Sylwina, raczej nie jestem człowiekiem który ma odprowadzać duchy.
Teraz czuję się z lekka nie pewnie nie wiem jak to nazwać czy ukierunkować.
Czasem czuję się jak jakaś wiedźma, widywałam duchy, nie tylko cienie gdzieś przenikające ale widziałam czasem twarze całe postaci, ale nic ode mnie nie chciały, tak jakby one żyły swoim życiem a ja swoim, czasem mnie nie zauważały a czasem przyglądaliśmy się sobie z lekkim zdziwieniem. zdarzyło mi się napotkać byty bardzo wyraźnie aktywne inteligentne nie będące duchami jednak i one nie chciały mi zrobić krzywdy, raczej postraszyć i zwrócić na siebie swoją uwagę. Teraz jak o tym myślę to trochę tak jakby dwa wymiary z przetartymi w niektórych miejscach granicami, w tych miejscach czasem się spotykamy i patrzymy na siebie z podobnym zdziwieniem, ciekawością no tylko one czasem coś więcej kombinują czasem chcą dokuczyć.
Poza tym odczuwam energię i wytwarzam energię. Niby norma, ale...
Spotykając się z ludźmi potrafię wytworzyć w sobie niesamowite ilości dobrej energii którą rozdaję ludziom przez co podświadomie lgną do mnie, jak to się czasem śmieję " mnie się nie da nie kochać "
jestem spokojnym człowiekiem czasem się zdenerwuję jak każdy jednak panuję nad sobą, ale nie tylko dlatego że mam takie usposobienie, 3 razy w życiu zostałam rozwścieczona, wtedy ludzie schodzili mi z drogi, wszyscy wiedzą że jestem bardzo spokojnym człowiekiem, ale nawet najwięksi twardziele podchodzili z niepokojem i strachem po czym uciekali, podobno oczy zrobiły się bardziej niebieskie. czułam za sobą wielką gęstą chmurę lejącego się czystego zła i na szczęście wyładowałam to gdzieś w przestrzeń neutralną. Kiedyś przekazałam znajomej dawkę złej energii przy zwykłej rozmowie, opowiadałam w emocjach o czymś, po chwili znajoma chwyciła się za głowę i zaczęła krzyczeć że boli ją głowa, jakby coś ją miażdżyło kiedy zmieniłam punkt skupienia nagle przestała cierpieć. Teraz jestem grzecznym człowiekiem wysyłam ludziom tylko dobrą energię a złą uwalniam w sposób neutralny dla wszystkich.
Chociaż któregoś dnia zrobiliśmy mały eksperyment ze znajomym.
Żeby nie było to człowiek po 50 skupiony na sprawach związanych ze spirytyzmem magią itd od wielu lat człowiek który też ma pewne zdolności.
W trakcie rozmowy nie mówiąc mi nic stworzył ścianę ochrony przed moją energią, ta ściana podobno nie raz ocaliła go przed złem a w tym jednym momencie nie była wystarczająca żeby odizolował się od wpływu mojej energii. Czasem gdy przy okazji spotkania czuje się słabo daje mu kopniaka dobrej mocy, od razu się ożywia.
Tak mogłabym jeszcze trochę pogadać o różnych sytuacjach.
Obecnie jest spokojniej, pewne rzeczy przycichły pewne się trochę wyostrzają, ale sami rozumiecie że chcę to trochę zrozumieć ogarnąć i jakoś bardziej kontrolować.
Nie kręcą mnie bezpośrednie spotkania z duchami, bardziej interesuje mnie to co się dzieje ze mną, a jeszcze bardziej potencjalne możliwości.
Poza tym wywoływanie duchów - jestem przeciwnikiem, nie wiecie co przyjdzie a to co przyjdzie może być na prawdę niebezpieczne.
Jeżeli po przeczytaniu tego macie jakieś pomysły to piszcie, jeżeli chcecie to też mogę się z wami podzielić tym co mnie napotkało.