Forum - co to takiego?

Miejsce, w którym można zadać każde pytanie dotyczące spirytyzmu, świata Duchów, reinkarnacji, sensu życia, praw kierujących naszym światem, Boga.

Forum - co to takiego?

Postautor: vinitor » 30 gru 2009, 10:25

Nazwa portalu każe domyślać się, że znajdujące na niej forum powinno, a przynajmniej takie mam mniemanie, zajmować się przede wszystkim tematami spirytystycznymi. Nie każdy ma sposobność uczestniczyć w spotkaniach Towarzystwa, nie każdemu odpowiada taka forma, nie dla każdego książka lub artykuł wystarcza do pogłębienia wiedzy w danym zakresie. Daje o sobie znać potrzeba kontaktów i wymiany myśli zbliżonych do bezpośrednich rozmów. Forum kojarzy się z takim celem. Jest jedno „ale”. Ilość zarejestrowanych członków nie zachwyca a wręcz szokuje skromnością. Skąd to ubóstwo? Przecież książki o tej tematyce znikają z księgarskich półek. Nie sądzę, żeby przeznaczane były na podpałkę do pieca. Czy to możliwe, że ich czytelnicy są na tyle inteligentni i błyskotliwi, że akceptują i rozumieją całość bez zmrużenia oka? Nie każdy rodzi się od razu spirytystą , aby jego rozeznanie było całkowite. Człowiek uczy się całe życie i stawia przed sobą bardziej lub mniej szczytne zadania. Jednym z chwalebnych zadań mógłby być pęd do poszerzenia wiadomości i o życiu materialnym na ziemi, i o tym innym, ciągle mało znanym świecie duchowym. Tematyka spirytystyczna jest trudna i może budzić kontrowersje w obliczu posiadanych nawyków i wyuczonych stereotypów. Jest tak jak z kroplą wody, która padając bez przerwy w jedno miejsce drąży nawet kamień. Czy dzisiejsze nauki świeckie i religijne nie są ową kroplą drążącą umysły i pozostawiającą niezliczone ślady niejednokrotnie nieusuwalne? Wysłuchiwanie w kółko tych samych nauk bywa przyczyną odrzucania innych jako z nimi niezgodnych, co może być równoznaczne z wylewaniem dziecka z kąpielą. „Księga Duchów”, zbór setek pytań i odpowiedzi na nie z punktu widzenia Allana Kardeca, badacza zjawisk spirytystycznych, mogłaby a nawet byłoby to pożądane, rozpatrywana, omawiana, analizowana, dawana pod dyskusję na tymże forum. Już nie idzie o wszystkie pytania, bo wiele jest wystarczająco jasnych i lekko przyswajalnych.
Przedstawię mniej skomplikowane pytanie 766:
Czy życie społeczne to naturalny styl życia?
„Oczywiście; Bóg stworzył człowieka, by żył w społeczeństwie. Nie na darmo obdarzył go mową i wszystkimi innymi zdolnościami umożliwiającymi życie w relacjach z innymi ludźmi.”
Zastanawia mnie potrzeba obdarzenia go mową, skoro Duchy potrafią komunikować się inną drogą – myślową, jak w przypadku przekazów medialnych. Materia nie stanowiła przeszkody dla tego rodzaju łączności. Duch został stworzony przed człowiekiem i nie widzę uzasadnienia wprowadzania innych środków przekazu. Nie widzę, co nie oznacza, że Konstruktor nie mógł sobie pozwolić na wprowadzenie zmian w porozumiewaniu się. Tak czy owak nie sposób zweryfikować nasuwające się wątpliwości, bo oba sposoby są jak najbardziej realne. Pisząc o ewentualnych ograniczeniach, kieruję się istotą rzeczy – rozwojem ducha a nie ciała. Dla ducha takie rozwiązanie nie było konieczne, bowiem świetnie radzi sobie bez tych dźwiękowych darów.

...............................................................
"Rzeka prawdy płynie korytem błędów”
Rabindranath Tagore
.......................................................
" Rzeka prawdy płynie korytem błędów."
Rabindranath Tagore
Awatar użytkownika
vinitor
 
Posty: 577
Rejestracja: 25 gru 2009, 07:58

Re: Forum - co to takiego?

