Strona 6 z 6

Re: Dobry człowiek a zbrodnia

Post: 14 paź 2010, 22:46
autor: sigma
Luperci Faviani pisze: ... Nie popadajmy w skrajności ...


Jak najdalszym będąc od jakiejkolwiek skrajności (nawiasem mówiąc praktykowanie medytacji sprzyja raczej drodze środka, z tym że należy ją praktykować żeby to wiedzieć) ośmielę się zauważyć poniżej, iż:

Luperci Faviani pisze: ... tak, jak niewygodny kapelusz może wzbudzić u jego właściciela irytację, tak wadliwe ciało może wpływać na zachowanie Ducha.


Kapelusz można zmienić, ciała raczej nie.

ps.: Myślę że nadal pozostając wolnym od skrajności pozwolę sobie, drogi LF, na pewną uwagę. Otóż, z tego co kiedyś przeczytałem (niestety dość dawno i nie zapisałem źródła, nie przewidziałem bowiem że może być przydatnym) to właśnie imperfekcje cielesne (rozumiane łącznie: somatyczno-psychiczno-umysłowe) są przyczyną zdumiewająco dużego odsetka samobójstw.

Myślę że dla wielu osób wcielenie w takie akurat ciało (lub: w takie akurat okoliczności) jest doświadczeniem (zbyt) trudnym tylko dlatego że nie rozumieją celu tego wcielenia.

ps.: A, co ciekawe, okoliczności te mogą być wyjaśnione nie tylko dzięki przyjęciu istnienia kołowrotu wcieleń. Mogą one być wyjaśnione także na gruncie biblijnym, ale wówczas z pominięciem tych wszystkich katechizmów różnych wyznań napisanych przez wieki. Biblia daje możliwość zrozumienia znaczenia akurat takiego wcielenia.

Re: Dobry człowiek a zbrodnia

Post: 14 paź 2010, 22:55
autor: Luperci Faviani
O skrajnościach to raczej nie było do Ciebie, Sigma :)

sigma pisze:Kapelusz można zmienić, ciała raczej nie.


Mogę podać inny przykład. Ile razy zdarzyło się wam założyć koszulę z uwierającą metką? Takiej koszuli nie można zdjąć na mieście i wkurza. Przez coś takiego można mieć zepsuty dobrze zapowiadający się wieczór.

Re: Dobry człowiek a zbrodnia

Post: 14 paź 2010, 23:00
autor: sigma
Luperci Faviani pisze:O skrajnościach to raczej nie było do Ciebie, Sigma :) ...


A to soreczki najuniżeńsze. Jestem Ci ja po paru browarkach, stąd gotowość do dyskusji :).

Luperci Faviani pisze:
sigma pisze:Kapelusz można zmienić, ciała raczej nie.


Mogę podać inny przykład. Ile razy zdarzyło się wam założyć koszulę z uwierającą metką? Takiej koszuli nie można zdjąć na mieście i wkurza. Przez coś takiego można mieć zepsuty dobrze zapowiadający się wieczór.


Tak, to prawda. Życzę miłego wieczoru (choć niewiele już z niego zostało :( ).

See you :).

Re: Dobry człowiek a zbrodnia

Post: 15 paź 2010, 00:01
autor: konrad
Co do tego ciała skłaniającego nas do złych czynów... Zauważmy, że defekty ciała są konsekwencją jakichś "grzeszków" z przeszłości. Gdy ktoś ma na koncie jakieś świeże grzeszki, jest zapewne w jakimś tam stopniu niedoskonały, więc ciągle może nowe niegodziwości popełniać...

Co za tym idzie niedoskonałe ciało może być jakimś impulsem dla niego do popełnienia samobójstwa, ale to, czy to samobójstwo popełni zależy tylko od niego. Podkreślam raz jeszcze: przyczyną samobójstwa nie będzie wówczas np. jakaś niedoskonałość ciała, ale nieumiejętność pokochania siebie i pogodzenia się z własnym losem.

Każdy więc występek jest konsekwencją naszej niedoskonałości i wolnej woli... Nie zwalajmy winy na inne czynniki - jeśli człowiek postępuje źle, to ponosi za to odpowiedzialność. Krzywda jest krzywdą i nie należy szukać zbędnych usprawiedliwień...

Re: Dobry człowiek a zbrodnia

Post: 15 paź 2010, 08:28
autor: Luperci Faviani
konrad pisze:ciało może być jakimś impulsem dla niego do popełnienia samobójstwa, ale to, czy to samobójstwo popełni zależy tylko od niego. Podkreślam raz jeszcze: przyczyną samobójstwa nie będzie wówczas np. jakaś niedoskonałość ciała, ale nieumiejętność pokochania siebie i pogodzenia się z własnym losem.

Ok, ale punktem wyjścia w rozmowie była niedoskonałość ciała, a nie to, czy ktoś potrafi sobie z nią poradzić, czy nie. Duch wpływa na ciało i ciało na Ducha, jak uwierająca metka przy koszuli, a wada DNA może być właśnie taką metką.

