opowieść z czasopisma gwaizdy mówią

Miejsce, w którym przeczytać można różne intrygujące opowieści związane ze Spirytyzmem.

opowieść z czasopisma gwaizdy mówią

Postautor: troll1 » 06 lip 2009, 06:49

MOST NAD PRZEPAŚCIĄ

Nawet jeśli wierzymy w życie pozagrobowe, to ileż bólu przynosi nam żałoba po śmierci ukochanych osób. Co byśmy zrobili, żeby móc teraz spotkać się z nimi oko w oko? Ile damy za to, by raz jeszcze ujrzeć ich twarze?

Nasze życie nie jest wolne od błędów i zdarza się, że czyjaś śmierć zaprzepaszcza możliwość ich naprawienia. Ale czy na pewno? Może absolutnie każdy z nas jest w stanie przywołać do siebie zmarłych, za którymi tęskni? Tak jak owa wdowa, która ujrzawszy w oknie męża, przekonała się, że nie cierpiał w chwili nagłego zgonu i nie był to kres jego istnienia...
"Przytrafiło mi się to wkrótce po tym, jak mój mąż zginął w wypadku samochodowym. Było już nad ranem. Leżałam w łóżku, wpatrując się w okno. Nadal panowały ciemności, nie mogłam więc wyglądać na zewnątrz. Okno było jakby czarnym kwadratem. Nie przypominam sobie, abym wówczas rozmyślała o czymś szczególnym; po prostu patrzyłam w okno.
Nagle dostrzegłam biegnącego ku mnie mężczyznę. Miał na sobie strój kąpielowy, a jego włosy były mokre, zupełnie jakby przybył z plaży. Poczułam dreszczyk emocji, ponieważ rozpoznałam w tym mężczyźnie mojego zmarłego męża! Biegł wprost na mnie i uśmiechał się. Czułam jego zapach i wiedziałam, że gdybym wyciągnęła rękę, mogłabym dotknąć jego wilgotnych włosów. -Tutaj jest wspaniale - powiedział. Uśmiechał się radośnie i to napełniło mnie szczęściem. Przeżycie to pomogło mi pokonać smutek, ponieważ martwiłam się tym, że musiało go bardzo boleć, kiedy uderzył go samochód".
Odbicie w szybie jest zasadniczo tym samym, co odbicie lustrzane. A właśnie lustra mają od wieków największą moc przywoływania dusz.
Nieprzypadkowo czynność uporczywego wpatrywania się w zwierciadło była piętnowana i zniesławiana - dawała bowiem możliwość kontaktu z nadprzyrodzonym. Chrześcijanin, który wierzył, że w lustrze można ujrzeć zjawy, ryzykował klątwą i całkowitym wykluczeniem z Kościoła. Duchowni surowo wzbraniali tego typu praktyk, uważając, że otwierają one drogę dla sił nieczystych. Prawdą jest, że niegdyś magią zwierciadeł parali się prawie wszyscy osławieni czarnoksiężnicy - jak choćby Mistrz Twardowski. Podobno właśnie z lustra wyprowadził on dla króla Zygmunta Augusta jego ukochaną zmarłą żonę, Barbarę Radziwiłłównę.

Cudowne Życie po Życiu
Fenomenem zwierciadlanych wizji zmarłych zainteresował się nie kto inny, jak sławny badacz życia po życiu dr Raymond Moody. Sam właśnie w ten sposób skontaktował się ze swoją nieżyjącą babką. Starsza pani, którą mały Raymond zapamiętał jako osobę apodyktyczną i oschłą, jako duch była przepełniona miłością i zrozumieniem. Zaintrygowany doktor zebrał wokół siebie grupę ochotników i wraz z nimi postanowił wybrać się "na drugą stronę lustra".
Dr Moody początkowo przypuszczał, że tylko niewielka liczba uczestników eksperymentu (może jeden spośród dziesięciu) nawiąże jakikolwiek kontakt. Jednak na dziesięć osób, które pierwsze przeszły przez cały proces, aż połowa zdołała spotkać się ze zmarłymi. Co ciekawe, część ochotników ujrzała kogoś zupełnie innego, niż się spodziewała. Niekiedy przywołujący nie widział zmarłego, ale słyszał jego głos.

