"Miłość, wiara, twórczość" - ma taki sam wydźwięk jak znane "Pracuj i módl się a będziesz zbawiony" - wręcz zamyka ludziom rozwój świadomości i postęp, za dużo nie mają wiedzieć i oby nie sprzeciwiali się zarządcom, na których to mają pracować, by im żyło się dobrze.
Reszta hasełek Łazariewa idzie w tym samym kierunku "Jesteś chory to jesteś zły i sam sobie winny", wcale nie chorujesz z przepracowania, nie przez złe warunki, tylko za mało jesteś wydajny w uwielbianiu władcy, masz to okazać i bić mu pokłony, śpiewać pieśni chwalebne. Czy to "chory człowiek jest zgnuśniały"- czyli nieprzydatny. - Zgroza.
Na jakich to wyliczeniach i statystykach opiera on swoje wywody?
Zacznijmy od ludzi ze wsi tej dawnej - ciężka praca, religijność, duże emocje, szacunek - miłość, pokora, twórczość, bo to od nich wyszło dużo więcej inicjatyw w tej dziedzinie - niestety, ale przez znalezienie się na "polu bitwy z życiem" to oni wymyślali jak je sobie uprościć, czyli narzędzia i sposoby pracy i jak to życie sobie urozmaicić i umilić - czyli od nich wyszła też twórczość artystyczna, nie korzystali z dorobku innych wybitnych jednostek i nie szli z lenistwa do kina, teatru, galerii by tylko je podziwiać. Zatem tu leży na całej długości owy wywód, bo jeśli to ma uzdrawiać fizycznie to dlaczego ci ludzie szybciej się starzeją i wcześniej umierają skoro spełniają podane warunki w wysokim stopniu? Ale to spojrzenia jak zauważa Xsenia tez jest nieprawdziwe, ja znam ludzi ze wsi, którzy przekroczyli setkę 118 lat nawet
nadto znam ludzi z tamtych czasów z trudnych warunków, którzy nie siwieli, nie mieli kłopotów ze wzrokiem, nie mieli kłopotów z psychiką - żadnego Alzheimera mimo podeszłego wieku i to ze swojej rodziny. Czyli na jakiej podstawie pisze i to stwierdzenie o starzeniu? Ludzie chorzy nie mają radości życia - a którzy to?
Znam ludzi zdrowych i tak ociężałych gnuśnych, zgryźliwych, leniwych że strach an nich patrzeć i znam ludzi chorych tryskających humorem i chęcią działania, takie przypadki często pokazuje się w telewizji wiec nie udajmy że choroba przesądza o czyimś charakterze. Oddział neurochirurgii jest chyba najcięższym oddziałem szpitalnym, podczas mojego ostatniego tam pobytu na mojej sali zbierali się ciężko chorzy ludzie a z tej sali rozchodziły się takie śmiechy, że musieliśmy zamykać drzwi by nie przeszkadzać innym, tak dobre mieliśmy humory, nikt się nie użalał i nie płakał nad swoim losem. Neuron w innym temacie napisał - no na coś trzeba umrzeć , bo inaczej żyje się i żyje za karę - dokładnie
- Nie umiera się ze starości a przez choroby, a mnie mądra kobieta kiedyś rzuciła hasło- Długo żyją źli ludzie, bo nawet Pan Bóg ich do siebie nie wzywa, bo co mu po nich?