Sposoby radzenia sobie z trudnymi ludzmi

Czyli wasze trudności życiowe, problemy z rodziną, przyjaciółmi i skomplikowane sytuacje. Nie wiesz, jak sobie poradzić? Napisz...

Re: Sposoby radzenia sobie z trudnymi ludzmi

Postautor: czarnyMag » 05 maja 2015, 12:51

Xsenia pisze:[ Chyba Ich, bo moim na pewno nie. :) Magu poczytaj sobie to co wkleiłam poniżej:
http://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%BBydzi
Tam masz wytłumaczone że Izraelita to to samo co Judejczyk, czy Hebrajczyk, czy też Żyd. Jezus był żydem i nikt temu nie zaprzeczy. Całe te rodowody Jezusa miały na celu dowód, że Jezus pochodzi z umiłowanego przez Boga narodu żydowskiego. Zresztą na początku chrześcijaństwo było uważane za odłam właśnie Judaizmu.
http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i- ... zydow.html


Poczytałem, ale wiesz Żydzi to zachłanny naród :) Tylko oni w tamtych zamierzchłych dziejach byli ludem który wyznawał jednego boga! I do nich przyszedł (wcielił się) Jezus. Dlaczego? Wcielenie się w ciało człowieka dla czystego ducha to prawie jak upodlenie (niezależnie czy jak wierzą chrześcijanie by zbawić ich dusze czy poprawić wypatrzony sposób myślenia koczowników z Judei) zrobił to! Nie da się udowodnić jakby zapewne chcieli Żydzi że był utracjuszem - a biblię pisali Żydzi! Każdy kto by tym ludziom z Judei powiedział że się mylą zostałby posłany do diabła :) Moja żona uważa że zdanie: naród wybrany znaczy tyle co: naród w którym duch czysty się wciela by przez obcowanie z nimi się bardziej "upodlić" :) czyli wybrani do poniżenia ducha czystego :) A już dalej pozostaje wiara. (duchy z którymi rozmawiał Kardeck nie stworzyły się same z niczego - to wiara lub niewiara). Co nam pozostaje???

A to że obecnie nie uważasz się za medium wcale nie oznacza że nie odkryjesz w sobie w danym ci czasie tej tajemnicy obcowania z bytami niematerialnymi. W końcu duch wcielony a duch poza materią prędzej czy później odnajdą do siebie drogę - czego Ci życzę.
"żyj i daj żyć innym"
Awatar użytkownika
czarnyMag
 
Posty: 2854
Rejestracja: 05 gru 2014, 21:22
Lokalizacja: Astral - tu i tam - teraz tu

Re: Sposoby radzenia sobie z trudnymi ludzmi

Postautor: czarnyMag » 05 maja 2015, 13:02

Hansel pisze:
czarnyMag pisze:Odpowiedz w takim razie na pytanie: Gdzie żydowski Bóg podał że jest Waszym Bogiem - gdzie tak jest napisane?! Zawsze myślałem że chrześcijaństwo z żydowskim Bogiem
Jahwe był tak naprawdę jednym z Elochimów, Duchów opiekuńczych starożytnych Hebrajczyków a Mojżesza w szczególności.


Może... ale jeśli by to była prawda to kto stworzył ludzi, byty niematerialne wcielane w ciała zwane powszechnie ludźmi? Ktoś nas (te duchy, dusze, ten świat, wszechświat) musiał gdzieś i po coś zapoczątkować nie? Samo się nic nie stworzyło - jak chcą by w to wierzyć naukowcy.
Przed ludźmi na Ziemi były dinozaury które tu królowały jakiej sto milionów lat - a jednak to był czas za krótki dla gadów by zaczęły myśleć! Potem były ssaki - one też nie myślały, nie miały żadnych uczuć - tylko instynkt przetrwania. Potem przyszedł (pojawia się człowiek) - jest inny od poprzedników (mieszkańców Ziemi) - myśli!. Wziął się znikąd?
"żyj i daj żyć innym"
Awatar użytkownika
czarnyMag
 
Posty: 2854
Rejestracja: 05 gru 2014, 21:22
Lokalizacja: Astral - tu i tam - teraz tu

