Postanowiłem się tu wpisać ze spostrzeżeniem dość ogólnym ale chyba istotnym. Otóż człowiek poszukujący pełni prawdy o sobie powinien, w pierwszej kolejności, zadać sobie pytanie czy jego zaistnienie tu, w tej rzeczywistości, było aktem niepowtarzalnym czy też wpisało się ze swojej natury w szereg aktów tego rodzaju. W następnej kolejności dobrze jest zastanowić się dlaczego akurat tu i teraz. Potem dobrze jest rozważyć co byłoby gdyby zaraz po urodzeniu został adoptowany przez rodzinę z innej kultury (stopniując: przez Niemców, Amerykanów, Arabów, Chińczyków...). I parę jeszcze takich pytań sobie postawić. A potem wrócić i starać się żyć tu i teraz .
Jak odpowiadać sobie na te pytania ? Zdaniem niektórych, korzystając z mądrości zostawionej przez pokolenia, miliony ludzi żyjących wcześniej. Dlatego że mądrość pokoleń jest samoweryfikowalna, jest sprawdzana i zmieniana przez kolejne pokolenia. A w czym objawia się ta mądrość ? Nie tylko w świętych księgach. Również w przysłowiach...
Rzeczą zaś ryzykowną jest uznanie za przewodnika duchowego kogoś kogo nauczanie nie zostało zweryfikowane przez czas. Pewnie że możliwą, przecież zarówno Chrystus jak i Budda mieli swoich uczniów. Ale to wymaga roztropności.
Dlatego nie wierzę w możliwość wcielenia równoległego.
ps.: Pomijam całkiem moje wnioski wynikające z praktyki medytacji bo tym zająć może się każdy. I wysnuć własne wnioski.