atalia pisze:Ej,Sigmo,nie wierzę,że wierzysz w astrologię
Ja myślę że to nie kwestia wiary.
Czy przeszlibyśmy obojętnie nad incydentem polegającym na kopnięciu ciężarnej matki w brzuch ? Z tego co pamiętam, co mi mówiono, taki incydent miał miejsce w jednej z podstawówek właściwych terytorialnie dla dość trudnej dzielnicy w której wzrastałem. Kopniętą była nauczycielka (i jej dziecko) zaś kopiącym uczeń jednej ze starszych klas. I działo się to w latach 70-tych ubiegłego wieku... A dlaczego nie można przejść obojętnie nad takim wydarzeniem ? Dlatego że to wywarcie wielkiego (negatywnego) wpływu na matkę i jej dziecko, to oczywiste. A zatem bronimy matki i dziecka w jej łonie, dostrzegamy jak łatwo można wpłynąć na człowieka na tym etapie rozwoju, to po prostu oczywiste.
Proponuję prześledzić amplitudy pływów morskich (będących wszak funkcją czasu i miejsca) na:
http://pl.wikipedia.org/wiki/P%C5%82ywy ... ch_skokachJak ogromnej siły trzeba do wywarcia takiego efektu, do przemieszczenia tak ogromnych mas wody ? I czy tak ogromna siła nie może manifestować się także w rozwoju organizmu ludzkiego zwłaszcza na etapie kiedy on głównie (a może: prawie wyłącznie) się właśnie rozwija ?
I czy pływy morskie to jedyny możliwy przykład potęgi natury, wpływu jednych jej elementów na inne ?
Uważam (nie: wierzę, tylko właśnie: uważam) że natura ma wpływ na wzrost organizmów. Nie w znaczeniu determinacji ich przyszłych losów (bo wszak każdy jest kowalem swojego losu i może nim być jeżeli stara się żyć świadomie) ale na to czemu będą musiały sprostać w rozumieniu swojej fizjo- i psychologii. Bo na ich rozwój natura moim zdaniem ma wpływ.
Horoskopy "gazetowe" mówią zaś o tym co człowieka spotka, niezależnie od jego woli. I nimi akurat, mam nadzieję że nikogo nie zaszokuję, nie interesuję się zupełnie.
ps.: Można urodzić się na Kamczatce i mieć udane życie. Można też urodzić się w Szwajcarii i wykończyć się narkotykami. I to nie jest ani źle, ani dobrze, tak po prostu jest. Drogą zaś do pełni życia jest jego świadomość.