Jestem przekonany, że życie psychiczne to nie tylko życie świadome - to ostatnie można porównać do wierzchołka góry lodowej, wystającego z oceanu. Jak wiemy, 80% powierzchni góry lodowej znajduje się pod wodą
. Nawet na "jawie" nasza uwaga skoncentrowana jest zaledwie na tych kilku % bodźców, które docierają do naszego organizmu. Poza tym nasza podświadomość zawiera całe bogactwo życia duchowego. Powrót, zdawałoby się dawno zapomnianych, wspomnień w chwili zagrożenia życia dowodzi, że nic, co znalazło się w pamięci ludzkiej, tak naprawdę nie ginie - organizm jedynie tworzy kanały, które ograniczają manifestację ducha w świecie materialnym wyłącznie do tych granic, które w danych warunkach są niezbędne.
Nikita pisze:Raz w zyciu dostalam narkoze i to bylo jakby sie film urwal....koniec ...nie ma nic....gdzie byla moja dusza i dlaczego nic z tego nie pamietam?
Trudno rozprawiać o tym, co nie ma rozciągłości przestrzennej, że "gdzieś było", gdy znajdowałaś się pod narkozą. Niemniej było na pewno, ponieważ po ustaniu działania czynnika fizycznego, który tłumił manifestację ducha w organizmie, nadal byłaś tą samą osobą, co wcześniej - nic więc nie zginęło ani nie zostało unicestwione.