Re: Dobry człowiek a zbrodnia

Post: 15 paź 2010, 09:33
autor: Nikita
Czytalam ksiazke Autobiografia jogina Joganandy Paramahamsy. Jeden z mistrzow Joganandy powiedzial, ze aby sie oswiecic potrzeba okolo miliona lat zycia wcielonego. Wtedy dusza zbierze odpowiednia ilosc doswiadczen i dojrzeje do wyzwolenia sie z kolowrotu narodzin i smierci. A wszelkie religie i sciezli duchowe maja za zadanie przyspieszenie tego procesu...

Czyli sama natura i zycie prowadzi nas w strone wyzwolenia z ciala ale mozemy dodatkowo przyspieszyc postepujac zgodnie z zasadami oraz wchodzac w medytacje. Bo to nasze przywiazania i nasze pragnienia trzymaja nas tutaj...nic wiecej. Czlowiek zapomnial o swojej duchowym pochodzeniu i calkowicie zanurzyl sie w materii. Dal upust swoim zadzom i zaspokajaniu swoich pragnien. Zaspokajanie potrzeb jest jak najbardzie na miejscu ale nasze coraz to nowe pragnienia i wynikajace z tego przywiazanie to juz inna para kaloszy. Powoduje uwiazanie...dusza musi sie wiele wcielac aby przebudzic sie do zycia duchowego...zaczyna czegos szukac...czegos jej brak na tym materialnym swiecie. Mysle, ze my tutaj wszyscy zebrani wlasnie znajdujemy sie w tym punkcie...tego przebudzania sie duszy....czegos szukamy....to materialne zycie jest fajne ale nam nie wystarcza do prawdziwego szczescia. Nasze dusze zaczely dostrzegac pewne zaleznosci...zrobie cos zle to do mnie wroci...a wiec nie oplaca mi sie robic zle...a poza w wyniku praktyk duchowych rodzi sie spokoj ducha i milosc. I to daje prawdziwe szczescie....wzmocnieni tym doswiadczeniem idziemy dalej ta sciezka....

Re: Dobry człowiek a zbrodnia

Post: 15 paź 2010, 13:17
autor: konrad
Nikita pisze:Wtedy dusza zbierze odpowiednia ilosc doswiadczen i dojrzeje do wyzwolenia sie z kolowrotu narodzin i smierci.


Mam takie ciekawe spostrzeżenie przy okazji na temat spirytyzmu. Tu też Duchy doskonalą się, by wyrwać się od konieczności wcieleń, czyli od tego kołowrotu narodzin i śmierci... Ale gdy stają się doskonałe intelektualnie i moralnie, gdy nie muszą się już więcej wcielać, serce ciągnie je z powrotem na ziemię, gdzie często zostają ich bliscy... Wówczas wracają, by im pomóc, by popchnąć ich w rozwoju. Czasem rodzą się jak te wielkie postacie z historii, by wesprzeć swoimi radami całą ludzkość... Przypomina się tu historia Ducha brazylijskiego lekarza Bezerry de Menezesa, jednego z pionierów spirytyzmu w Brazylii w XIX wieku. Słyszałem, że jest to Duch na tyle rozwinięty, że mógłby "pofrunąć" już ku lepszym światom, ale zdecydował się zostać, by pomóc tym, których kocha... To trochę jak w życiu. Ilu z nas porzuca komfort i luksus z miłości?

Re: Dobry człowiek a zbrodnia

Post: 15 paź 2010, 13:49
autor: Nikita
Tak Konrad...tak wlasnie sie czesto zdarza...wszyscy ci wielcy mistrzowie w buddyzmie czy z innych religii to sa czyste dusze, ktore przychodza nadal na Ziemie aby wspomoc tych, ktorzy jeszcze sie mecza. Oczywiscie nie musza to byc przywodcy religijni. Moga zyc w spoleczenstwie nie zajmujac zadnego stanowiska. Poprostu sa i wplywaja na innych...pomagaja im.

Bo taka czysta dusza nie musi sie juz wcielac w nizsze swiaty ale moze...powodowana miloscia...albo przyzywana miloscia swoich wiernych...

Jezus na pewno byl taka wielka Czysta Dusza.


Istnieja takze rozne stopnie oczyszcenia i oswiecenia. Jezus byl jedna z wyzszych Duchow. Z tych bardzo bardzo wysokich duchow.

Re: Dobry człowiek a zbrodnia

Post: 15 paź 2010, 13:53
autor: sigma
konrad pisze: ... gdy nie muszą się już więcej wcielać ... Wówczas wracają, by im pomóc ...


Nikita pisze: ... wszyscy ci wielcy mistrzowie w buddyzmie czy z innych religii ...


Zgadza się, to trochę tak jak bodhisattwa w buddyźmie :).

konrad pisze: ... Ilu z nas porzuca komfort i luksus z miłości?


Miłość ludzka, miłość Chrystusa, głębia (pełnia) zrozumienia istoty życia ... Jak dla mnie to trochę złożone. Ale może być :). Nie będę protestował przeciwko żadnemu z tych pojęć, wszak w świecie pojęć żyjemy :).

ps.: Z tym że pojęcie bodhisattwa bywa różnie rozumiane, m.in. z punktu widzenia dynamiki między urzeczywistnieniem a przyczyną powrotu. Potoczne rozumienie nie zawsze tę dynamikę odzwierciedla. Poza tym, z tego co wiem, istnieją różnice w pojmowaniu tego pojęcia w różnych szkołach. W końcu buddyzm to już 25 wieków historii :).