Jak ujrzeĆ zmarŁych w lustrze
Do nawiązania kontaktu ze zmarłymi można używać wielu przedmiotów: kryształowych kul, wypolerowanego metalu (podobno największą moc mają lustra ze srebra), kubki wypełnione wodą - wszystko, co wytwarza przejrzystą głębię. Najlepsze efekty zapewnia jednak lustro.
Jeśli naprawdę chcesz spotkać zmarłą osobę, wybierz pomieszczenie, w którym nikt Ci nie będzie przeszkadzał. Na jednej ze ścian powieś lustro - tak, aby jego dolna krawędź znajdowała się metr nad podłogą. Naprzeciwko ustaw swoje krzesło (również w odległości około jednego metra). Zasłoń okno. Do rozproszenia ciemności możesz użyć kilku świec albo lampki o subtelnym, "ciepłym" świetle. Lepiej, byś przed seansem nie pił/a kawy ani herbaty. Jeśli jesteś głodna/y, zjedz bardzo lekki posiłek. Jeśli masz jakąś rzecz, która należała do zmarłego, koniecznie weź ją ze sobą do lustrzanego pokoju - przedmioty mają swoją pamięć. Usiądź na krześle i odpręż się: pamiętaj, że niczego nie wolno robić na siłę. Oddychaj głęboko. Niekiedy wizje pojawiają się później, już gdy opuścisz pokój - zazwyczaj w ciągu dwudziestu czterech godzin. Możesz poczuć mrowienie w palcach, a Twoje rozluźnione ramiona wydadzą Ci się bardzo ciężkie.

Zwierciadło powlecze lekka mgła...
Obraz, który się pojawi, pozostanie początkowo przez mniej więcej minutę. Pamiętaj jednak, że czas jest względny, szczególnie w tej sytuacji. Niech jednak nie zraża Cię ewentualny brak efektów - znaczna część ludzi nie nawiązuje kontaktu ze zmarłymi za pierwszym razem. Najczęściej udaje się to po drugiej, trzeciej czy nawet dalszej próbie. Nie bój się - jeśli pragniesz ofiarować miłość, ci, którzy odeszli, odwzajemnią to uczucie.

Izabela Szolc

=========================================================
W pułapce mrocznych sił

Ludzie nie wierzą w świat, którego nie widzą. A skoro nie wierzą, myślą, że on nie wyrządzi im krzywdy, gdy zabawią się jego kosztem. Ta historia wydarzyła się naprawdę - i niech będzie ona przestrogą dla wszystkich.

Zgrzyt hamulców, pisk opon. Świadkowie tego wypadku powiedzą potem, że zielony opel corsa bez żadnej przyczyny zjechał ze swojego pasa i uderzył w volkswagena. Kierowca opla, Marek S. (31) znalazł się w szpitalu w stanie śpiączki.
Jarosław W., doświadczony oficer pożarnictwa, przeszukiwał pogorzelisko, w które zmieniło się przytulne mieszkanko na mansardzie luksusowego osiedla, bezskutecznie poszukując źródła ognia. Jedyny lokator, Paweł T. (28), makler giełdowy, cudem uszedł z życiem.
Damian W. (24), zazwyczaj okaz zdrowia, teraz ledwie znajdował siły, by przywlec się do pracy. Wykonał dziesiątki badań. Lekarze wciąż nie znajdowali odpowiedzi na pytanie, czemu chłopak gaśnie w oczach.
Joanna M. (25) utrzymuje, że od paru dni towarzyszy jej zły duch. Lekarz psychiatra stwierdził, że to początki schizofrenii.
Kamila T. (27), dotąd pracująca bez zarzutu, teraz cały dzień jakby śniła na jawie. Chodziła nieprzytomna, ale w nocy i tak nie mogła spać.
Cała piątka przyjaciół pracowała w jednym z warszawskich biur maklerskich. Parę tygodni przed wypadkiem Marka Joanna wreszcie wprowadziła się na własne śmieci i urządziła parapetówę. Wszyscy bawili się świetnie, do czasu gdy Marek zaproponował zabawę w wywoływanie duchów metodą ouija, o której przeczytał w książce wyciągniętej przypadkowo z księgozbioru gospodyni.