Re: Sposoby radzenia sobie z trudnymi ludzmi

Postautor: Riko » 05 maja 2015, 14:26

Xsenia pisze:Dla mnie ten fragment znaczy tyle, że Jezus chciał zignorować tą kobietę, bo nie była z domu Izraela (milczenie gdy wołała). A Bóg wyraźnie kilkadziesiąt razy powtarzał, że tylko oni są ludem wybranym i umiłowanym. Dlaczego więc Jezus miał pomagać "psom", skoro pomocy też potrzebują Jego ludzie, czyli Izraelici? Pomógł jej, bo jej krzyki denerwowały Jego Uczniów i dlatego, że kobieta okazała się rezolutna. Inaczej by jej nie pomógł wcale.
Te wyjaśnienie które wkleiłeś jakoś do mnie nie przemawia, że Jezus szukał swojej misji i ta kobieta wypowiadając dokładnie te słowa pomogła mu znaleźć rozwiązanie i cel misji. Po pierwsze on działał już dość długo i miał bardzo wiele czasu by określić ramy własnej misji. Po drugie nie zgadzam się, że słowa "«Jestem posłany tylko do owiec, które poginęły z domu Izraela»" Jezus wypowiada do siebie. Według mnie mówi to do uczniów by im wytłumaczyć, że kobieta ta nie należy do jego ludu i nie trzeba jej pomagać.
.


Mała dygresja na początek.
Wielu artystów którzy doczekali się jeszcze za swego życia interpretacji swych dzieł nieraz bywało zaskoczonych znaczeniami,jakie im przypisywano a o których - tworząc - nie myśleli.

Szanuję Twoje prawo do interpretacji,jest jednak coś,z czym zgodzić sie nie mogę.
W omawianym przypadku - Jezus pomógł kobiecie i to się liczy.Nie ma sensu gdybanie i zakładanie,że przy ciut innych okolicznosciach by jej nie pomógł.Nie wiemy tego.Zgodnie z systemem nagród i kar jaki przedstawia spirytyzm : otrzymujemy nagrodę za dobro które uczynimy,musimy "odpracować" zło które uczynimy,odpowiadamy też za dobro które mogliśmy uczynić a jednak nie uczyniliśmy.Gdybyśmy dodali do tego odpowiedzialność za zło jakie potencjalnie mogliśmy uczynić ale go zaniechaliśmy - gdzie byłby w tym wszystkim sens?

Wracając do mojej małej dygresji - wcale nie uważam,że interpretacja którą przywołałem jest najlepszą,jedyną i słuszną,ale do mnie w tej chwili przemawia.

Pozdrawiam!
jestem dzieckiem ziemi i nieba gwiaździstego,ale mój ród jest niebiański
Awatar użytkownika
Riko
 
Posty: 84
Rejestracja: 03 mar 2015, 20:55
Lokalizacja: Dublin

Re: Sposoby radzenia sobie z trudnymi ludzmi

Postautor: Mirek » 05 maja 2015, 15:58

Moja interpretacja Was zaskoczy. Jezus nie chciał jej zignorować. Chciał ją uzdrowić po przez zmianę jej sposobu myślenia. Jej pole energetyczne było bardzo zanieczyszczone. Ubóstwiała swoją córkę. Była dla niej wszystkim. Przez tą miłość do dziecka zaczęła ją pogrążać w chorobie, gdyż zapomniała, że najpierw należy kochać Boga, a dopiero później wszystko inne. Tylko po przez takie słowa mógł jej Jezus uświadomić, gdzie popełniała błąd i dlaczego choruje jej córka. Kiedy kobieta te przykre słowa zrozumiała i zaczęła pokazywać Jezusowi, że jest gotowa na zmianę, dopiero wtedy mogło nastąpić uzdrowienie. Trwałe uzdrowienie, gdyż Jezus po przez tą wymianę słów oczyścił jej pole karmiczne.
„Osądzanie, obrazy i jakakolwiek wewnętrzna agresja wobec siebie jest ukrytym życzeniem sobie śmireci."
Awatar użytkownika
Mirek
 