Postautor: konrad » 30 gru 2009, 10:53

vinitor pisze:Jest jedno „ale”. Ilość zarejestrowanych członków nie zachwyca a wręcz szokuje skromnością. Skąd to ubóstwo?


Wszystko zależy od perspektywy, z jakiej patrzymy. Gdy przypominam sobie, że zaczynaliśmy od 20 użytkowników, co wówczas wydawało mi się dużą liczbą, a mamy już ich ponad 100, myślę, że nie jest tak źle.

Myślę, że nasze forum odróżnia się np. od forów parapsychologicznych tym, że jest bardziej niszowe, skupia się na jednym konkretnym temacie. Na forum parapsychologiczne trafiają osoby szukające duchów, ale też te, które interesują się UFO, mentalizmem, jaszczurami itp. U nas tych tematów nie ma, albo poruszane są w ograniczonej formie, stąd też zapewne sporo osób niezbyt chętnie do nas zagląda. Myślę jednak, że nie liczy się też ilość, ale przede wszystkim jakość. U nas większość dyskusji stoi na naprawdę wysokim merytorycznym poziomie, w co i Ty vinitorze doskonale się wpisujesz :) Sam byłem z początku tym zdziwiony, gdyż wydawało mi się, że rozmowy te będą zazwyczaj krążyć wokół błahych tematów, wyjaśniania po raz n-ty, że nie należy na własną rękę wywoływać Duchów itp. A tu miła niespodzianka :)

vinitor pisze:Przecież książki o tej tematyce znikają z księgarskich półek.


Niestety zapewne Twoje stwierdzenie nie jest oparte na jakichś konkretnych danych, ale na Twoim osobistym wrażeniu. Ja akurat myślę, że książki te nie sprzedają się jeszcze tak dobrze, jak mogłyby się sprzedawać. Najlepszy przykład to "Niebo i piekło według spirytyzmu" - książka była gotowa do druku już w 2005 roku, ale wydawnictwo zrezygnowało z jej dystrybucji na dłuższy czas. Uznało, że książka ta po prostu się nie sprzeda. Decyzję o jej wydaniu przyspieszyło, jak się domyślam, dopiero dofinansowanie z Brazylii... Rynek niestety wygląda tak, jak wygląda, ale jestem przekonany, że to wkrótce się zmieni.

Zgadzam się jednak z Tobą, że forum to powinno być miejscem, gdzie dyskutowane będą różne punkty teorii spirytystycznej. Takim miejscem jest również nasz czat, na którym dyskutujemy sobie dwa razy w tygodniu. Kiedyś omawialiśmy nawet Księgę Duchów rozdział po rozdziale. Póki co od tego odeszliśmy, ale myślę, że może warto do tego wrócić - może nawet na samym forum?
Awatar użytkownika
konrad
spirytysta
spirytysta
 
Posty: 2952
Rejestracja: 15 lip 2008, 13:08
Lokalizacja: Warszawa

Re: Forum - co to takiego?

Postautor: Melys » 30 gru 2009, 12:35

„Oczywiście; Bóg stworzył człowieka, by żył w społeczeństwie. Nie na darmo obdarzył go mową i wszystkimi innymi zdolnościami umożliwiającymi życie w relacjach z innymi ludźmi.”
Zastanawia mnie potrzeba obdarzenia go mową, skoro Duchy potrafią komunikować się inną drogą – myślową, jak w przypadku przekazów medialnych. Materia nie stanowiła przeszkody dla tego rodzaju łączności. Duch został stworzony przed człowiekiem i nie widzę uzasadnienia wprowadzania innych środków przekazu. Nie widzę, co nie oznacza, że Konstruktor nie mógł sobie pozwolić na wprowadzenie zmian w porozumiewaniu się. Tak czy owak nie sposób zweryfikować nasuwające się wątpliwości, bo oba sposoby są jak najbardziej realne. Pisząc o ewentualnych ograniczeniach, kieruję się istotą rzeczy – rozwojem ducha a nie ciała. Dla ducha takie rozwiązanie nie było konieczne, bowiem świetnie radzi sobie bez tych dźwiękowych darów.


istniejemy w ciele materialnym i dlatego Bóg obdarzył nas zdolnościa mowy / daleko nam w doskonałości do duchów / bysmy mogli w tym materialnym ubranku tez sie rozwijac.
Duchy kontaktuja sie z nami nie tylko myslą. ale także mową, i pismem.
Nie śmierć rozdziela ludzi , lecz brak miłości
Jim Morrison
Awatar użytkownika
Melys
spirytystka
spirytystka
 
Posty: 376
Rejestracja: 08 gru 2009, 13:13
Lokalizacja: Łódź

Re: Forum - co to takiego?

