W temacie:
Banalny przykład, wyobrażając sobie... cytrynę choćby- czujemy ją bardziej, niż nazywamy. Nie stwierdzamy, że przeciętny obwód w najszerszym miejscu to X a długość Y. To jest argument za emocją- czujemy, przeżywamy, ale nie nazywamy. Czy jednak fakt, że widzimy tę cytrynę w myślach... ano właśnie- w myślach.
Moim zdaniem w medytacji są i myśli i emocje- o ile emocjami nazwać to, że czujemy bardziej, niż nazywamy. Widzimy, a nie mierzymy. Nigdy jednak nie uważałem, że głęboka medytacja może być przepełniona negatywną emocją, osobiście doświadczyłem na tym etapie wyłącznie miłości, a ona nie jest wyłącznie uczuciem.
Jak jestem głodny to czuję głód, jak zjem to mija mi to uczucie... a miłość która mija? Nigdy nie była miłością, w rezultacie nie może być ona wyłącznie emocją/uczuciem.
Proces jest zjawiskiem, w którym przebiegają zmiany stanu. Procesem jest dopalanie się papierosa, parowanie wody, wypowiadanie alfabetu, liczenie 5*6... więc i myślenie. Rzecz w tym, że z zasady myślimy wielowątkowo, jednocześnie pracujemy, myślimy o jedzeniu, ptaku na parapecie, dotleniaczu w akwarium i sepleniącym redaktorze radiowym, są to równoległe procesy przebiegające względnie niezależnie.
Niezgody poglądowe mogą być wyimaginowane i wynikać w istocie ze zwykłych różnic w nomenklaturze.
Bogu dzięki różnimy się jednak w materii szacunku do drugiego człowieka. Wyluzuj, zapal jeśli smolisz, wypij kawkę, albo herbatkę... nikt Ci przeca nie jest wrogi, po co się kłócić o nie wiadomo nawet co?
[hr]
Graficzka- miodzio!