Strona 1 z 2

Widuję duchy...

Post: 28 wrz 2009, 17:05
autor: TheElect
Witam!
Mam 23 lata a na imię Krzysztof. Wszystko zaczeło się od tego że moje serce przestało bić, trafiłem do szpitala i założono mi rozrusznik serca. Jakiś czas później kątem oka widywałem cenie różnych postaci. Tłumaczyłem to sobie zmęczenie i pracą przed komputerem. Jdnak zjawisko to nasilało się od czerwca teo roku, rozmawiałem z żoną która mnie wspiera i najważniejsze wierzy w to co widuję. Przestałem już przywiązywać większą uwagę do widzianych dosłownie kątem oka postaci aż do wczorajszej nocy... Około 2:45 przebudziłem się i zobaczyłem delikatnie rozmytą kobietę siedzącą na pufie oddalnoną od demnie o niecałe 3 metry. Ona patrzyła na mnie a ja na nią myśląc że to sen. Jednak kobieta wstała idąc w moim kierunku po prostu się rozpłyneła a ja nadal miałem oczy otwarte i pełen strachu obudziłem żonę. Wiem jedno, ta kobieta nie chciała mnie przerazić bo nieodczuwałem dużeo strachu tylko straszny niepokój a gdy wstałem i włączyłem światło to po niecałej sekundzie żarówka się przepaliła... Nie iwem co mam robić i do kogo się zwrócić o pomoc bo boję się zwyczajnej niewiedzy ludzi i wyśmiania z ich strony...
Proszę o porady gdyż nie tylko ja ale i moja żona powoli dostajemy "kota" :(

Re: Widuję duchy...

Post: 28 wrz 2009, 17:25
autor: sooleyman
Drogi Krzysztofie, mogą być różne przyczyny takiego stanu rzeczy i wcale nie jest konieczne, że to, co obserwujesz, to autentyczne Duchy. Niektóre choroby, a nawet niektóre medykamenty, powodują omamy wzrokowe i słuchowe, może warto poczytać ulotki dołączone do leków lub porozmawiać z lekarzem. Piszę o tym, bo sam wspominasz o sytuacji, gdy serce przesatło bić. Przykre będzie to, co napiszę, ale takie stany mogą spowodować pewne zmiany w mózgu i możliwe jest, że przez pewien czas będziesz musiał brać pewne środki stablizujące, gdyż - co medycyna potwierdza - takie objawy mogą następować. Porozmawiaj zatem z lekarzem lub chociaż z psychologiem. Kwestie, czy to, co widzisz, jest bytem osobowym, duchem etc., odłóż na koniec, gdy wykluczysz inne możliwości, jak chociażby zdrowotne czy farmakologiczne. Istnieje możliwość życzeniowego wywoływania wizji, tzw. kontrolowanej lub niekontrolowanej wizualizacji; po pewnym czasie oczekiwania na jakiś obraż można tak zaprogramować mózg, że podaje on takie czy owakie wizje i obrazy. Niektórzy parapsycholodzy twierdzą, że można w ten sposób "wywołać" własny myślokształt, tzw. egregor, o czym wspomina także w swojej pracy "Umarli mówią do nas" ks. Francoise Brune. Być może jednak jest Duchem to, co widzisz, może jesteś "medialny"... pozostaje pytanie, kogo widzisz... w takich przypadkach trzeba wziąć pod uwagę spotkanie z Duchem niskiego zaszeregowania w hierarchii, trzeba mieć się na baczności. Obserwacje ruchu kątem oka zdarzają się często, sam miewam takie sytuacje, ale dobrze wyjaśnia je optyka czy okulistyka, oko pod pewnym kątem ma trudność ze zbudowaniem pełnego obrazu, więc często nasz umysł obraz ten uzupełnia, różne dziwne rzeczy wtedy wychodzą... dowodem na to są chociażby pewne zabawy logiczne z niedokończonymi obrazkami, gdzie mamy się domyśleć, co to za kształt. Są to doświadczenia często serwowane przez psychologów. Pozdrawiam tymczasem i zalecam sceptycyzm.

Re: Widuję duchy...