To nas nie odstępuje na krok
Po imprezie udawali, że nic się nie stało, chociaż wszyscy pamiętali tę lepką ciemność, która ich ogarnęła, gdy siedzieli wokół okrągłego stolika. Najpierw świeca nie chciała się zapalić. W końcu pojawił się wątły, rachityczny płomyk. Przez szpary w żaluzji zawsze przedostaje się trochę światła ulicznych latarni, a mimo to pokój tonął w kompletnych ciemnościach.
Marek zaczął recytować formułę wywołania ducha wyczytaną w książce. Trzymali się za ręce. Każdy czuł, jak drżą palce jego sąsiadów. Ciemność wokół nich zmaterializowała się. Stała się lepka, przytłaczająca. Joanna krzyknęła przeraźliwie. Paweł rzucił się do kontaktu.
Rozeszli się szybko wśród zdawkowych pożegnań.
Po paru dniach od wypadku Marka, wieczorem, w czwórkę znów spotkali się u Joanny. Wreszcie przerwali zmowę milczenia. Paweł opowiedział o pożarze. Kamila przyznała się do całkowitej bezsenności, mimo silnych leków. Damian bez słowa pokazał swoje analizy. Nic z nich nie wynikało, ale w ciągu paru dni stracił 9 kilo. Jego wychudzona twarz, oczy otoczone granatowym półksiężycem, świadczyły o ciężkiej chorobie.
Nikt się nie roześmiał, gdy Joanna stwierdziła, że to, co wywołali, nie odstępuje jej na krok. Wciąż czuje, doświadcza istnienia lepkiej ciemności. Przypomnieli sobie kpiny, które towarzyszyły przygotowaniom do upiornej zabawy. Duch miał im podyktować szczęśliwy numerek w totolotka albo podrzucić jakieś kompromitujące kawałki z życia szefów.
- Obraziliśmy to coś i ono teraz się mści - powiedziała Kamila, i znów nikt się nie roześmiał. Paweł, najstarszy i najbardziej przytomny z nich wszystkich, zaproponował, by szukali pomocy u kogoś zajmującego się zjawiskami nadnaturalnymi.

