Witam,
Jestem nowym użytkownikiem i proszę wszystkich o wyrozumiałość.
Chciałem opowiedzieć wam moją wczorajszą sytuację i liczę że może dowiem się coś ciekawego na ten temat.
Mianowicie:
Wczoraj razem z moją żoną próbowaliśmy wywoływać ducha zmarłego na początku roku członka rodziny. Nasza wiedza na ten temat jest znikoma ale wierzymy w świat astralny, interesujemy się psychologią, głównie podświadomość, nieświadomość, autohipnoza, autosugestia, mentalizm itp..
Zrobiliśmy tablicę z tektury, coś na wzór tablicy Ouija. Kiedy już wszyscy w domu poszli spać, siedliśmy razem przy stole, rozłożyliśmy tablicę, czosnek(z inicjatywy żony) zapaliliśmy cztery świeczki, pomodliliśmy się i zaczeliśmy przywoływać ducha zmarłego członka rodziny. Wstępnie trzymaliśmy palce wskazujące na wskaźniku tablicy, ale po niedługim czasie odstawiliśmy ręce z tablicy i zadawaliśmy proste pytania. Trwało to może z 20min i nic szczególnego nie zauważyliśmy poza tym że płomień jednej świeczki palił się w bok jakby coś go przyciągało w stronę tablicy. Nie zrobiło to na nas większego znaczenia i działaliśmy dalej. W pewnym momencie zanurzyliśmy się w swoich myślach próbując przywołać ducha, zamknąłem oczy i przed powiekami zobaczyłem pomarańczowy punkcik, idealnie na środku ciemności zamkniętych oczu, otworzyłem oczy i dalej go widziałem, delikatnie ruszyłem ręką, a punkt dalej był w tym samym miejscu, nie mogłem go zasłonić ani zdmuchnąć, nawet jak zamknąłem oczy to dalej go widziałem aż w pewnym momencie zaczął przesuwać się do góry i zniknął na wysokości czoła.
Po zakończonym seansie wymieniliśmy się doświadczeniami, ale nic nie wspomniałem o tym punkcie ponieważ wydawało mi się że to mogło być od patrzenia na świeczki. Dzisiaj rano żonie o tym wspomniałem, mówię jej że jeszcze taką fazkę miałem ale to chyba nic nie ma z tym wspólnego, a ona do mnie że widziała taką samą pomarańczową kropkę, przed zamkniętymi i otwartymi oczami, gęsia skóra, ciarki obydwoje...
Moje pytanie brzmi " czy to coś miało związek z wywoływaniem duchów?"