autor: danut » 21 kwie 2016, 19:40
Ja zastanawiam się skąd to się w ogóle wzięło w ludzkim pojmowaniu to nadprzyrodzone hamowanie gniewu, jak ono się objawia i czym w istocie jest? Rozumiem blokowanie rozdrażnienia, niepohamowanych wybuchów złości bez zdania racji, jątrzenia nienawiści, ale uzasadniony gniew, sprzeciw wobec naszych prześladowców, wobec zaobserwowanego zła, lub bezczeszczenia i braku szacunku do świętości innych, czy dla mojej wartości czyż nie powinien spotkać się ze stanowcza moją reakcją? Kim wtedy okazałby się być człowiek? Manekinem, który pozwala się sterować wszystkim innym, upadłym na kolana poddanym? Gdzie zatem byłaby jego wolna wola? Skoro nie wolno byłoby mi wyrażać siebie, oczyszczać się z zarzutów, a dane by mi było przyjmować na siebie czyjejś pomyje, czy nadstawiać bijącemu mnie drugi policzek, by bardziej mnie bolało? Wiem to też słowa Jezusa, ale raczej nie wypowiedziane w tym sensie, a w takim, by pomimo razów stać na swoim stanowisku odważnie i nie upadać przed kimś takim, nie uciekać jak tchórz i z obawy przed razami nie zmieniać swojego zdania i nie pozwolić się zastraszyć. Nauki Jezusa mają charakter dydaktyczny, tylko trzeba je zrozumieć, bez nadinterpretacji i nadawania im wymyślonej przez innych ludzi niby boskiej słuszności. Miłość do ludzi Jezusa jest wyrażona w tych słowach "Ojcze wybacz im, bo nie wiedzą co czynią" w których ubolewa właśnie nad tym błędnym pojmowaniem ludzkim, fanatycznym i bezpodstawnym i uznaje ich czyny za nieświadome.