Skoro go nie można pojąć to jak można o nim nauczać?
Jak można twierdzić, że w ogóle istnieje?
Można je pojąć, ale to bardzo rzadkie przypadki, a czemu to już nie mnie pytaj - przynajmniej jeszcze tego nie wiem. Gdy jesz coś słodkiego Twoje kubki smakowe odczuwają specjalną swoistość ustaloną przez naturę - nie możesz zaprzeczyć, że ta swoistość jest taką swoistością, a nie inną - to natura smaku. To nazywa się wiedza pewna określona na najlichszym przykładzie. Nieco bogatszy to ten o liczbach pierwszych - ludzie, którzy wymyślili sobie sami liczby i system tych liczb, którego nie mieli przecież w swoim jestestwie, bo człowiek rodzi się ku naturze, a nie ku przyszłym wymysłom, które już istniały zawsze* - mogą rządzić tym ich wymysłem, który sami nazwali; zero, jeden, dwa, - kolejne ilości mimo, że to jest to samo. Objaśnienie tego, iż liczby to wymysł/ tylko cień rzeczywistości:
Na ziemi leży jedna szklana butelka. Rozbito ją i teraz szkło nazywa się jej odłamkami czyli częściami całości - ułamkami. Jedna z części szkła to dalej ilość 1. Ułamki nie istnieją, liczby nie istnieją - istnieją ilości. Mam nadzieje, że zrozumiałeś tutaj czym dla mnie jest wymysł człowieka,
a czym jest pozostanie na naturze tego co rzeczywiście jest.
*Teraz wróćmy ostatecznie do liczb pierwszych (
dla przyp. to są te dzielące się przez siebie same i przez 1 i przez nic więcej - def. matematyczna) i otrzymujemy wniosek, że odkrycie Euklidesa świadczące o niezbitym, odgórnym i prawdziwym dowodzie na istnienie nieskończoności liczb pierwszych -
jest prawdziwe w świecie liczb wymyślonych przez ludzi, a prawdziwe jest tylko dzięki naturze logiki, którą wszyscy posiadamy w jestestwie, w naszej naturze, w prawdzie o nas.
I ostatecznie wnioskujemy, że wiedza pewna to jakby natura, coś co istniało zawsze i będzie istnieć zawsze nienaruszone - mimo, że wiedz będzie tyle co ludzi. Platońska anamneza to zetknięcie się z Dobrem na takiej właśnie naturze, na prawdzie, która ogarnia Cię łącząc się z naturą samego Twojego istnienia. Z tego poziomu znania Dobra można jak najbardziej Go uczyć
Czyli mój duch dąży do Dobra, bo "coś" tak ustaliło i już?
Kochany, a jak zapomniałeś w którą iść stronę to będziesz starał sobie to przypomnieć czy będziesz zadawał sobie pytanie ''po co w ogóle gdzieś iść?''. Wszedłeś w trasę to chyba, chcesz nią iść nie? Wszedłeś w ciało to chyba nie z pomyłki nie? Bo piszesz przecież:
''Może nie trzeba, tylko cos mnie do tego zmusiło?
Może uciekłem?
Jeśli tu jestem, to wybrałem, czy tez zmuszono mnie?
Jeśli zmuszono to gdzie moja wolność?
Jeśli nie, to dlaczego się teraz buntuję?''
Uwielbiam ten fragment, jest taki filozoficzny <3. Za to w kwestii pytań na tym forum jesteś u mnie na 1-szym miejscu, tuż po Tobie cthulhu, oczywiście na ten moment. Wracając do poważnej rzeczy:
Jeśli Cię zmusiło to znaczy że Pra-Prawda, czyli cała Prawda ukształtowała Rzecz tak, aby tak się stało i miałeś zostać zmuszony, dosłownie według Boga. Oczywiście cały czas opieramy się na tym ''jeśli'',
- Jeżeli uciekłeś to zasługa Twoja, Twoja i Twojej wspaniałej wolności, zatem ze wszelkiej miary - Twoja. Wiesz jednak dobrze, że jeśli uciekłeś, a nie powinieneś bo wiedziałeś, że nie należy, to powinieneś tam zostać i będziesz dzierżyć swojego ducha w miejscu nienależytym i gonić musisz celowość swoją, a że wolność Twa jest święta, bo siły twórcze stworzyły Cię pięknie wolnym; to za zmianę bytu dzięki wolności, którą to wolnością Ty masz rządzić, bo po to Ci ją dano byś ją wykorzystywał w niebezpieczeństwie jakimś, zawsze, gdy tylko tego chcesz, za taką zmianę miejsca Bóg nic złego Ci nie sprawi, bo takim Cię stworzyły te siły boskie, takim z taką mocą daną od całej prawdy.
Dodać muszę, że ewentualna emanacja poetycka jest koniecznością, a nie stylem tekstu.Ogólnie bunt Twój wynika z chęci wiedzy, a ja to bardzo doceniam. Człowiek inteligenty się buntuje w niewiedzy, to zadatki na dobrego filozofa.
Jeden z Arcymistrzów malarstwa, Leonardo, mówił, że artysta, który czasem w siebie nie zwątpi osiągnie niewiele i nie było to mój drogi raczej jego stwierdzenie obserwacyjne, lecz kryła się za tym jego tajemna wiedza.
Nie można było sobie darować tych wojen, zabójstw, kradzieży, gwałtów itp. tylko od razu duszyczki pouczyć, że źle robią, skoro zasady gry są napisane już dawno?
To pytanie pozostaje otwarte i u mnie. Gdy tylko coś kiedyś nietrywialnego wywnioskuję i nie wyjdzie mi z głowy podzielenie się tym na forum (bo może minąć nawet kilka lat) to na pewno napiszę w formie tekstu moje myśli o tym.
to chce się dowiedzieć skąd u niego wiedza co jest słuszne, a co nie?
W swoim życiu pamiętaj, że ludzie mniemają i nie słuchaj ich zbytnio. Jeśli nie potrafią rozpisać Ci dowodów to weź to na logikę przecież i nie wchłaniaj ich szybkich, nieprzecierpianych w sicie wiedzy zdań - nawet możesz im przedstawić czym jest wiedza, a czym mniemanie i to Ty pierwszy pokażesz wiedzę, bo pokażesz czym ona może być, pisząc o tym, że musi zawierać w sobie naturę - nieważne jaka będzie ich reakcja - Ty pokażesz, że nie jesteś łatwowierny, bo ja od siebie dodam, że jeśli coś ma być godne wiary to musi choć trochę natchnąć w Twoim duchu jakieś głębsze zaciekawienie, jeśli coś Cię wkurza, a nie ciekawi, to ulżyj sobie i przynajmniej na ten moment olej dane teorie.
(...) i jakimś twierdzeniom o reinkarnacji, potrzebie przejścia przez różne wcielenia, by się czegoś tam nauczyć i na końcu zjednoczyć z Absolutem?
Być może duch musi regularnie przybywać na Ziemię z powodu jakiegoś procesu, nie pamiętamy tego procesu, tej celowości, dlatego niektórzy z nas się dziwią powtórkom cielesnym. Pytanie czy reinkarnacja istnieje jest otwarte dla nas obu.