Proszę, pomóżcie!

Czyli wasze trudności życiowe, problemy z rodziną, przyjaciółmi i skomplikowane sytuacje. Nie wiesz, jak sobie poradzić? Napisz...

Proszę, pomóżcie!

Postautor: frutoza » 15 lip 2011, 05:00

Proszę, pomóżcie mi, bo nie mam już sił na dalsza walkę. Moje życie było jedną wielką porażką. Sądzę,że było to spowodowane przeżyciami w dzieciństwie i otoczeniem ludzi wyjatkowo toksycznych. Jednak mimo ciągłych upadków zawsze się podnosiłam. Nie twierdzę że szłam dalej bo niestety chwilę później zaliczałam kolejną porażkę a kto ciągle tylko upada nie ma szans iść do przodu. Zawsze miałam wrażenie że żyję jakby pod grubym, szklanym kloszem i nie mam żadnego wpływu na nic bo nie mogę zrobić żadnego kroku. Zawsze starałam się postępowac uczciwie, dawałam innym z siebie co tylko mogłam ale dostawałam w zamian tylko kopniaki. Mimo to zawsze miałam nadzieję, że to się zmieni. Gdy 2 lata temu zmarł mój ojciec poczułam, że teraz dam radę zmienić moje życie. Niestety... Tą dobrą energie czułam bardzo krótko. Potem dosłownie wszystko runeło. Na pierwszy plan poszło zdrowie fizyczne, z ktorym nigdy nie miałam większych problemów a co skutecznie ograniczyło moje możliwości. Od tego czasu nie mogę zrobić nic. Czegokolwiek dotknę, sypie się. Nawet kwestie, z których byłam zawsze zadowolona, mimo, że było ich niewiele, zniknęły. O czymkolwiek pomyślę pozytywnie, z radością i wdzięcznością tracę to. I to znacznie szybciej niż gdy nie zwracam na to uwagi. Ale przeciez człowiek automatycznie szuka pozytywów w swoim zyciu żeby mieć się na czym oprzeć. W tej chwili nie mam już niczego czego mogłabym się chwycić a nie mam już siły aby znów sie podnieść bez pomocy. Kiedyś sporo medytowałam i modliłam się. Medytacja dawała mi relaks i spokój a modlitwa siły. Ale od jakiegoś czasu mam potworny natłok natrętnych myśli, które mnie zalewaja a ja nie potrafię nad nimi zapanować a gdy czasem mi sie uda zostaje pustka. Nie wiem co jest przyczyną tego wszystkiego. Odnoszę wrażenie, że moja podświadomość sabotuje każdy mój ruch, który mógłby choćby w niewielkim stopniu zmienić na lepsze moje życie. Chociaż zastanawiam sie czasami czy to nie coś innego. Zawsze czułam się źle w moim domu ale od pewnego czasu czuje, że to już nie szklana kopuła mnie otacza ale jakaś gęsta, negatywna energia. Może to głupio zabrzmi ale mam wrażenie, że gdy po śmierci ojca poczułam się tak, że mogłabym góry przenosić i prawie cały czas przebywałam poza domem, załatwiając różne sprawy i ciesząc się życiem, coś zrozumiało, że naprawdę może mi się udać wszystko zmienić, więc postanowiło do tego nie dopuścić, fundując mi choróbsko i nieudolnych lekarzy, którzy jeszcze wszystko pogorszyli, tak żebym nie mogła się ruszyć z domu. A jak już tu utknęłam zabrał mi resztę.
Czy ktoś rzucił na mnie klątwę gdy się urodziłam? Czy to możliwe że przy mnie ciągle jest mój ojciec? Miał niesłychanie silną osobowość, wręcz charyzmę ale niestety traciłam przy nim energię, dobre samopoczucie i możliwość trzeźwego myślenia. Kiedyś mi powiedział: "Nigdy się mnie nie pozbędziesz, będę patrzył jak zdychasz a twoja córka nie poda ci nawet szklanki wody. Wtedy zrozumiesz, że jesteś dnem i nie powinnaś się była urodzić". Nie wiem co o tym myśleć. Nie zauważyłam żadnych charakterystycznych przejawów czyjejś "obecności". Jedyne dwa podejrzane symptomy to to, że dużo przedmiotów mi po prostu znika bez śladu oraz moja córka. Zawsze miała trudny charakter ale była sobą. Od jakiegoś czasu (mniej wiecej od 1,5 roku) zachowuje się w sposób charakterystyczny dla mojego ojca. Nawet jej mimika, gesty i sposób wypowiedzi się zmieniły. Od pewnego czasu czuję się przy niej tak jak przy nim, łącznie z utratą energii i pogarszającym się gwałtownie samopoczuciem fizycznym gdy jesteśmy w jednym pomieszczeniu. To już mnie przerosło! Czy ktoś może coś doradzić? Co mam o tym myśleć? Co się u mnie dzieje? Co robić?
Ale przede wszystkim chciałabym Was prosić o modlitwę. Za rozwiązanie problemów i przychylność losu w moim dążeniu do celów. Żeby moje pozytywne i radosne myśli i nastawienie zaczęły wreszcie przyciągać pozytywne i radosne wydarzenia i sytuacje.
Za to abym wreszcie poczuła w sobie i obok siebie jakąś pozytywną energię. Nigdy, nawet jako dziecko, nie czułam przy sobie żadnej istoty opiekuńczej, żadnego przewodnika czy doradcy. Mimo, że czasami tak bardzo potrzebowałam świadomości, że nie jestem zupełnie sama.
Pierwszy raz w życiu proszę o pomoc i będę wdzięczna za każdą modlitwę.

