Myślę, że ten
system ma swoje nienaruszalne prawa i myślę, że istnieją one po to, by nie zaburzać jego działania, nie znamy praw rządzących całym wszechświatem i dlatego nie możemy sami od siebie i jeszcze powodowani niskimi pobudkami jak twoje Ferrari czy ochota na lepsze życie a bo tak, z tym że to lepsze nigdy nawet nie wiesz które miałoby być - się tam dostać. Myślę też, że
potępiony wąż starodawny przez Jezusa to pierzasty wąż Majów i jego pochodne rozsiane w pradawnych wierzeniach po całym świecie. Według wierzeń Majów nasz świat usytuowany był na grzbiecie gada( krokodyla lub żółwia), nad nim znajdowało się niebo, po którym poruszały się ciała niebieskie wyobrażane sobie jako
dwugłowy kosmiczny potwór. Niebo według Majów składało się z 13 poziomów, w każdym z nich rządził jeden z bogów. Poniżej ciała gada znajdowały się światy niższe i zamieszkiwały go - podobnie jak ziemię - istoty, zwierzęta i rośliny, miało ich być 9. W centrum ziemskiego świata miała znajdować się oś przedstawiana jak 6 nieb, kojarzy mi się to z pentagramem
potem przychwyconym przez wiele innych wiar. Oś ta miała służyć do komunikacji pomiędzy trzema głównymi światami- ziemia- jeden ze światów pod ziemią - jeden nad ziemią. Do komunikacji z tymi światami miało dochodzić podczas rytuałów upuszczania krwi, ich własna krew była największym darem dla bogów, jednak najważniejsza miała być krew władcy/kapłana , który miał utrzymywać wszechświat w równowadze, kontaktować się z bogami oraz ze swymi przodkami, otrzymując wizję i wchodząc w ten inny świat.
Wąż wizji z nieba miał dwie głowy na początku i na końcu, władca wchodził w jedną z jej paszcz i miał wychodzić tą drugą po jego drugiej stronie. Myślę też ze moje opowieści o podróżach najbardziej poruszyły sympatyków tych starych wierzeń, właśnie z tego powodu o którym wyżej piszę..
Niestety ja byłam tam nie za sprawą żadnych okultystycznych rytuałów, być może dlatego żaden z węzy kosmicznych mnie nie pożarł i jestem tu.