autor: Marzyciel » 13 mar 2017, 21:21
Nieświadomi wciąż związani z ziemskim systemem życia, toczą kolejny dzień jakby nigdy nic. Tu to ja jestem
duchem. Chociaż czuje sie bardziej jak gołąb siedząc w kucki na latarni. Stąd po prostu lepiej widać, a niska
zabudowa tej okolicy sprawia że to doskonały punkt obserwacyjny. Przed sobą mam główną ulicę, są światła
drogowe, jeżdżą samochody. Ludzie spacerują, robia zakupy, tak swojsko i zwyczajnie jak w normalnym życiu.
Ich przywiązanie do codzienności stworzyło to miejsce, wydaję sie że nigdy nie pogodzą się z własną śmiercią.
Całkiem tu normalnie, no może oprócz tej zielonej lokomotywy która właśnie wyłoniła się zza wzniesienia.
Jedzie środkiem ulicy i zbliża sie dość szybko. To taki starodawny parowóz, bez dachu. Nie wiedziałem że są
takie w wersji cabrio. Najlepsze jest to że zatrzymuję się centralnie przy mojej latarni. Jest troche większy
od autobusu, ma sześć kół, po których ustawieniu widać że ma przesunięty środek ciężkości. Cały ze stali, z
niezbyt dużym i chudym kominem na samym przodzie, za którym znajduję się coś w rodzaju cylindra, zrobionego
z "białego szkła", żarzącego sie zieloną poświatą. Tym niecodziennym pojazdem kieruję wysoki chudzielec
około czterdziestki w specyficznej kolejarskiej czapce w biało-czerwone paski i takiego samego koloru
roboczych drelichach. Właśnie na mnie spojrzał...
-a ty co tam siedzisz jak papuga?
-to ty mnie widzisz?
-nie ma tam nikogo innego, miejscowi chodza po ziemi,a nie po latarniach. Dawno nikogo z was tu nie widziałem.
-z nas?
-czy wiesz że śpisz i czy to zapamiętasz?
-Technicznie rzecz biorąc rzeczywiście śpię i tak, z pewnością to zapamiętam
-o tym właśnie mówię. Chodzą słuchy że życie nie układa się tak jak dawniej i dziś już nikt tego nie uczy.
to by tłumaczyło wiele rzeczy....
-co na przykład?
-brak wycieczkowiczów, jak tak dalej pójdzie zostanę bezrobotny. Masz ochotę na przejażdżkę?
-pewnie, jak się nazywasz i co tu robi ta lokomotywa?
-jestem Alfred, a to możesz nazwać nostalgią. Chcesz poprowadzić?
-chciałbym, obawiam się jednak że nie potrafię
-spróbuj w kazdym bądź razie, wtedy się dowiesz. Wystarczy że złapiesz za drążek i pomyślisz żeby ruszyć,
tylko ostrożnie, czasem wolno reaguję.
Raz kozie śmierć. Łapię za wajche i skupiam się ile sił, a lokomotywa ani drgnie. Chwila. Jeszcze raz, rusza
szarpiąc i trzeszcząc. Chyba łapię, to nawet całkiem łatwe, tak jakby ten pojazd był przedłużeniem mojej
ręki, chociaż w obecnym stanie przedłużenie umysłu byłoby precyzyjniejszym okresleniem. Ciekawe czy jest
tu gwizdek bo zawsze chciałem to zrobić. Niestety nie widzę. Chwila nieuwagi i ta kupa żelastwa bardzo
się rozpędziła. Ech... jakie żelastwo, nawet tu nie jestem wolny od przyzwyczajeń. Kolejna nieuwaga. Zbliża
się zakręt, a ja za szybko jadę, bo parowóz nie reaguję. Zaraz się z czymś zderzę... No i rozbiłem jakiś
samochód, zatrzymując sie na samym srodku ulicy. Spojrzałem na Alberta, ale on tylko wzruszył ramionami
mówiąc:
-ostrzegałem że czasem wolno się zbiera
-a co z nimi? - wskazałem na zdezorientowanych ludzi z roztrzaskanego auta
-zadzwoń po karetkę, albo grabarza, im wszystko jedno i tak nie żyją od ładnych paru lat.
-w sumie tak... Moja reakcja wynikała z przyzwyczajenia, muszę przyznać że trochę spanikowałem.
-było całkiem nieżle. Jesteś pewien że to pierwszy raz?
-chyba tak...
-chyba czy napewno?
-nie jestem pewien... dlaczego wywarliśmy na nich wpływ?
-no cóż...niesiemy ze soba spora dawke energii, ale nie przejmuj się, zaraz wszystko tu wróci do normy.
Lejce przejmuję maszynista pod którego dotykiem lokomotywa sunie łagodnie, tak gładko, lekko i jakby
od niechcenia.
-możesz mi powiedziec coś więcej o tym pojeździe? Nie rozumiem po co ci on skoro można tu latać.
-To coś znacznie więcej niż tylko pojazd. Poza tym przywykłem do tej perspektywy, z góry niewiele widać,
a z pewnością widac inaczej. Powiedzmy że mam kilka przełożeń które znacząco zwiększaja moje możliwości.