Postautor: vinitor » 30 gru 2009, 14:39

Zdolność mowy nie jest częścią ciała. Ciało zgodnie z poglądami spirytyzmu jest zaledwie powłoką dla Ducha. Gdyby Duch jako doskonalsza istota był niemy, nie byłoby problemu z wyjaśnieniem bardziej mechanicznej potrzeby porozumienia. Jako ta doskonalsza część musi korzystać z bardziej prymitywnego sposobu do wyrażania swoich myśli. Nie zapominajmy, że człowiek jest Duchem wcielonym i ma się udoskonalać a nie na każdym kroku potykać o uproszczone nowinki techniczne. Kontakt medialny dowodzi, ze jednak możliwość porozumiewania się myślą nie jest Duchowi wcielonemu nieznana. Zagadką jest dlaczego na podobieństwo zwierząt ma struny głosowe zdolne wydawać dźwięki. Abstrahując, można teoretycznie założyć, że na początku stworzenia mógł mieć cechy charakterystyczne dla zwierzęcia a dopiero później Stwórca dodał mu Ducha. Nikt nie wie jak naprawdę było i teraz wychodzi tylko medytować dlaczego to jest takie a tamto owakie. Tej prawdy nie dowiemy się także od Duchów, o ile sam Naczelny Konstruktor nie uchyli rąbka tajemnicy. Być może celem utrudnień w komunikowaniu się jest powiększenie zakresu doświadczeń. Spoglądając od strony laika mógłbym również twierdzić, iż jest to przesłanką podważającą argumentację Kardeca. Co bym nie rzekł, wszystko mogłoby sprowadzać się do spekulacji a te postępu w rozumieniu sedna sprawy nie dają.

„Daleko nam w doskonałości do Duchów.” – zauważa Melys. I to mnie niepokoi, bowiem w każdym z nas jest skrępowany ciałem Duch, który tak naprawdę nie może rozwinąć skrzydeł a wszelkie bogactwo wiedzy i intelektu zdobywa poprzez wpływ na organy ciała. Kojarzy mi się to z geniuszem uwięzionym w klatce , który porusza się w ograniczonej przestrzeni. Zadaję sobie pytanie: Czy ten uczony człowiek jest wstanie w takich niesprzyjających okolicznościach wspiąć się na wyżyny wiedzy? Czy materialny „hamulec” jest idealnym kluczem do sukcesu? Czy pracując w pocie czoła nie tracimy przypadkiem jakichś innych wartości? Jest to trochę metaforycznie ujęta sytuacja ucieleśnionego Ducha, który na podobieństwo rodzica zaangażowanego zdobywaniem środków do życia, traci ścisły kontakt z rodziną, z potomstwem; staje się uboższy w uczucia wyższego rzędu.

...................................................................
„Rzeka prawdy płynie korytem błędów”
Rabindranath Tagore
.......................................................
" Rzeka prawdy płynie korytem błędów."
Rabindranath Tagore
Awatar użytkownika
vinitor
 
Posty: 577
Rejestracja: 25 gru 2009, 07:58

Re: Forum - co to takiego?

