Nikita pisze: ... Ciekawe dlaczego wcielamy sie wlasnie do naszej rodziny ...
Mistrzowie życia duchowego podkreślają potrzebę wyjścia z otoczenia w którym człowiek przyszedł na świat. Piszą o tym że do Boga idzie się przez nieznane, że innej drogi nie ma.
cyt. za Biblią Warszawską, Łuk. 14, 26:
"Jeśli kto przychodzi do mnie, a nie ma w nienawiści ojca swego i matki, i żony, i dzieci, i braci, i sióstr, a nawet i życia swego, nie może być uczniem moim."
Pewnie że to dalekie od sielankowych wizji tworzonych przez Kościoły i poszczególnych ludzi, ale czy te (pseudo)sielanki nie są tworzone kosztem zakłamywania rzeczywistości ?
Jak to, panie dzieju, drzewiej bywało ... Młódź karną była, posłuszną ... Świat nie widział tyle zła co teraz ...
Jeżeli było tak dobrze, to skąd wiek XX ze swoimi tak licznymi demonstracjami zła ? Przecież, zwłaszcza pierwsza połowa XX wieku to wręcz eksplozja zła. A powiadają, że każdy skutek ma przyczynę ...
I może sens przyjścia na świat w konkretnym otoczeniu tkwi w rozumieniu tego otoczenia jako zadanie, wyzwanie ... Nie do nauczenia się na pamięć, absolutnie nie. Raczej do stawienia czoła temu co jednostka uważa za złe. Uważa ... subiektywnie, to prawda. Ale ci co mówią że są depozytariuszami prawdy objawionej, jedynie słusznej i właśnie obiektywnej już nieraz dali dowód że postrzegają rzeczywistość subiektywnie, nawet bardziej subiektywnie niż cała reszta.
A dlaczego akurat tu i teraz ? Pewnie wynika to z naszych poprzednich wcieleń.
Voldo pisze:Ja podejrzewam, że może być to spowodowane przez choćby... Naszą decyzję, czyli chęć podjęcia próby czy też karę lub próbę dla rodziców, albo po prostu mamy w tej rodzinie ludzi których kochamy, lecz o tym nie wiemy.
Dokładnie tak.
Ja to wszystko tak przynajmniej rozumiem.