Włóczy się za wami zło
- Idźcie stąd. Natychmiast. Włóczy się za wami zło - starsza kobieta obronnym gestem zacisnęła palce na kryształowej kuli. - Nie chcę mieć nic wspólnego z tym, co obudziliście.
Inni byli bardziej wstrzemięźliwi. Tłumaczyli, że każdy ma swoją specjalność, że oni się na tym nie znają. Pewien wróż i jasnowidz o ustalonej renomie próbował nawet wmówić im, że padli ofiarą... zbiorowej histerii. W mężczyźnie musiały się jeszcze tlić resztki przyzwoitości, bo zaczerwienił się, gdy spytali, czy woli kłamać zamiast przyznać się do niewiedzy. Wyraźnie przejął się losem Marka leżącego bez przytomności w szpitalu i ich lękiem, że do niego dołączą. Naskrobał im jakiś adres na skrawku papieru. Radził, żeby nie zwlekać.
- Jeżeli ona nie pomoże - to już nikt - powiedział.
Ledwo udało im się znaleźć na mapie tę zagubioną w białostockiem wioskę. Dotarli tam o świcie. Paweł, jedyny zdolny do prowadzenia auta, zatrzymał samochód przed pokrytą strzechą chałupiną. Na progu siedziała podobna do zmurszałego grzyba starowinka.
- Głupie dzieciaki głupio się zabawiły - warknęła na ich widok. A potem zapytała, czy mają zdjęcie Marka. Byli zbyt zmęczeni i przerażeni, by się czemukolwiek dziwić.
Wyprowadziła ich za wioskę, kazała zanurzyć w lodowatej rzece. Dygotali, ale nawet nie przyszło im do głowy, żeby nie posłuchać. Fotografię Marka też zanurzyła w wodzie. Kiedyś może by się z tego śmiali... Nie pozwoliła im się wytrzeć, tylko uklęknąć na brzegu rzeki w promieniach wschodzącego słońca.
- Módlcie się do Boga - poleciła. - Każde tak jak wierzy, byle szczerze.
W skromniutkiej, ale lśniącej czystością izbie wlała w nich jakieś przeraźliwie gorzkie zioła i rozłożyła koce na gołych deskach.
- Teraz się pośpicie, a reszta to już moja sprawa.
Obudzili się dopiero w południe następnego dnia.
- Nie mogę opisać, jak się czuliśmy - opowiada makler giełdowy. - Lekko, jasno, jak po ucieczce na wolność z ciemnego lochu. Ta kobieta karmiła nas upieczonym przez siebie chlebem i śmiała się do nas. Nagle zadzwonił mój telefon komórkowy. Dzwoniła dziewczyna Marka. On odzyskał przytomność dokładnie o tej samej porze, o której my się obudziliśmy...

Niebezpieczna zabawa z ouija
Pod koniec XIX wieku, w 1892 roku, gdy spirytyzm stał się bardzo modny, Amerykanin Elijah J. Bond skonstruował tzw. tabliczkę ouija, za pomocą której odczytywano wiadomości od zmarłych. Nazwa urządzenia powstała z połączenia słowa "tak" w dwóch językach: francuskiego ("oui") i niemieckiego ("ja"). Pomysł ten nie jest nowy. Już 600 lat p. n. e. w Chinach w podobny sposób rozmawiano z duchami. Współczesna, "domowa" forma tabliczki to odręcznie namalowany krąg liter i odwrócona szklanka. Uczestnik seansu dotyka szklanki palcami i czeka, aż wezwany duch zacznie kierować szklanką za pośrednictwem jego ręki, i w ten sposób wskaże odpowiednie litery składające się na słowa.
Słynny jasnowidz, Edgar Cayce, przestrzegał jednak przed używaniem tabliczki. Wielokrotnie zdarzało się, że przyzywane przez niedoświadczonych ludzi duchy okazywały się nie ukochanymi zmarłymi, lecz istotami z astralu - złośliwymi lub wręcz złymi Bytami. Ale do wywołania nieszczęścia wcale nie jest potrzebny demon z piekła. Niektórzy psychiatrzy twierdzą, że używanie ouija może wydobyć z podświadomości człowieka jego ukryte lęki i skłonności, prowadzące do zaburzeń psychicznych.

Krzysztof Myśliwiec
żródło: http://www.gwiazdy.com.pl/44_00/4.html
spirytysta jest jak murarz, teoretyk nic nie zbudował i nie zbuduje bo mu nikt domu postawić nie da tylko weźmie doświadczonego specjalistę, a nie "kozaka z książek".
Awatar użytkownika
troll1
 
Posty: 133
Rejestracja: 01 lip 2009, 14:44

Re: opowieść z czasopisma gwaizdy mówią

Postautor: troll1 » 06 lip 2009, 07:40

spirytysta jest jak murarz, teoretyk nic nie zbudował i nie zbuduje bo mu nikt domu postawić nie da tylko weźmie doświadczonego specjalistę, a nie "kozaka z książek".
Awatar użytkownika
troll1
 
Posty: 133
Rejestracja: 01 lip 2009, 14:44


Wróć do Opowieści spirytystyczne

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 28 gości