kalatala pisze:Dyskusja na tego typu tematy z pewnością jest bardzo potrzebna, ale należy pamiętać, aby traktować innych z szacunkiem. Dla wszystkich jest to test tolerancji i miłosierdzia wobec ludzi o innych poglądach.
Kalatala dziękuję ci za te słowa.
Odezwałam się w tym wątku, choć mnie w ogóle nie dotyczy, bo często spotykam się z potępieniem ze strony wegetarian, bo jem mięso i nie chcę z tego zrezygnować. Część wegetarian uznaje mnie za mordercę, osobę niższego rzędu, potwora. A ja się z tym nie zgadzam. Nie jestem potworem, bo jem mięso. Też staram się wybierać takie mięso, czy jajka, gdzie zwierzęta są dobrze traktowane i były zabite w humanitarny sposób. Oczywiście, że można obdzierać zwierzę ze skóry jeszcze żywe, ale nie wszyscy tak robią! Natomiast wegetarianie przyjmują za założenie, za dogmat, że wszędzie tak jest. A to nieprawda.
Blisko mi w tych rozważaniach do zwyczajów i wierzeń Indian Cree. W książce K. Valaskis i inni, Propozycje dla przyszłości. Społeczeństwo konserwacyjne, Warszawa 1988, PIW, s. 237 napisano, że ludzi i zwierzęta postrzegają oni "jako odmienne istoty żyjące w harmonii i we wzajemnym szacunku w świecie pełnym duchowych znaczeń. Człowiek zabija zwierzęta nie tylko dlatego, że jest dobrym strzelcem lub zręcznym traperem, ale przede wszystkim dlatego, że zwierzę pozwala mu się zabić. Jednakże zwierzę pozwala się zabić tylko wtedy, kiedy traktowane jest z szacunkiem, np. kiedy po zjedzeniu mięsa kości zwierzęcia zostają wrzucone do wody lub ukryte w dziupli drzewa, aby nie mogły się do nich dostać psy. W taki lub inny sposób można sobie zasłużyć na uznanie pana wszelkiej zwierzyny, Wielkiego Łosia czy Wielkiego Królika. Indianie Cree żyją w wielkiej harmonii ze zwierzętami, posługując się <systemem zarządzania>, wynikającym z głębokiej więzi duchowej między człowiekiem a światem zwierzęcym".
Dlatego potrafię szanować zwierzęta i je jeść.
kalatala pisze:Aczkolwiek właśnie pod tym konkretnym względem moim zdaniem jesteśmy trochę wyżej od mięsożerców. Mówimy NIE zabijaniu, ponieważ jest to NIEMORALNE.
Dlaczego tak uważasz? Wikipedia: "Moralność – zbiór zasad (norm), które określają co jest dobre, a co złe.[...] Naruszenie tych zasad powoduje zwykle wewnętrzny konflikt psychiczny, zwany poczuciem winy."
Twoje poczucie winy nie pozwala ci jeść mięsa, ja tego poczucia winy nie mam. Czy to oznacza, że jestem gorszą osobą? Według mnie nie. Mam po prostu inne zasady moralne. INNE, nie GORSZE. I nie uważam, że jesteś
wyżej ode mnie, jesteś na innej ścieżce do doskonałości, ale to nie oznacza, że moja ścieżka jest zła, jest po prostu inna.
Tutaj mam znowu dodatkowe pytanie: a co z komarami, wszami i szczurami? też ich nie zabijacie? A co w przypadku psa, który zagryzł dziecko, też go zostawić przy życiu? Gdzie masz granicę dotyczącą zabijania zwierząt? Czy jeśli będzie cię atakować wilk, czy niedźwiedź to nie będziesz się bronić, bo nie będziesz chciała go zabić?
Jestem jak najbardziej przeciwna zabijaniu zwierząt w bestialski i masowy sposób. Jestem przeciwna maltretowaniu zwierząt w jakikolwiek sposób. Jestem przeciwna zabijaniu zwierząt dla futer, skoro są inne materiały. Ale nie zamierzam czuć się winna i płakać przy każdym kotlecie, czy plasterku szynki. I nie zgadzam się na traktowanie mnie jako kogoś gorszego tylko dlatego, że mam takie poglądy, a nie inne. Jeśli jedzenie mięsa jest grzechem, to ja po śmierci będę się z niego spowiadać. Nie potrzebuję osądzania przez innych na ziemi.
Zachwalajcie swoją dietę i swój sposób życia, ale nie róbcie tego mówiąc nieprawdę i potępiając ludzi, którzy mają inne zdanie na ten temat.
Natomiast Brutal Kołolsky woli obrażać niż akceptować odmienne zdanie innych. Sam napisał:
Brutal Kołolsky pisze:W końcu to forum jak i spirytyzm istnieje po to żeby się rozwijać, natchnąć duszę, łamać złe zasady, stawać się lepszym człowiekiem
. No i kto tu powinien się rozwijać? Ja nie potępiam innych za inne zdanie niż moje. Nie jestem wszechwiedząca i nie wiem więcej niż inni. Uważam, że jeśli oni się mylą, to odczują to na przyszłym świecie, jeśli ja się mylę, to również to odczuję po śmierci i nie wywyższam się nad innych, po prostu ich akceptuję.
A pro po zatok. Również był pewien rok kiedy na zapalenie zatok chorowałam chronicznie. Skończyło się to, jak zaczęłam chodzić regularnie na basen. Najwidoczniej chlor zabijał wszelakie bakterie jakie tam miałam. I choroba się skończyła.