Posty: 4398
Rejestracja: 25 cze 2014, 13:52
Lokalizacja: Śląsk

Re: Sposoby radzenia sobie z trudnymi ludzmi

Postautor: Xsenia » 05 maja 2015, 19:59

czarnyMag pisze:Poczytałem, ale wiesz Żydzi to zachłanny naród

Nie wiem, nie znam osobiście żadnego Żyda :) a na plotkach nie będę stawiała hipotez :)

czarnyMag pisze:I do nich przyszedł (wcielił się) Jezus. Dlaczego? Wcielenie się w ciało człowieka dla czystego ducha to prawie jak upodlenie (niezależnie czy jak wierzą chrześcijanie by zbawić ich dusze czy poprawić wypatrzony sposób myślenia koczowników z Judei) zrobił to!

Dalej uważasz Jezusa za ducha wyższego. :) Masz do tego prawo, ale ja go za takiego nie uważam. Według mnie Jezus był normalnym duchem tak jak ty czy ja. A że mówił światłe rzeczy? w tamtych czasach historię i nauki moralne przekazywało się właśnie w ten sposób. Kto udowodni, że to co przypisuje się Jezusowi nie powiedział ktoś wcześniej, a Jezus to tylko pozbierał i powtarzał? Nikt tego nie jest w stanie udowodnić. I nikt mnie nie przekona, że to natchniony Duch Wyższy. Ale jak Rico ładnie zauważył można zignorować fakty i dalej wierzyć w bajkę o nazwie Nowy Testament :) Każdy ma do tego prawo :)

czarnyMag pisze:A to że obecnie nie uważasz się za medium wcale nie oznacza że nie odkryjesz w sobie w danym ci czasie tej tajemnicy obcowania z bytami niematerialnymi. W końcu duch wcielony a duch poza materią prędzej czy później odnajdą do siebie drogę - czego Ci życzę.


Dziękuję za życzenia, jednak wydaje mi się, że moje zadanie tu na Ziemi jest inne i jednak nie będzie mi dane pośredniczyć pomiędzy duszami ożywionymi czy też nie :)

Rico jak zwykle masz rację, interpretacje mogą być całkowicie sprzeczne, bo każdy odbiera dany tekst poprzez własne doświadczenia i konfrontuje go właśnie z nimi. Ty widzisz w tym tekście pomoc kobiecie przez Jezusa, ja widzę w tym tekście ignorancję Jezusa i rozdrażnienie jego uczniów, a Mirek widzi w tym tekście chorą miłość matki do dziecka (nawiasem mówiąc Mirku dla mnie to naturalna miłość macierzyńska :) ). Dla ciebie Rico liczy się to, że Jezus pomógł, zdobył jeden punkt w zaświatach i na resztę nie patrzysz. Dla Mirka też najważniejsze jest że kobieta czegoś się nauczyła, coś zrozumiała i jej córka została uleczona. A ja przez własne doświadczenia z różnymi typami ludzi widzę pyszałkowatego, przeświadczonego o własnej wyższości człowieka, który nie chce pomóc kobiecie choć podobno to w jego mocy. A co wy byście pomyśleli o lekarzu, którego trzeba błagać na kolanach by udzielił pomocy waszemu dziecku? A on by was porównał do psów, którym nie trzeba pomagać, bo brakło by lekarstw dla ludzi? Takiego lekarza w dzisiejszych czasach odsądzono by od czci i wiary.
Ale oczywiście każdy może interpretować teksty jak chce :) i widzieć w nich tylko to co chce, a resztę olać :)

Riko pisze: Jezus pomógł kobiecie i to się liczy.Nie ma sensu gdybanie i zakładanie,że przy ciut innych okolicznosciach by jej nie pomógł.Nie wiemy tego.Zgodnie z systemem nagród i kar jaki przedstawia spirytyzm : otrzymujemy nagrodę za dobro które uczynimy,musimy "odpracować" zło które uczynimy,odpowiadamy też za dobro które mogliśmy uczynić a jednak nie uczyniliśmy.Gdybyśmy dodali do tego odpowiedzialność za zło jakie potencjalnie mogliśmy uczynić ale go zaniechaliśmy - gdzie byłby w tym wszystkim sens?