Post: 28 wrz 2009, 18:19
autor: Luperci Faviani
Jak pisze Sooleyman, sceptycyzm to dobry objaw, ale nie pozwólmy od razu robić z siebie wariatów.

Mimo wszystko bądźmy dobrej myśli :) . Sięgnij, Krzysztofie, po "Księgę Duchów" (i "Księgę Mediów") Allana Kardeca w tłumaczeniu Przemysława Grzybowskiego, wyd. Kos, 2001 rok. i skonfrontuj Twe doświadczenia z wiedzą zawartą w ww. wydaniach. Jeżeli później stwierdzisz, że coś jest jednak nie tak, spotkaj się ze specjalistą... Ja, na wszelki wypadek, odwiedziłem kiedyś egzorcystę i wcale tego nie żałuję.

Re: Widuję duchy...

Post: 28 wrz 2009, 18:21
autor: TheElect
Jestem mile zaskoczony szybką odpowedzią. Co dp farmakologii to co jakiś tam czas łykam TYLKO magnez lub piję wyciąg z rzeń-szenia. Po operacji nie przepisano mi ŻADNYCH leków, to też ich nieprzyjmowałem. Z widywanymi postaciami kątem oka, to w 99% te sytuacje zdażały się podczas pracy przed monitorem dlatego też sam nie brałem ich poważnie i myślę że powyższe twierdzenie o okulistyce je wyjaśniają. Jednak z tym co widziałem dziś w nocy niewiąże się żadne myślenie o duchach czy też chęć poznania czegoś nadprzyrodzonego. Po prostu otworzyłem oczy a rozmyta postać kobiety siedziała i mi się przyglądała... Szukam wyjaśnienia bo wiem że czasem w ten sposób ludzie dowiadują się o guzkach w mózgu - co też raczej wykluczam bo jak wspomnałem pierwszy raz widziałem coś dłużej niż ułamek sekundy i byłem przytomny. Jeśli takowa sytuacja się powtórzy to oczywiście opiszę ją a tymczasem będę wierzyć że to jednorazowe przyżycie. Tyle że ta żarówka co się bezpośrednio po tym wydarzeniu przepaliła niedaje mi spokoju...

Re: Widuję duchy...

Post: 28 wrz 2009, 18:47
autor: sooleyman
Luperci Faviani pisze:nie pozwólmy od razu robić z siebie wariatów. (...)

Ja, na wszelki wypadek, odwiedziłem kiedyś egzorcystę i wcale tego nie żałuję.


Luperci, omam wzrokowy czy słuchowy to nie musi być zaraz "wariactwo" - przewidzenia i przesłyszenia zdarzają się każdemu. Co do egzorcysty - chyba wizja kobiety na fotelu i przepalona żarówka to nie powód do egzorcyzmowania - a przy okazji - żaden szanujący się egzorcysta nie przystąpi do odprawienia rytuału bez wcześniejszej diagnozy medycznej lub psychologicznej. Asystowałem przy egzorcyzmach w czasie pracy na dość specyficznym oddziale szpitalnym i uwierz mi - przy egzorcyście obecny był zawsze lekarz psychiatra i dwóch innych kapłanów jako asystentów. Nie demonizujmy każdego ducha ;-)

Re: Widuję duchy...

Post: 28 wrz 2009, 18:56
autor: cthulhu87
Przychylam się do stanowiska Sooleymana z tego względu, że może to być problem zgoła medyczny, nie spirytystyczny:). Mimo wszystko, na razie nie wiemy tego, a pomyłka w interpretacji czy zwlekanie z badaniami medycznymi - mogłyby mieć poważne konsekwencje zdrowotne. Krzysztofie, bez wątpienia lektura KD nie zaszkodzi, a przeciwnie - na pewno pomoze zrozumiec sytuację i latwiej wam bedzie poradzic sobie z niepokojem, jaki wywołują te zjawiska. Nie bój się i na spokojnie obserwuj to, co się dzieje.

Re: Widuję duchy...