Pozdrawiam wszystkich gorąco!
frutoza
 
Posty: 6
Rejestracja: 05 lip 2011, 10:48

Re: Proszę, pomóżcie!

Postautor: cthulhu87 » 15 lip 2011, 05:38

Witaj,

Nie wydaje mi się, aby to miało związek z ojcem. Trudna przeszłość związana z waszymi relacjami na pewno odeszła wraz z nim i dla niego przyszedł raczej etap, kiedy odpowiada za swoje dotychczasowe życie. Choć rozumiem, że Ty pewnie często myślami do tego wracasz, bo to co złe trudno z dnia na dzień wyrzucić z siebie.
Twoje życie naznaczone jest wieloma próbami i coraz to kolejne zadania się przed Tobą pojawiają. Jesteś teraz podłamana, ale z treści Twojej wypowiedzi wynika, że tak naprawdę wiele przetrwałaś z pewną odwagą i wytrzymałością. Dlatego powinnaś być z siebie dumna. Kto wie, ilu ludzi na Twoim miejscu by sobie poradziło wobec takich problemów? Pomodlę się za Ciebie, żebyś miała więcej siły i wsparcia. Tylko napisz jak masz na imię, a będzie mi łatwiej :)
"Widziałem słynne grody starożytności, spoczywające pod całunem piasku lub kamienia, jak Kartagina, miasta greckie na Sycylii, równinę Rzymu z rozwartymi grobami i śpiące pod popiołem Wezuwiusza snem wieków dwudziestu cmentarze." L. Denis
http://www.ksiazki-spirytystyczne.pl
Awatar użytkownika
cthulhu87
Moderator forum
Moderator forum
 
Posty: 4282
Rejestracja: 19 lip 2008, 12:44

Re: Proszę, pomóżcie!

Postautor: animus » 15 lip 2011, 09:57

Witaj Frutozo.:) Wiesz, byłoby mi znacznie łatwiej, gdybym mogła porozmawiać z Tobą osobiście, poprzyglądać się ludziom, z którymi żyjesz, otoczeniu. Tak naprawdę istnieją tysiące ludzi, którzy mogliby napisać podobny list, którzy zmagają się w znacznie trudniejszych warunkach z trudniejszymi wyzwaniami. Wiem, wiem..., to żadne pocieszenie dla Ciebie. Nie będę bawiła się w analizy, gdybania, retrospekcje Twojej udręczonej duszy. Wszystko, co teraz mogę, to faktycznie całym sercem skupić się w modlitwie, czystej, życzliwej intencji i miłości bezwarunkowej, która nie tylko obejmie Ciebie, ale każdą istotę czującą, której niełatwo, która teraz cierpi, zmaga się z sobą, z trudnymi wyzwaniami i... nie rozumie.
Cthulhu87 ma rację pisząc, że jesteś mimo wszystko dzielna i możesz być z siebie dumna, bo wielu na Twoim miejscu, doświadczając tego rodzaju prób, pewnie nie dałoby rady.
No i to imię. Tak. Jeżeli możesz oczywiście?
Trzymaj się dziewczyno i staraj dzielnie i z godnością przejść przez te wszystkie próby i doświadczenia. Cokolwiek się wydarzy, jestem głęboko przekonana, że zakończy się dobrze. Zobaczysz.:)
Pozdrawiam serdecznie!:)
m.
animus
 
Posty: 225
Rejestracja: 29 maja 2011, 19:45

Re: Proszę, pomóżcie!

