Wsiadając do auta poczułam jakby ktos wsiadł razem ze mną. Włączyłam gps zeby poszukać trasę w miejsce gdzie chciałam sie udać. Jakas sylwetka majaczyła po mojej lewej stronie przyglądając sie mi. I mysle sobie „serio teraz kiedy jestem spóźniona „? Wpatrując sie w gps pokonywałam kolejne zakręty. Nagle pasażer na gapę zaczął mnie oślepiać swoim światłem tak jakby ktos włączył długie światła z tylu i po bokach auta. Zaznaczam ze nic za mną nie jechało. Mysle sobie „no teraz to juz daleko nie pojadę ..” Podczas modlitwy w intencji pasażera swiatlo zaczęło świecić jaśniej i gasnąć a w koncu odszedł Przeszedł mnie dreszcz wraz z ostrzeżeniem ktore otrzymałam zeby uważać na drodze.
Dojechałam szczęśliwie