Rico załóżmy hipotetyczną sytuację, pod sklepem podchodzi do ciebie pijak i prosi cie o 5 zł. Ignorujesz go, odwracasz się od niego, ale on dalej idzie za tobą i ciągle cię prosi o 5 zł. Wchodzi za tobą do sklepu i depcząc ci pięty ciągle prosi o pomoc. Zaczyna ci się robić głupio i wstyd, bo wszyscy wkoło zaczynają się gapić. I żeby w końcu dał ci ten człowiek spokój dajesz mu te 5zł. Naprawdę uważasz, że zrobiłeś dobry uczynek za który dostaniesz punkt w zaświatach?
Wyznaję zasadę Sokratesa - "wiem, że nic nie wiem". :)
Awatar użytkownika
Xsenia
Moderator forum.
 
Posty: 3163
Rejestracja: 08 lis 2013, 22:07
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: Sposoby radzenia sobie z trudnymi ludzmi

Postautor: Riko » 05 maja 2015, 23:23

Xsenia pisze:Rico załóżmy hipotetyczną sytuację, pod sklepem podchodzi do ciebie pijak i prosi cie o 5 zł. Ignorujesz go, odwracasz się od niego, ale on dalej idzie za tobą i ciągle cię prosi o 5 zł. Wchodzi za tobą do sklepu i depcząc ci pięty ciągle prosi o pomoc. Zaczyna ci się robić głupio i wstyd, bo wszyscy wkoło zaczynają się gapić. I żeby w końcu dał ci ten człowiek spokój dajesz mu te 5zł. Naprawdę uważasz, że zrobiłeś dobry uczynek za który dostaniesz punkt w zaświatach?


Przemawia do mnie system kar i nagród taki jaki opisuje go spirytyzm.Jedynie Bóg jest to w stanie sprawiedliwie ocenić i zważyć.Opisany przez Ciebie przypadek ma wartość znikomą,ale jakąś tam ma - lepsze to niż nic - osobiście jednak nie liczyłbym za to na swoją własną białą i puszystą chmurkę w niebie ;) .
Może 10 lat temu miałbym w d... tego pijaka i wszystkich w sklepie,może bym go poniżył a resztę zastraszył,może teraz miałbym te wyrzuty sumienia i głupio spuściłbym głowę i dał mu te 5zł,może za 10 lat będę w stanie całkowicie poświęcić się pomocy takiej osobie w każdym możliwym aspekcie,a może też jutro ja sam będę tym pijakiem i te wymuszone od kogoś 5zł da mi kolejną szansę na przeżycie kolejnego dnia i poprawę...
jestem dzieckiem ziemi i nieba gwiaździstego,ale mój ród jest niebiański
Awatar użytkownika
Riko
 
Posty: 84
Rejestracja: 03 mar 2015, 20:55
Lokalizacja: Dublin

Re: Sposoby radzenia sobie z trudnymi ludzmi

Postautor: Mirek » 06 maja 2015, 06:35

Riko pisze:Przemawia do mnie system kar i nagród taki jaki opisuje go spirytyzm.Jedynie Bóg jest to w stanie sprawiedliwie ocenić i zważyć.

Czyli jeżeli zabijesz człowieka, to zdasz się na Boga, bo tylko On jest w stanie ocenić, czy zrobiłeś dobrze, czy źle?
„Osądzanie, obrazy i jakakolwiek wewnętrzna agresja wobec siebie jest ukrytym życzeniem sobie śmireci."
Awatar użytkownika
Mirek
 
Posty: 4398
Rejestracja: 25 cze 2014, 13:52
Lokalizacja: Śląsk

Re: Sposoby radzenia sobie z trudnymi ludzmi

Postautor: Krzysztoff » 06 maja 2015, 08:49

Xsenia pisze:I nikt mnie nie przekona, że to natchniony Duch Wyższy.

ciekawe założenie do dyskusji
Krzysztoff
Moderator forum
Moderator forum
 
Posty: 2787
Rejestracja: 05 sty 2012, 21:52
Lokalizacja: Wrocław

Re: Sposoby radzenia sobie z trudnymi ludzmi

Postautor: Krzysztoff » 06 maja 2015, 09:28

Xsenia pisze:Rico załóżmy hipotetyczną sytuację, pod sklepem podchodzi do ciebie pijak i prosi cie o 5 zł. Ignorujesz go, odwracasz się od niego, ale on dalej idzie za tobą i ciągle cię prosi o 5 zł. Wchodzi za tobą do sklepu i depcząc ci pięty ciągle prosi o pomoc. Zaczyna ci się robić głupio i wstyd, bo wszyscy wkoło zaczynają się gapić. I żeby w końcu dał ci ten człowiek spokój dajesz mu te 5zł. Naprawdę uważasz, że zrobiłeś dobry uczynek za który dostaniesz punkt w zaświatach?


