Jul pisze:...Zdaje się, że Tybetańska Księga Jogi i Śnienia o tym bogato traktuje, może sigma coś tu doda...
Nie dodam. Z tej prostej przyczyny że nie wiem
. I śpieszę wyjaśnić dlaczego.
Otóż po II wojnie światowej do Europy Zachodniej i Ameryki Północnej, różnymi drogami, zaczął docierać buddyzm. Ponieważ człowiek Zachodu wykazywał nim zainteresowanie, pojawili się nauczyciele. Różnych narodowości, głównie Tybetańczycy, Japończycy, Koreańczycy oraz Wietnamczycy. Przeczytałem, dość dawno już, bardzo moim zdaniem ciekawy artykuł dotyczący dylematów japońskich nauczycieli. W buddyźmie istnieje dość silna więż nauczyciel - uczeń. Pozostaje ona aktualna również wtedy gdy uczeń staje się z kolei nauczycielem dla innych. Tak jest zasadniczo w każdej religii ale w buddyźmie chyba znacznie wyraźniej niż np. w chrześcijaństwie. Otóż Japończycy wracając (np. na wakacje) do Japonii spotykali się tam obowiązkowo ze swoimi mistrzami. Starymi już raczej ludźmi którzy języków obcych nie znali, nie wyjeżdżali z reguły nigdy za granicę. I nastąpił przejściowy konflikt. Otóż nauczyciele japońscy po powrocie do Japonii np. z USA oświadczali swoim mistrzom że oni będą uczyć Amerykanów, chętnie, ale tylko medytacji. A cała reszta to dużo później. No, na początek może troszeczkę, ale nie więcej. Z prostej i, ich zdaniem, bardzo istotnej przyczyny: człowiek Zachodu za dużo myśłi. Jeżeli mu coś powiedzieć to on natychmiast dokonuje myślowej analizy, wyciąga wnioski, snuje przypuszczenia itp. Na to w buddyźmie miejsce jest, owszem, ale podstawą buddyzmu jest medytacja. Trzeba coś na początek wiedzieć ale tak naprawdę to można wiedzieć tylko jak zacząć medytować i nic więcej. Na resztę przyjdzie czas. I ja, idąc tym tokiem myślenia, coś sobie przeczytałem (nauczyciele orzekliby pewnie że stanowczo za dużo
) ale póki co, nie będę czytał więcej. Dlatego niewiele wiem. Poza tym na czymś dobrze jest się skupić, ja akurat raczej na zen. Natomiast każdego zachęcam do praktykowania medytacji. Osobiście praktykuję medytację zen szkoły soto. Polecam
.
ps.: I, tak na marginesie. O spirytyźmie wiem bardzo niewiele. Właściwie to tyle co przeczytałem w broszurkach które dostałem od Cthulhu87 (to znaczy, dostałem dużo więcej, po prostu tylko te broszurki na razie przeczytałem
). Dlatego z zasady nie zabieram głosu na tematy spirytystyczne. Ale nie rozumiem dlaczego w spirytyźmie jest tak mało miejsca na medytację. Tego kompletnie nie rozumiem.