Postautor: animus » 15 lip 2011, 10:48

Jeszcze Frutozo do Ciebie słów kilka.:)
Wiele będzie interpretacji Twojego losu. Podejrzewam, że jedni wytłumaczą to jako obciążenia karmiczne, inni zwalą wszystko na demony, opętania, może na tzw. wampiry energetyczne, obciążenia genetyczne albo toksycznych rodziców czy inne. Z mojego punktu widzenia jednak, przyczyna jest w Tobie i tam przede wszystkim powinnaś jej szukać, nie na zewnątrz siebie. Wszystko dzieje się teraz w... Twoim umyśle i tak naprawdę tylko Ty jedna możesz sobie pomóc. Nikt tego za Ciebie nie zrobi i zrobić nie może.
Proszę, przestań użalać się nad sobą i swoim losem, przestań analizować w kategoriach dobra i zła, przestań obwiniać kogokolwiek. To na bank nie pomoże. Staraj się raczej... zmienić swoje dotychczasowe schematy, no i za podstawę istnienia przyjąć nade wszystko miłość (bezwarunkową) oraz współczucie. Miłość i współczucie, jeżeli czyste będą i autentyczne, zdołają pokonać każde zło tego świata i oczyścić też Ciebie z całego tego brudu, który szczelnie Cię, jak sugerujesz, oblepia.
To nie są teorie książkowe ani mądrości zapożyczone od mistrzów, mędrców czy tzw. oświeconych. Wierzaj mi, że temacik dogłębnie przerobiłam i przetestowałam osobiście.
Recepta na Twoje problemy jest w Tobie.
Tyle z mojej strony.
Krócej nie potrafię.
Mam nadzieję, że Cię chociaż odrobinkę zainspirowałam mimo, iż pewnie po raz kolejny się powtarzam i nic nowego tu nie stworzyłam.;)
Wiele ciepłych myśli płynie w Twoją stronę, wiec się trzymaj i nie daj chwilowym i przemijającym, jak wszystko, problemom. Weź też pod uwagę fakt, że słabeuszy nikt na trudne próby nie wystawia, a tchórzom trudnych zadań się nie powierza. Poprzeczkę podnosi się coraz wyżej tylko tym, którzy rokują nadzieję, że dadzą radę. Dasz radę!:)
Pozdrawiam serdecznie!:)
m.
animus
 
Posty: 225
Rejestracja: 29 maja 2011, 19:45

Re: Proszę, pomóżcie!

Postautor: 000Lukas000 » 15 lip 2011, 10:49

Pomodlę się za ciebie a tobie radzę szczerze pomodlić się za wszystkich tych którym kiedykolwiek, jak nie w tym to przeszłym życiu wyrządziłaś szkodę, pomódl się też za swojego ojca, nie wiem co ci uczynił, ale złe uczucie którymi darzymy ludzi uderzają nie w nich ale w nas, dlatego zawsze należy wybaczać.

Jesteś silną osobą, to jest pewne, i może wyda ci się dziwne co powiem ale ciesz się z tego ile przed tobą trudności, dziękuj Bogu za to że one się pojawiły i sumiennie idź przez życie radząc sobie z nimi i wyciągaj z nich nauki, kiedyś, gdy wreszcie wrócisz do Domu przestaniesz cierpieć, a ogarnie cię prawdziwe Boże szczęście z powodu dobrze wykorzystanego życia.

