pojadą dalej dobrym autobusem, starsze miały czekać w popsutym na zamienny autobus. Byłam w grupie tych starszych. Zamienny autobus przyjechał o 24. Po czym bez dalszych przygód dojechaliśmy nad morze. Dwa dni później dostałam dwa listy
jeden od mojej siostry, drugi od mamy. Obie opisywały to samo, przy czym, jedna nie wiedziała, że druga też napisała. Moja mama o godzinie 21 zaczęła sie bardzo denerwować. I nie potrafiła sie uspokoić aż do 24. Dopiero na drugi dzień, jak mój tata i siostra wrócili z pracy (kolonie zakładowe) i powiedzieli co mi się przytrafiło, to mama się uśmiała z samej siebie.
Po prostu moja mama jest wiedźmą i moje siostry też
I na nieszczęście akurat jak mama się rozchorowała, to najstarsza miała młyn w pracy, średnia rozchorowana jechała jeszcze na delegację, ja miałam i dalej mam młyn w pracy. I może po prostu było tego za dużo na moją biedną mamę.