Postautor: konrad » 30 gru 2009, 15:10

vinitor pisze:„Daleko nam w doskonałości do Duchów.” – zauważa Melys. I to mnie niepokoi, bowiem w każdym z nas jest skrępowany ciałem Duch, który tak naprawdę nie może rozwinąć skrzydeł a wszelkie bogactwo wiedzy i intelektu zdobywa poprzez wpływ na organy ciała. Kojarzy mi się to z geniuszem uwięzionym w klatce , który porusza się w ograniczonej przestrzeni. Zadaję sobie pytanie: Czy ten uczony człowiek jest wstanie w takich niesprzyjających okolicznościach wspiąć się na wyżyny wiedzy? Czy materialny „hamulec” jest idealnym kluczem do sukcesu? Czy pracując w pocie czoła nie tracimy przypadkiem jakichś innych wartości? Jest to trochę metaforycznie ujęta sytuacja ucieleśnionego Ducha, który na podobieństwo rodzica zaangażowanego zdobywaniem środków do życia, traci ścisły kontakt z rodziną, z potomstwem; staje się uboższy w uczucia wyższego rzędu.


Gdy patrzymy na świat z perspektywy tylko naszego ziemskiego życia i ziemskich wyobrażeń, wszystko wydaje się być może mało logiczne. Bez wątpienia nasze ciało jest dla Duchów wyższych czymś w rodzaju klatki, w której przebywanie raczej nie jest dla niego przyjemnością.

Ziemia jest jedynie skrawkiem wszechświata, w którym istnieje wiele innych światów mniej lub bardziej rozwiniętych. Istnieją na nich istoty bardziej lub mniej zmaterializowane. Na wyższych światach ciało jest bardziej eteryczne, dzięki czemu nie krępuje tak bardzo Ducha.

Tak więc, jeśli dany Duch rozwinie się moralnie i intelektualnie prawdopodobnie zostanie przeniesiony na lepszy świat, gdzie będzie o wiele lepiej mógł wykorzystywać swój potencjał. Czasem zdarza się jednak, że taki ziemski geniusz jest rozwinięty tylko w jednym kierunku - wówczas niestety będzie musiał na Ziemi pozostać, dopóki nie rozwinie brakujących umiejętności. Tak, jak w szkole - nawet geniusz z matematyki, musi nauczyć się podstaw języka polskiego, żeby go nauczyciel przepuścił do kolejnej klasy.

Co do tego, czy takie rozwiązanie jest właściwe czy nie - wydaje mi się, że na naszym świecie rozwijamy się przede wszystkim intelektualnie (tu pcha nas do przodu cierpienie, którego chcemy uniknąć), uczymy się znajdować równowagę niezbędną w życiu, a także nieco wolniej od intelektu rozwijamy naszą moralność, uczymy się żyć wśród innych. Nie wydaje mi się, by na naszym etapie jakieś inne rozwiązanie było skuteczniejsze. Jeśli są wśród nas ludzie, którzy wydają się dużo lepsi i doskonalsi, to albo są to Duchy nieco bardziej rozwinięte, które chcą pchać nasz świat do przodu, albo Duchy, które ze względu na niedoskonałości, o których być może nie wiemy, są tu ciągle w pewnym sensie uwięzieni.

Tak w ogóle polecam już teraz rozdział III "Ewangelii według spirytyzmu", która już niedługo się ukaże, gdzie doskonale opisane są różne światy :)
Awatar użytkownika
konrad
spirytysta
spirytysta
 
Posty: 2952
Rejestracja: 15 lip 2008, 13:08
Lokalizacja: Warszawa

Re: Forum - co to takiego?

Postautor: Melys » 30 gru 2009, 16:36

można teoretycznie założyć, że na początku stworzenia mógł mieć cechy charakterystyczne dla zwierzęcia a dopiero później Stwórca dodał mu Ducha - to chyba jednak było odwrotnie.
I to mnie niepokoi, bowiem w każdym z nas jest skrępowany ciałem Duch, który tak naprawdę nie może rozwinąć skrzydeł a wszelkie bogactwo wiedzy i intelektu zdobywa poprzez wpływ na organy ciała. - wszystko w swoim czasie. nie możemy być wszyscy jednakowo rozwinięci. Jednakowo oswieceni. Trzeba przejść drogę. rozwijając sie wiecej dostajemy a tracimy na pewno to co powinnismy stracić. Materializm, zło, egoizm itd..
i tak jak powiedział konrad
Gdy patrzymy na świat z perspektywy tylko naszego ziemskiego życia i ziemskich wyobrażeń, wszystko wydaje się być może mało logiczne.
Nie śmierć rozdziela ludzi , lecz brak miłości
Jim Morrison
Awatar użytkownika
Melys
spirytystka
spirytystka
 
Posty: 376
Rejestracja: 08 gru 2009, 13:13
Lokalizacja: Łódź

Re: Forum - co to takiego?