Post: 28 wrz 2009, 19:10
autor: Luperci Faviani
Przepraszam, za bardzo upraszczam.
Nikt nie odprawiał nade mną egzorcyzmów i w najmniejszym nawet stopniu nie miałem tego na myśli. Odbyłem rozmowę by usłyszeć jakąś opinię specjalisty, ponieważ zgadzam się, że choroba może wywoływać różne halucynacje.
sooleyman pisze:przepalona żarówka to nie powód do egzorcyzmowania

Znałem kiedyś człowieka, który gasił żarówki siłą woli (magnetyzm), a ja mam taki dar, że żarówki spalają się bez mojej woli, kiedy im się tylko podoba.

Re: Widuję duchy...

Post: 28 wrz 2009, 21:48
autor: Jul
TheElect, cokolwiek zdarzy Ci się zobaczyć (abstrahując od tego czy to tylko halucynacja, czy realny byt), warto przestrzegać takich prostych, a istotnych wskazówek:
- nie ulegaj lękowi, nie bój się tego co doświadczasz. Jeśli to halucynacja, łatwiej ją na spokojnie opanujesz, jeśli duch - tym bardziej spokój jest bezcenny.
- traktuj z życzliwością powtarzające się wizje-duchy - jeśli to halucynacja, oswoisz się z nią i pokonasz ją łatwiej. Jeśli to duch niższy, znudzi się i odejdzie. Jeśli duch wyższy - przekaże Ci prędzej czy później jakąś informację.
- warto wierzyć (lub jeszcze lepiej - wiedzieć), że masz swojego opiekuna duchowego i zawsze możesz się zwrócić do Boga, który nigdy Ci nie da doświadczenia, które by przekraczało Twoje siły.

Luperci, Sooleyman, wspomnieliście o egzorcyzmach. Czy sądzicie, że w pewnych sytuacjach egzorcyzmy są konieczne i skuteczne?

Re: Widuję duchy...

Post: 28 wrz 2009, 21:59
autor: konrad
Luperci Faviani pisze:[b]a ja mam taki dar, że żarówki spalają się bez mojej woli, kiedy im się tylko podoba.


U mnie w domu od jakiegoś czasu też żarówki się spalają co chwilę, ale raczej spodziewam się, że chodzi o nienajlepiej działającą instalację elektryczną :D

A w sprawie Duchów, kilka groszy też z mojej strony, choć generalnie zgadzam się z przedmówcami :)

1) Na początek ja również zalecam sceptycyzm - należy wyeliminować wszystko, co mogłoby wpłynąć na pojawianie się halucynacji (leki, alkohol, choroby, silne przeżycia itp.)

2) Warto przy okazji trochę poczytać o świecie duchów (nawet jeśli to, co widzisz, to halucynacje, ta wiedza na pewno nie zaszkodzi). Pierwszą książką, którą zalecam, jest bez wątpienia Księga Duchów Allana Kardeca - podesłałem Ci kopię mailem. Można też zerknąć do książek o. François Brune'a, które można dostać w księgarniach... A jeśli ktoś nie lubi dużo czytać, zawsze może zerknąć na portal spirytyzm.pl, gdzie znajdzie krótkie artykuły na wiele spirytystycznych tematów.

3) Tak, jak zalecał Jul, zachęcam przede wszystkim do zachowania spokoju i do ciepłego odnoszenia się do Duchów (albo halucynacji).

4) Gdy wyeliminujemy już wszystkie hipotezy dotyczące halucynacji, albo gdy wizje się rozwiną (np. duchy zaczną z nami rozmawiać, przekazywać jakieś informacje - tym bardziej jeśli te informacje będą się okazywać prawdziwe), warto jeszcze bardziej zagłębić się w literaturę spirytystyczną (np. poczytać Księgę Mediów oraz Niebo i Piekło Kardeca), no i zacząć z nami spirytystami współpracować :)

5) Na koniec dodam też, że zdolności medialne, czyli zdolności widzenia Duchów manifestują się często właśnie w krytycznych sytuacjach, bądź też po silnych przeżyciach.

Re: Widuję duchy...

Post: 29 wrz 2009, 18:35
autor: Luperci Faviani
Generalnie, wierzę w moc egzorcyzmów!