Krzysiek pisze:Po drugie- skoro np. siłą woli możemy przesuwać przedmioty, czyli wpływać na obiektywnie istniejącą rzeczywistość- znaczyłoby to, że osłabiony zostaje kartezjański dualizm ciała i umysłu. Rzeczywistość staje się jakimś dziwnym miszmaszem substancji fizycznych i umysłowych. Po trzecie- okazuje się, że takie zjawiska, jak czytanie w myślach, telekineza, lewitacja itp. itd. są po prostu częścią naturalnego porządku świata i przy odpowiednim treningu każdy może je opanować. Całkiem optymistyczna perspektywa. Co wy o tym myślicie?
Lukasz pisze:Możliwe że istotną częścią rozwoju człowieka jest nie tyle rozwnięcie dobrych cech, miłości, współczucia, ale całkowite ich wygaszenie,
Lukasz pisze:Człowiek odpowiednio posługując się swoim umysłem nie byłby po prostu zwykłym obserwatorem, ale uczestnikiem procesu powstawania i ustawania życia w materii, mógłby bez problemu dokonywać rzeczy które jest w stanie uczynić człowiek przy pomocy materialnych narzędzi, ale bez ich pomocy - chociażby tworzyć przedmioty; ewentualnie byłby w stanie opanować sposób w jaki pobiera energię z fluidu życiowego i wyokrzystać swe odkrycie do "czynienia cudów" - pobierania owej energii w sposób, który byłby obserwowany przez ludzi czy inne organizmy żywe jako tworzenie lub powielanie przedmiotów, lewitację, bilokację, czy inne zjawiska określane jako paranormalne.
"Niestety, metoda ta jest nieosiągalna dla głodnych tłumów świata!
Różne bodźce czuciowe, na które reaguje człowiek - dotykowe, wzrokowe, smakowe, słuchowe i węchowe - wytwarzane są przez zmiany wibracyjne w elektronach i protonach. Wibracje te są z kolei regulowane przez żywotrony - subtelne siły życiowe, czyli delikatniejsze od atomu energie, inteligentnie naładowane pięcioma poszczególnymi czuciowymi substancjami myśli.
Gandha Baba przez zastosowanie pewnych jogicznych praktyk zestrajał się z energią kosmiczną, przez co mógł pokierować żywotronami w taki sposób, aby przebudowały swą strukturę wibracyjną i zobiektywizowały pożądany rezultat. Tworzone przez niego zapachy, owoce i inne cuda były w rzeczywistości materializacjami kosmicznych wibracji, a nie wewnętrznymi odczuciami wywołanymi hipnozą".
Lukasz pisze:Jesteśmy obserwatorami tego co się wokół dzieje, niezależnie czy wykonujemy jakieś działania lub nie. Nieustannie obserwujemy, nawet gdy śpimy.
Człowiek odpowiednio posługując się swoim umysłem nie byłby po prostu zwykłym obserwatorem, ale uczestnikiem procesu powstawania i ustawania życia w materii, mógłby bez problemu dokonywać rzeczy które jest w stanie uczynić człowiek przy pomocy materialnych narzędzi, ale bez ich pomocy - chociażby tworzyć przedmioty; ewentualnie byłby w stanie opanować sposób w jaki pobiera energię z fluidu życiowego i wyokrzystać swe odkrycie do "czynienia cudów" - pobierania owej energii w sposób, który byłby obserwowany przez ludzi czy inne organizmy żywe jako tworzenie lub powielanie przedmiotów, lewitację, bilokację, czy inne zjawiska określane jako paranormalne.
Zresztą tego typu "cuda" przypisywane były właśnie osobom, które poświęcając swe życie na praktyce jakiejś techniki medytacyjnej rozwijali niesamowite "moce". W gruncie rzeczy opanowali wyącznie swój umysł.
Krzysiek pisze:Co do "ostatniej" sprawy Matki Teresy z Kalkuty- kilkanaście dobrych lat temu demaskował jej działalność Christopher Hitchens, odsyłam do filmu na youtubie. Ja jeszcze co do jej postaci nie wyrobiłem sobie zdania. Uważam jednak, że jak pisał Cat- Mackiewicz- "Tylko prawda jest interesująca". Krytyczna refleksja nad "ikonami"- czy to popkultury, czy historii czy religii- jest bardzo potrzebna. Każdemu, kogo opiewa się jako nieskazitelnego, trzeba patrzeć na ręce. Vide IPN i nieujawniona do tej pory przeszłość Wałęsy i wielu innych "mężów stanu". Nie widzę powodu, dla którego Matka Teresa miałaby być od tej zasady wyjątkiem.
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 14 gości