Postautor: sigma » 30 gru 2009, 17:23

Melys pisze:... - wszystko w swoim czasie. nie możemy być wszyscy jednakowo rozwinięci. Jednakowo oswieceni. Trzeba przejść drogę. rozwijając sie wiecej dostajemy a tracimy na pewno to co powinnismy stracić. Materializm, zło, egoizm itd..


Podpisuję się obiema rękami pod powyższym stwierdzeniem. Po prostu przed każdym człowiekiem stoi w życiu inne zadanie, prawdopodobnie wynikające z poprzedniego życia. Przecież to widać po ludziach.

I widać to też w powiedzeniu: "Gdybym miał(a) 20 lat i ten rozum co teraz" :). No, ale mając 20 lat nie miałem tego rozumu co teraz. I to nie jest ani dobrze ani źle. Widocznie tak po prostu miało być.

Jedno tylko co mnie niepokoi w tym powiedzeniu to domyślny żal. Bo to stwierdzenie często wyraża żal. I w związku z tym nie musi ale może oznaczać utkwienie w rzeczywistości, w materialiźmie.
Piotr

Kto zwycięża innych, jest silny. Kto zwycięża siebie, jest wielki.
sigma
 
Posty: 1136
Rejestracja: 12 sie 2009, 19:02
Lokalizacja: Zagłębie Śląsko-Dąbrowskie

Re: Forum - co to takiego?