Staraj się walczyć ze swoimi złymi skłonnościami, ma je każdy z nas, i poproś o to swojego opiekuna by był przy tobie, pilnował cię oraz dawał ci dobre rady.
Poznacie ich po zasadach prawdziwego miłosierdzia, które będą głosić i wcielać w życie; poznacie ich po liczbie osób strapionych, którym przyniosą pocieszenie; poznacie ich po miłości do bliźniego, wyrzeczeniach, bezinteresowności;

Ew. Wg. Spirytyzmu
Awatar użytkownika
000Lukas000
spirytysta
spirytysta
 
Posty: 1687
Rejestracja: 13 kwie 2011, 11:54
Lokalizacja: Bielsko Biała

Re: Proszę, pomóżcie!

Postautor: atalia » 15 lip 2011, 12:32

Przepraszam,Animus,ale czy jesteś moze z zawodu psychologiem lub psychoterapeutą?
atalia
spirytystka
spirytystka
 
Posty: 3943
Rejestracja: 17 sty 2010, 12:30

Re: Proszę, pomóżcie!

Postautor: frutoza » 15 lip 2011, 15:54

Bardzo dziękuję za ciepłe słowa i chęć modlitwy. Jestem Wam wszystkim bardzo wdzięczna. Chciałabym się też odnieść do niektórych sugestii ale to chyba niczego nie zmieni. Chciałabym też poznać Was bliżej ale na razie chyba mnie to przerasta. Zapomniałam już jak się rozmawia z ludźmi.
Mam na imię Joanna

Pozdrawiam!
frutoza
 
Posty: 6
Rejestracja: 05 lip 2011, 10:48

Re: Proszę, pomóżcie!

Postautor: animus » 15 lip 2011, 18:35

atalia pisze:Przepraszam,Animus,ale czy jesteś moze z zawodu psychologiem lub psychoterapeutą?


Nie Atalio. Ratownikiem też nie i nie chciałabym nawet sprawiać takowego wrażenia. :?





frutoza pisze:Mam na imię Joanna


Ładne imię. Nie tak piękne jak moje.;) Mimo wszystko wydaje mi się, że każde imię ładne, kiedy się je... ładnie wymawia.
Kiedy Joanno pisałaś te słowa (powyższy post na forum), w tzw. realu właśnie rozmawiałam ze znajomą, Twoją imienniczką zresztą. Przejechała rowerkiem 50 km, by pogadać ze mną o swoich problemach. Skądinąd bardzo sympatyczna osoba (widocznie wszystkie Joanny już tak mają).:) Szkoda, że nie mogę i z Tobą tak sobie pogawędzić przy herbatce czy kawce. Chociaż... kto wie? Nigdy nie wiadomo co nas jeszcze w tym życiu czeka?:)
W przypadku znajomej, prawdopodobnie może być już... tylko lepiej. Tobie życzę oczywiście tego samego.:)



Pozdrawiam serdecznie obie Panie!:)
m.
animus
 
Posty: 225
Rejestracja: 29 maja 2011, 19:45

Re: Proszę, pomóżcie!

Postautor: atalia » 15 lip 2011, 19:02

Szczerze mówiac byłam pewna,że jesteś psycholożką,poniewaz Twoje wypowiedzi cechuje wnikliwa analiza charakterologiczna oraz trafna diagnoza opisywanej sytuacji,co w połączeniu z mądrymi radami(przez grzecznosć nie powiem "pouczeniami")sprawia nieodparte wrazenie iż jesteś w posiadaniu dyplomu w/w specjalności tudzież wieloletniej praktyki terapeutycznej.
atalia
spirytystka
spirytystka
 
Posty: 3943
Rejestracja: 17 sty 2010, 12:30

Re: Proszę, pomóżcie!

Postautor: animus » 15 lip 2011, 20:05

Atalio, jesteś dzisiaj pierwszą osobą, która... rozbawiła mnie niemal do łez. Dziękuję Ci za to. :)
Prawda jest taka, że... naprawdę lubię ludzi i cieszę się z każdej osoby, która zapuka do drzwi urodzonego odludka i pustelnika (jednak...). Te wszystkie rozmowy, czy to w tzw. realu, czy na forum w internecie, i uczą i pomagają zwykle obydwu stronom. Ważne tylko dla mnie, nade wszystko, by było to szczere, prawdziwe i bez masek. Wtedy dopiero ma sens.
Pozdrawiam raz jeszcze!:)))
m.
animus
 
Posty: 225
Rejestracja: 29 maja 2011, 19:45

Następna

Wróć do Na zakręcie

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 9 gości