Zresztą to świetny sposób na dotarcie do dowolnego miejsca szybko, komfortowo i bez utraty sił. No i
moge zabierac wycieczki.
-same zalety...a jak to działa w praktyce?
-pokaże ci. Gdzie chciałbyś się udać?
-nie mam pojęcia, a gdzie możemy?
-gdziekolwiek i kiedykolwiek, oczywiście o ilę mam to w rozkładzie.
-co to znaczy?
-a więc gdziekolwiek...
Trudno powiedzieć czy pojawiło się to ze środka, czy ze środkowej kieszeni spodni. W kazdym bądź razie
w jego rękach pojawiła się mała iskrząca się kulka o niebieskiej poświacie. Wyglądała jak ROTE, chociaż trochę inna,
jakby okrojona.
-To ROTE prawda?
-Niekonkretnie, a raczej niezupełnie. Ta ROTE jest przynależna tylko do ziemskiego systemu zycia, technicznie
rzecz biorąc jest to wspomnienie człowieka.
-przecież mógłbym to po prostu "wchłonąć"
-mógłbyś, ale wtedy poziom dostrojenia nie dałby ci żadnej możliwości. Mój pojazd wzmocni sygnał, czasem
udaję się przebić, a czasem zgarnąć sygnatury wszystkich uczestników wspomnienia, to umozliwia dotarcie do ich
wspomnień i tak dalej. Słowem to bardzo przydatne gdy się kogoś lub czegoś szuka.
Na przednim panelu otworzyły się małe drzwiczki i Alfred wsunął tam ROTE, która powoli płynąc dotarła do
cylindra gdzie rozbłysła wzmocniona zielonym światłem. Drzwiczki zatrzasneły się, maszynista zakręcił pokrętłem
po czym przełożył wajche do przodu.
-w drogę!
Przypomina to ruch suwaka na potencjometrze. Chwilowy trzask, uczucie ruchu, ciemność wokoło i światło
gdzies w oddali. Zupełnie jak w tunelu. Światło się zbliża, i oślepia mnie gdy przekraczamy barierę.
"Klik"
A to ciekawe. Przyrzekłbym że jeszcze wczoraj byłem biały. Tymczasem moje nogi są czarne, ręce zresztą też.
Stoję w namiocie w biało niebieskie szerokie pasy. Urządzony jest z przepychem, zupełnie jak dom. Na
poduszkach siedzi dwóch rozebranych mężczyzn, w nakryciach głowy koloru namiotu. Słuchają trzeciego, który
stoi obok. Rozmawiają na temat grobowca. Siedzący twierdzą że nie stać ich na większy pomnik, a stojący
stara się ich przekonać że obecny projekt jest za mały by zapewnić wszystkim robotnikom życie wieczne.
Wywiązała się dyskusja, że nawet jeśli zdecydują się na większy grobowiec, to trzeba będzie zatrudnic więcej
ludzi, co sprowadzi problem do początku. Staneło chyba na tym, że część pracowników będzie zastąpiona
niewolnikami, ale wydaje się że to jeszcze trochę potrwa, ponieważ jeden z nich czuję się odpowiedzialny
za życie wszystkich, nie tylko wolnych ludzi. To na bank Starożytny Egipt, a oni rozmawiają o mastabie dla
któregoś z nich. Wystarczyło się lepiej rozejrzeć, żeby to stało się jasne. Zabawne, zawsze czułem sentyment
do tej kultury i chciałem takie miejsce odwiedzić. Ciekawe czy moge się ruszyć? Daje krok w lewo i widzę
że wylądowałem w ciele chyba służącego, który stoi nieruchomo wpatrując się we własne stopy. Powinienem się
lepiej rozejrzeć, taka okazja może sie nie powtórzyć. A gdzie Albert?
-tuż obok
-a gdzie lokomotywa?
-to tylko schemat energii, ja również nie jestem wolny od przyzwyczajeń. Można by to nazwać rezonatorem,
to narzędzie/umiejętność. Jak ci sie tu podoba?
-to Starożytny Egipt prawda?
-tak, jedno z najrzadszych wspomnień w mojej kolekcji, ludzi z tej kultury już nie ma, odeszli wieki temu.
-wszyscy?
-zdecydowana większość, to byli dobrzy ludzie, wiedzieli po co tu przyszli. Teraz można by ich nazwać
Absolwentami Ziemskiej Szkoły Szybkiego Uczenia się. Istoty z doświadczeniem bycia człowiekiem są pożadane
w niektórych częściach wszechświata.
-wyrośli z bycia człowiekiem tak jak człowiek wyrasta z ubrań... chyba wiem co czuli...
-powinieneś, to twoje wspomnienie.
-nie spotkaliśmy się przypadkiem?
-napewno nie spotkaliśmy sie po raz pierwszy, teraz tego nie pamietasz, ale sobie przypomnisz. Od dziś
będziemy się częściej widywać, przed tobą dużo pracy...
"Klik"
Jestem z powrotem we własnym domu, sygnał węwnętrznego wskaźnika nie pozostawia złudzeń. Wskakuję do ciała, budzę się i zaczynam pisać...
Sed fugit interea, fugit irreparabile tempus.