Basiu , czy naprawdę myślisz, że nawiązując do powyższego przykładu , jeżeli Jezus dał by pijakowi 100 zł (może milion ?) od razu i z uśmiechem na twarzy - było by to najlepsze rozwiązanie ? Czy może powinien był zrobić coś co zmieni sposób myślenia pijaka ? Być może właśnie coś takiego zrobił.

Z mojej perspektywy Jezus w swoim postępowaniu zbytnio się nie oddalał od tego co sam głosił . Czy był ideałem przez każdą sekundę swojego ziemskiego życia ? Mało prawdopodobne o czym świadczy też rozruba w świątyni gdy pogonił handlujących - ewidentnie go poniosło. Pamiętać należy że Jezus to duch wcielony, więc świadomość ducha i jego oddziaływanie na umysł jest mocno ograniczone, więc mogły się pojawiać jakieś emocje.

Co do przykładu z kobietą, należy też pamiętać że Jezusa otaczały tłumy potrzebujących, ludzi którzy czegoś chcieli - "zabierz mój problem, moją chorobę , opętanie itd" - nie koniecznie chcąc się wewnętrznie zmienić (patrz przykład pijaka wyżej ) - czyli po prostu "Jezu daj mi 100 zł".

Jezus wiedział , że te wszystkie problemy to jest lekcja i próba dla tych ludzi, więc dlatego jest kilka przykładów w NT , jak mówi "twoja wiara cię uzdrowiła" - czyli zmieniłeś swoje nastawienie - mogę zabrać twoją próbę. Jezus nie przyszedł rozwiązać wszystkich problemów dręczących tamtejszych ludzi , lecz dać im wiedzę i klucz do ich rozwiązania samemu.

Z pewnością Jezus nie był konformistą - wiele razy nie podążał za prośbami, nakazmi ludzi , tłumów itd. robił coś zupełnie innego, więc raczej nie pomógł kobiecie (bo co powiedzą inni) .
Krzysztoff
Moderator forum
Moderator forum
 
Posty: 2787
Rejestracja: 05 sty 2012, 21:52
Lokalizacja: Wrocław

Re: Sposoby radzenia sobie z trudnymi ludzmi

Postautor: cthulhu87 » 06 maja 2015, 09:29

Mirek pisze: Riko pisze:
Przemawia do mnie system kar i nagród taki jaki opisuje go spirytyzm.Jedynie Bóg jest to w stanie sprawiedliwie ocenić i zważyć.


Czyli jeżeli zabijesz człowieka, to zdasz się na Boga, bo tylko On jest w stanie ocenić, czy zrobiłeś dobrze, czy źle?


Spirytyzm nigdzie nie uczy, że należy zrezygnować z prawodawstwa ziemskiego i oczekiwać boskiej interwencji tam, gdzie sami powinniśmy o siebie zadbać. Z przekazów zawartych w kodyfikacji spirytystycznej jasno wynika, że ludzkie prawa ulegają stopniowej ewolucji, której celem (być może jeszcze dalekim) jest dostosowanie ich do praw bożych.
"Widziałem słynne grody starożytności, spoczywające pod całunem piasku lub kamienia, jak Kartagina, miasta greckie na Sycylii, równinę Rzymu z rozwartymi grobami i śpiące pod popiołem Wezuwiusza snem wieków dwudziestu cmentarze." L. Denis
http://www.ksiazki-spirytystyczne.pl
Awatar użytkownika
cthulhu87
Moderator forum
Moderator forum
 
Posty: 4282
Rejestracja: 19 lip 2008, 12:44

PoprzedniaNastępna

Wróć do Na zakręcie

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości