CzarnyMagu napisałeś - "Niech mi najpierw ktoś wyłoży racjonalnie dlaczego "moja dusza" nic nie pamięta z tych siedem dni i nocy"?! I dlaczego odczuwam to już po powrocie z "uśpienia" jakbym wtedy nie istniał ?!
" - Ja wróciłam po czterech dniach nieobecności tutaj i budziłam się przez następne 9 dni tylko na chwile w ciągu dnia bo byłam utrzymywana w śpiączce farmakologicznej. Nic takiego jak nagły powrót z niebytu u mnie nie wystąpiło, a wręcz przeciwnie - śmiałam się jakby wiedząc wszystko co wtedy nastąpiło, a taki nagły powrót i nagłe odzyskanie świadomości występuje tylko po chwilowej utracie przytomności po uderzeniu, zabraknięciu tlenu, upadku i udrożnieniu układu oddechowego i przywróceniu tchnienia. Coś tam pamiętam - jakiegoś ducha co się nade mną pochylał jakby inny pacjent schodzący z łózka piętrowego, ale przecież nie było tam w szpitalu łóżek piętrowych ani mężczyzn i kobiet na jednej sali, powiedziałam mu by spadał bo nigdzie z nim nie idę
.. I nie poszłam z nim wybrałam się do przeszłości by pozałatwiać swoje sprawy i nie pamiętam tego wcale z czasu nieobecności, nieprzytomności. To już skojarzyłam z wydarzeń ze swojej młodości i ze spotkań z kobietą, która wyglądała identycznie jak ja podczas tego przypadku, gdy byłam na granicy śmierci.. dlaczego nie pamiętam tych wydarzeń z tego zdarzenia z operacją i ratowaniem życia ?- Bo odeszłam ze szpitala, wróciłam na chwileczkę, gdy mąż utknął w korku w Katowicach i nie miał kto podpisać zgody na moją operację - no to nagle usiadłam podpisałam ją sama nawet nie wiem jak bo już z powrotem traciłam przytomność, ale zrobiłam to, podpisałam tę zgodę ratując swoje życie. Potem nie łączyłam się ze swoim mózgiem, więc nic nie mogłam z dalszych wydarzeń w jego pamięci już zapisać.