Postautor: vinitor » 31 gru 2009, 08:21

Zacznę od „Ewangelii...”, ponieważ tam kończy się ostatni mój post. Obawiam się, że sporo wody upłynie zanim ujrzę III rozdział. Na razie nie mam nawet okładek a limity finansowe na wyczerpaniu. Pozostanę przy KD i Spirytyzmie, chociaż ta ostatnia w większości czerpie materiał z grubszej przyjaciółki. Dzięki za rady. Bywa, że korzystanie z czegokolwiek przypomina krawca z materiałowymi dylematami., albo przygotowywanie posiłku przez początkującą gospodynię, albo zmęczonego poszukiwaniami wędrowca w ciemnym labiryncie. Spirytyzm, to zupełnie inne spojrzenie na życie, wynikające z wprowadzenia etapów wynoszących na coraz to wyższy stopień doświadczeń. Taka forma kłóci się z moimi dotychczasowymi poglądami i pojmowaniem współistniejących światów. Jak pisałem, ukształtowane już stereotypy myślowe burzą się i nadal poszukują bardziej racjonalnych dowodów tłumaczących rzeczy i zjawiska niepojęte, odbiegające od przyjętych standardów. Z tego wszystkiego najbardziej dokucza brak wiary, niepewność, niemożność weryfikacji poznanych wiadomości. Jestem świadomy ludzkich możliwości twórczych z fabułą tak prawdopodobną, że nie sposób odróżnić fałszu od prawdy. Ta niewiara jest podłożem sceptycyzmu, bo u człowieka z fantazją i bogatą wyobraźnią wszystko jest możliwe; jest również przyczyną poszukiwań i przemyśleń, pędów do poznania praktycznie nieznanego świata i praw nim rządzących. Obracamy się wyłącznie w środowisku ludzkim. Medium też człowiek. Na co by nie popatrzeć jest w końcowym etapie zawsze pochodną człowieka. Mnóstwo informacji ma ograniczoną widownię, potem podlega obróbce i trafia do szerszego kręgu zainteresowanych.
Zetknąłem się z wnioskiem, że jeśli nie wierzę, to mój problem. Niby tak, bo jeśli nie potraktuję tego czy owego serio, to moja dalsza edukacja zostanie wstrzymana. Tylko co, u diaska, ma być tą siłą burzącą ogrom wątpliwości? A jeśli przyjmę wieść za dobrą monetę a potem okaże się błędem? Czy zdołam usprawiedliwić się przed samym sobą? Czy ten ruch w innym kierunku nie stanie się dramatem na równi z saperem mogącym się mylić raz? Myślę jak człowiek a nie jak Duch. Urodziłem się na ziemi i czuję się ziemianinem. Ten fakt tkwi nieprzerwanie w pamięci. Opieranie się na prawdopodobieństwie wystąpienia osnutych na spirytyzmie wydarzeń budzi zwątpienie i niepewność. Wielość światów jest dla mnie rzeczą bardzo odległą i w dniu dzisiejszym mocno utopijną. Życie jest krótkie i kres jego jest mi najlepiej widoczny. Moja wyobraźnia nie potrafi przekroczyć granicy śmierci , aby rzucić okiem, co za nią się znajduje .Podejmowanie takich prób traktuję jak oszustwo, złudzenie, wybryk fantazji. Siedzi we mnie skulony niewierny Tomasz i podsyca nieprawdopodobieństwo istnienia w innej skórze. To tak jakbym miał uwierzyć, że potem będę małpą lub innym stworzeniem. Oprócz tego narasta obojętność przyszłych wydarzeń, tak jak tracą na znaczeniu niektóre zwyczaje i nawyki.
Czy lepiej być mało wiernym, czy łatwowiernym? Czy staję przed wyborem na podobieństwo ludu Mojżeszowego: Życie alb śmierć? Spirytyzm oponuje i proponuje podjęcie znacznie łagodniejszej decyzji – reinkarnację, czyli życie po życiu. Patrząc z tej perspektywy ogarnia mnie smutek porzucania okrycia będącego na dobre i złe. Wiem, że możliwa jest jego regeneracja a nawet odnowa, o czym w spirytyzmie nie ma mowy. Jest traktowany wręcz jak śmieć, odpad, najgorsze paskudztwo. Ja mam do niego sentyment i przywiązanie tak jak do mojej nieżyjącej mamy. Jeśli nawet tak jest, jak zapewnia spirytyzm, to tej atmosfery towarzyszącej jej obecności na ziemi, tych więzów oraz uczuć nikt i nic nie zastąpi, nie zrównoważy uczuciami rozdzielanymi dla wszystkich krewnych i znajomych poprzednich i przyszłych istnień ani postępem wydoskonalenia się. Pojęcie miłości , jak dla mnie, wykluło się tu na ziemi, w otoczeniu czysto materialnym, co nie powinno jej pomniejszać. Tu mogę o niej myśleć w pełnym wymiarze, nie ograniczoną mrocznymi celami. Czyją więc mam tożsamość? Zamkniętego w cielesnej klatce Ducha? Jestem tak nierozgarnięty, że tego nie czuję, nie dociera do mojej świadomości? A może mój Duch jest opętany i plecie trzy po trzy?
Czymże zatem jest dla spirytyzmu, matka, ojciec, ukochana osoba? Zwyczajną figurką jak na szachownicy? Czy cała rzecz sprowadza się do nazewnictwa i odfajkowania, jak wyznaczony odcinek robót? Czy mam powiedzieć za Chrystusem: Wy jesteście mi matką ojcem i bratem? Tylko tyle? Czy wychowująca i kochająca mnie do końca osoba jest zaledwie kawałkiem materii a pamięć o niej muzealnym starociem po wsze czasy? Czy wszystko poświęca się dla bezuczuciowej idei doskonalenia się za wszelką cenę? Przeszłość jest niczym i ocena sprowadza się do zdobyczy intelektualnych i moralnych? A reszta, jak mawiał Salomon ,`to także marność i pogoń za wiatrem`? Wola ciągłego kształcenia mająca swoje odbicie we wspinaczce po drabinie jest czymś na kształt materialnych pragnień dążenia do kariery, osiągnięć dających profity, poklask i uznanie. Jest podświadomym kamuflażem prawdziwego celu. Uczymy się stosownie do własnych potrzeb a nie na wyrost. Pisząc o potrzebach nie usprawiedliwiam prymitywu pod postacią wąskiej specjalizacji w złodziejstwie. oszustwie, walce o stołek, pozycję, władzę itd. Zbyt krótkie życie nie pozwala poprawić się, zmienić nastawienie do życia i swoich uczynków. Zbyt krótkie i przepełnione problemami życie nie pozwala dokończyć dzieła tutaj, bowiem zawsze i wciąż jest dużo do zrobienia tak dla siebie, jak i bliźnich Przedwcześnie rozpadające się ciało powoduje, że pozostawiamy niedokończone prace, z tymi nad sobą włącznie. Spirytyzm zgrabnie uzasadnia dalszym dojrzewaniem w innej powłoce ale dla mnie wygląda to jak odchodzenie od jednego stołu nie skończywszy opróżniania zaserwowanego jadła do następnego. Jest podobnie jak z tym skakaniem z kwiatka na kwiatek, bo w końcu i to jest sposobem na życie.

