Czy można wyjaśnić zjawiska NDE tylko dzianiem ludzkiego mózgu teraz trafiłem na ciekawy artykuł:
,,Pierwsze znane opisy stanów przypominających NDE pochodzą sprzed ponad 2 tys. lat, ale z pewnością nasi praprzodkowie doświadczali ich, od kiedy tylko stali się istotami świadomymi. Stany nagłego zagrożenia życia były dla nich przecież codziennością – musieli zmagać się z drapieżnikami, żywiołami, agresywnymi współplemieńcami. Poczucie wyjścia z ciała i znalezienia się w innym świecie to coś, o czym trudno zapomnieć. Psychiatrzy wiedzą dziś, że NDE potrafi zmienić osobowość człowieka, nierzadko pozbawiając go strachu przed śmiercią, skłaniając do silniejszej wiary w życie pozagrobowe czy do altruizmu.
Dlatego prof. Thomas Metzinger, filozof umysłu z Johannes Gutenberg Universität Mainz, uważa, że doświadczanie śmierci stało się kamieniem węgielnym duchowości człowieka. Skoro można porzucić własne ciało, to znaczy, że istnieje coś więcej niż tylko ono – dusza, umysł, jaźń. Skoro można wówczas spotkać jakieś świetliste istoty, duchy przodków czy demony, to obok naszego świata musi istnieć jakiś inny, do którego trafiamy po śmierci, jeśli tylko przejdziemy przez ten ciemny tunel aż do wielkiej światłości. To przekonanie legło u podstaw nie tylko religii, ale i filozofii czy szeroko rozumianej kultury.
Tyle że po drodze ludzkość odkryła inne, mniej drastyczne sposoby komunikowania się z zaświatami. Wystarczyło zażyć pewne zioła albo grzyby, wejść w trans poprzez monotonne powtarzanie modlitwy lub rytualny taniec, a najlepiej wszystko naraz. Uwolnienie duszy okazało się łatwiejsze, niż można by przypuszczać, bo dziś wiemy też, że podobne do NDE efekty pojawiają się np. po zażyciu narkotyków, u pilotów samolotów odrzutowych, którzy doznają ogromnych przeciążeń, albo po uszkodzeniu niektórych rejonów mózgu. W czasach nowożytnych duszą zajęła się więc nauka – choć czasem w dość nietypowy sposób.,,
http://www.focus.pl/artykul/nde-smierc-ktorej-nie-ma