Do tego dochodzi nauka o zmartwychwstaniu, której nie traktuję jako przenośni, podobnie jak słów Chrystusa odnotowanych w ewangelii Jana o ponownym narodzeniu, świadczącym jakoby o kolejnym wcieleniu. Dla mnie sens odrodzenia się nie jest równoznaczny zmianie cielesnego okrycia. Tu nie ma zjawiska jak z Feniksem, który odrodził się z popiołów. Duch cały czas jest ten sam ale ciało nie to samo. Pojęcie co najwyżej symboliczne, bo przybiera podobną postać fizyczną, jeśli rzeczywiście do tego dochodzi.
Z postów nasyconych poglądami spirytystycznymi wieje chłodem i specyficzną kalkulacją zysków obliczanych na podstawie projekcji nowych wcieleń, tak potrzebnych dla osiągnięcia najwyższego stopnia drabiny. Pytam: Czy Duch człowieczy nie ma najmniejszych szans na wysoki poziom rozwoju tutaj, na ziemi?
Co stoi na przeszkodzie i czy wyzwanie to jest absolutnie niemożliwe do realizacji?? Dociera do mnie mowa o materializmie, egoizmie i innych negatywnych cechach. A skąd ta słabość i brak opanowania? Gdyby życie było odpowiednio długie, a stanowczość i wytrwałość panowały niepodzielnie, to sytuacja stałaby się diametralnie inna, lepsza, budująca. Krótkość i kruchość życia są czymś więcej niż kłodami rzuconymi pod nogi lecz ludzka wolna wola jest największym przeciwnikiem i potrafi zniszczyć najdoskonalsze cele. Śmierć dla wielu oznacza wyzwolenie z pęt i kajdan cierpień, niedostatku, walki o byt. Dla spirytysty jest uzasadniona i nie stanowi zmartwienia, albowiem jest odpowiednikiem ucieczki z pola walki. Duch tracąc skorupę musi odejść i może szukać nowych wrażeń gdzie indziej w innej zbroi. Nikt nie protestuje, bo przecież `tak musiało być`. Ja nie operuję takimi pewnikami, gdyż dla mnie zbiór zdarzeń wszelkiej maści określam mianem „tak się stało”. „Tak musiało być” ma tłumaczyć bezsilność i niezdolność przeciwdziałania skutkom przeznaczenia. Jeśli wykluczymy siły przyrody i przyjrzymy się dokładniej zauważymy, iż w którymś momencie mogliśmy temu zapobiec my lub ten drugi, co zależy od przypadku i okoliczności.

Dalsze posty trafią do tematu „Zawiłości spirytyzmu”.



.................................................................
„Rzeka prawdy płynie korytem błędów”
Rabindranath Tagore
.......................................................
" Rzeka prawdy płynie korytem błędów."
Rabindranath Tagore
Awatar użytkownika
vinitor
 
Posty: 577
Rejestracja: 25 gru 2009, 07:58

Re: Forum - co to takiego?

Postautor: konrad » 01 sty 2010, 12:46

vinitor pisze:[color=#000040]Zacznę od „Ewangelii...”, ponieważ tam kończy się ostatni mój post. Obawiam się, że sporo wody upłynie zanim ujrzę III rozdział.


Ujrzysz szybciej niż Ci się wydaje :D
Awatar użytkownika
konrad
spirytysta
spirytysta
 
Posty: 2952
Rejestracja: 15 lip 2008, 13:08
Lokalizacja: Warszawa


Wróć do Pytania i odpowiedzi

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości