Jezus - przewodnik duchowy czy gniewny przywodca?

Miejsce, w którym można zadać każde pytanie dotyczące spirytyzmu, świata Duchów, reinkarnacji, sensu życia, praw kierujących naszym światem, Boga.

Re: Jezus - przewodnik duchowy czy gniewny przywodca?

Postautor: Mirek » 19 sie 2017, 17:48

Czasem ktoś, kto przez całe życie był kanalią dostaje chwilę łaski i ratuje kogoś, np. przed zamachowcem pozbawiając go życia. W ten sposób jest w stanie zadość uczynić za swoje wcześniejsze postępowania.
„Osądzanie, obrazy i jakakolwiek wewnętrzna agresja wobec siebie jest ukrytym życzeniem sobie śmireci."
Awatar użytkownika
Mirek
 
Posty: 4398
Rejestracja: 25 cze 2014, 13:52
Lokalizacja: Śląsk

Re: Jezus - przewodnik duchowy czy gniewny przywodca?

Postautor: odnowa » 19 sie 2017, 18:15

Mirek pisze:Czasem ktoś, kto przez całe życie był kanalią dostaje chwilę łaski i ratuje kogoś, np. przed zamachowcem pozbawiając go życia. W ten sposób jest w stanie zadość uczynić za swoje wcześniejsze postępowania.

To raczej nie ma sensu. Ratując czyjeś życie może i wielce przysłużył się społeczeństwu, ale nie przeszedł lekcji w których zachowywał się jak "kanalia", nie wyszedł zwycięsko z prób nakładanych na niego. Takie jest przynajmniej moje zdanie.
odnowa
 
Posty: 427
Rejestracja: 27 sty 2015, 06:00

Re: Jezus - przewodnik duchowy czy gniewny przywodca?

Postautor: Mirek » 19 sie 2017, 20:30

Nie wszystko, po ludzku musi mieć sens.
„Osądzanie, obrazy i jakakolwiek wewnętrzna agresja wobec siebie jest ukrytym życzeniem sobie śmireci."
Awatar użytkownika
Mirek
 
Posty: 4398
Rejestracja: 25 cze 2014, 13:52
Lokalizacja: Śląsk

Re: Jezus - przewodnik duchowy czy gniewny przywodca?

Postautor: czarnyMag » 21 sie 2017, 07:46

stefan12 pisze:Obrona swojego lub cudzego życie przed mordercą nie jest grzechem.


Pewnie cię to męczy ale powrócę do tego raz jeszcze bo mnie też :)
O ile obrona życia bliźniego jest nieodgadniona i raczej ma podstawy - choćby poświęcenia (własnej karmy na rzecz przygodnie wcielonego w naszym towarzystwie) o tyle za chiny nie mogę zrozumieć jak duch z którym rozmawiam (który jest w ciele które choć materialne to nie zagłusza sumienia) może tak uważać w stosunku do siebie będąc świadomym swej niematerialności i nieśmiertelności. To jest chyba materializm - to przywiązanie bezkrytyczne do swojego życia? Nad nami Chryste jest choćby Chrystus i nic się nie stanie w brew Jego woli. A gdy się już dzieje coś złego to jest to Jego wola - ten materialny świat kreuje On :!: Ziemia Chryste to kreacja Chrystusa :!: Nie wiecie tego :?: i jeśli zabijesz bliźniego by ocalić siebie w świecie w którym sam kreator się wcielił by nauczać to tak naprawdę zabijesz siebie. Więc w co Wy wierzycie? Z jednej strony miłość (pusty slogan) a z drugiej materia i tu i teraz :shock:

Zapomniałem dopisać że ta reguła dotyczy również zwierząt :!:
Jak człowiek wejdzie na obce terytorium zwierzaka (który jest terytorialny) to mordując to zwierzę w swojej obronie przyjmuje naukę która go obciąża :!: Po prostu duchowość człowieka wychodzi w ekstremie zagrożenia życia i tak ten kto to rozumie odepchnie tego co chce się prać w ostatniej chwili - a ten kto zostanie odepchnięty podziękuje w przyszłości że nie splamił swych rąk krwią niewinnego i jednocześnie przeszedł jakąś tam próbę pomyślnie :D

I dla jasności - ja nie twierdzę, że jedzie ciężarówka ulicą i miażdży ludzi spacerujących a człowiek ma obowiązek czekać na śmierć. Bo ma nogi - niech ucieka, ma rozum niech myśli! A ci co dokonali wyboru a więc policjanci, żołnierze czy ochrona niech zatrzyma mordercę - bo oni dokonali wybór wiążąc swą przyszłość z takimi wyzwaniami (oni też odpowiedzą tylko że im to zostanie złagodzone jak się poświęcą).
"żyj i daj żyć innym"
Awatar użytkownika
czarnyMag
 
Posty: 2854
Rejestracja: 05 gru 2014, 21:22
Lokalizacja: Astral - tu i tam - teraz tu

Re: Jezus - przewodnik duchowy czy gniewny przywodca?

Postautor: stefan12 » 25 sie 2017, 06:38

Naszym światem nie rządzi teraz Jezus.
Jego królestwo dopiero nadejdzie.
Ten, który siada za kierownicą samochodu i z premedytacją przejeżdża ludzi nie czyni tego z woli Jezusa.

Precz szatanie!
Awatar użytkownika
stefan12
 
Posty: 474
Rejestracja: 05 gru 2013, 13:08

Re: Jezus - przewodnik duchowy czy gniewny przywodca?

Postautor: czarnyMag » 25 sie 2017, 06:50

stefan12 pisze:Naszym światem nie rządzi teraz Jezus.
Jego królestwo dopiero nadejdzie.
Ten, który siada za kierownicą samochodu i z premedytacją przejeżdża ludzi nie czyni tego z woli Jezusa.

Precz szatanie!


W tej chwili nie ma na Ziemi żadnego ducha godnego potępienia który żyje w ciele!
Są tylko dusze zmanipulowane z wypraną świadomością i dusze którym otwiera się ta świadomość. Ani jedni ani drudzy nie zasługują na śmierć! Skrócenie życia duchowi który na szansę się przebudzić przez wyeliminowanie jego ciała w którym aktualnie siedzi a którego świadomość jest sztucznie zblokowana jest złe.
Ale nie będę już dalej na siłę nikogo przekonywał (zwłaszcza duchy zblokowane Szatanem).
"żyj i daj żyć innym"
Awatar użytkownika
czarnyMag
 
Posty: 2854
Rejestracja: 05 gru 2014, 21:22
Lokalizacja: Astral - tu i tam - teraz tu

Re: Jezus - przewodnik duchowy czy gniewny przywodca?

Postautor: Mirek » 25 sie 2017, 08:38

stefan12 pisze:Naszym światem nie rządzi teraz Jezus.
Jego królestwo dopiero nadejdzie.
Ten, który siada za kierownicą samochodu i z premedytacją przejeżdża ludzi nie czyni tego z woli Jezusa.

Precz szatanie!

Ale ponoć z woli Allaha ;)
„Osądzanie, obrazy i jakakolwiek wewnętrzna agresja wobec siebie jest ukrytym życzeniem sobie śmireci."
Awatar użytkownika
Mirek
 
Posty: 4398
Rejestracja: 25 cze 2014, 13:52
Lokalizacja: Śląsk

Re: Jezus - przewodnik duchowy czy gniewny przywodca?

Postautor: Hansel » 02 lut 2018, 12:05

,,Podana w Nowym Testamencie historia życia Jezusa znana jest większości czytelników i nie
będziemy jej tu powtarzać. Warto jednak zwrócić uwagę na parę szczegółów. Po pierwsze, większość
informacji, jakie posiadamy o życiu Jezusa, jest niepewna. Nie jesteśmy nawet pewni, jak naprawdę miał
na imię. Najprawdopodobniej nosił popularne imię żydowskie Joszua. Rok urodzenia Jezusa jest także
niepewny, prawdopodobnie był to 6 rok p.n.e. Nawet rok śmierci, który przecież musieli dobrze znać jego
wyznawcy, dziś nie jest dokładnie znany. Jezus nie pozostawił żadnych własnoręcznych pism; niemal
wszystkie informacje o jego życiu pochodzą z Nowego Testamentu.
Niestety, w wielu sprawach Ewangelie podają sprzeczne informacje. Na przykład Mateusz i Łukasz
przekazują całkowicie odmienne wersje ostatnich słów Jezusa; nawiasem mówiąc, obie te wersje są dokładnymi
cytatami ze Starego Testamentu. Nie przypadkiem Jezus był w stanie cytować Stary Testament;
chociaż przeszedł do historii jako założyciel chrześcijaństwa, sam był pobożnym Żydem. Często można
spotkać twierdzenie, że Jezus pod wieloma względami był bardzo podobny do hebrajskich proroków ze
Starego Testamentu i pozostawał pod ich głębokim wpływem. Podobnie jak prorocy Jezus miał
niezwykłą osobowość, wywierającą głębokie i trwałe wrażenie na ludziach, którzy się z nim stykali. Był
postacią charyzmatyczną w pełnym znaczeniu tego określenia. W przeciwieństwie do Mahometa, który
był autorytetem i politycznym, i religijnym, Jezus ani za swojego życia, ani w pierwszym stuleciu po swej
śmierci nie wywarł żadnego wpływu na rozwój wypadków politycznych. (Rzecz jasna, jeden i drugi
wywarli długotrwały i olbrzymi pośredni wpływ na bieg życia politycznego). Jezus był przywódcą
jedynie duchowym.
Jeżeli więc Jezus zaznaczył swoją obecność przede wszystkim w dziedzinie etyki, to z pewnością
właściwe jest pytanie, w jakim stopniu jego zasady etyczne wpłynęły na świat. Jednym z podstawowych
przykazań Jezusa była Złota Reguła. Obecnie Złota Reguła jest akceptowana przez większość ludzi, nie
tylko chrześcijan, jako słuszna zasada postępowania moralnego. Może nie zawsze stosujemy się do niej,
ale zwykle staramy się jej przestrzegać. Gdyby Jezus był naprawdę autorem tej prawie powszechnie
uznawanej zasady, byłby z pewnością pierwszy na naszej liście.
W rzeczywistości jednak Złota Reguła już na długo przed narodzeniem Jezusa była powszechnie
uznawanym przykazaniem judaizmu. Rabin Hillel, czołowy rabin z pierwszego wieku p.n.e., jasno
sformułował Złotą Regułę i uznał ją za główną zasadę judaizmu. Była ona zresztą znana nie tylko w
zachodniej części świata. Filozof chiński Konfucjusz sformułował ją już około 500 r. p.n.e.; przykazanie
to pojawia się także w Mahabharacie, starożytnym poemacie hinduskim. W rzeczywistości filozofia
Złotej Reguły uznawana jest przez prawie wszystkie duże ugrupowania religijne.
Czy to oznacza, że Jezus nie stworzył żadnych oryginalnych zasad etycznych? Nic podobnego!
Stanowisko niezwykle charakterystyczne dla Jezusa można znaleźć w Ewangelii św. Mateusza 5,43-44:
„Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela swego będziesz
nienawidził. A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was
prześladują”.
A parę wierszy wcześniej:
„Nie stawiajcie oporu złemu. Lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi”.
Przykazania te, nie będące za czasów Jezusa zasadami judaizmu ani też większości innych religii,
należą z pewnością do najbardziej znaczących i oryginalnych zasad etycznych, jakie kiedykolwiek
przedstawiono. Gdyby tylko były one przestrzegane, nie wahałbym się umieścić Jezusa na pierwszym
miejscu tej książki.
Faktycznie jednak nie są one szeroko przestrzegane. W rzeczywistości nie są one nawet
powszechnie uznawane. Większość chrześcijan uważa nakaz „Miłujcie waszych nieprzyjaciół” najwyżej
za ideał, który mógłby być zrealizowany w jakimś doskonałym świecie, ale który nie jest rozsądną zasadą
postępowania w świecie rzeczywistym, w którym żyjemy. Zazwyczaj nie stosujemy się do tej zasady, nie
oczekujemy też od innych, aby się do niej stosowali, ani nie uczymy tego naszych dzieci. Najbardziej
oryginalny element nauk Jezusa pozostaje zatem intrygującą, ale w zasadzie nie zrealizowaną sugestią.,,

Cytat pochodzi z książki ,,100 postaci, które miały największy wpływ na dzieje ludzkości,, Michaela H. Harta
Narodzić się, umrzeć, odrodzić ponownie i wciąż się rozwijać - takie jest prawo
Awatar użytkownika
Hansel
 
Posty: 3754
Rejestracja: 13 gru 2014, 17:26

Re: Jezus - przewodnik duchowy czy gniewny przywodca?

Postautor: Krzysztoff » 02 lut 2018, 19:29

Hansel pisze:,,Najbardziej
oryginalny element nauk Jezusa pozostaje zatem intrygującą, ale w zasadzie nie zrealizowaną sugestią.,,

Cytat pochodzi z książki ,,100 postaci, które miały największy wpływ na dzieje ludzkości,, Michaela H. Harta


To, że chrześcijanie nie stosują nauk Jezusa jest faktem historycznym , co nie oznacza że te nauki są błędne.

Pozwolę sobie na zacytowanie fragmentu Ewagnelii wg spirytyzmu w której naświetlono ten temat:
"
. Jeśli miłość do bliźniego jest podstawą miłosierdzia, miłowanie wrogów jest najpiękniejszym zastosowaniem tej zasady, bowiem jest to jedno z największych zwycięstw, które można odnieść nad egoizmem i pychą.

Często jednak mylnie rozumiemy słowo „miłować” użyte w tej sytuacji. Jezus, wypowiadając te słowa, nie miał na myśli, byśmy z tą samą czułością, jaką obdarzamy naszego brata czy przyjaciela, traktowali też wroga.

Czułość zakłada zaufanie. A nie można przecież ufać komuś, kto chce wyrządzić nam krzywdę. Nie da się być wobec niego wylewnym, jak wobec przyjaciela, gdyż wiemy, że mógłby to wykorzystać.

U ludzi, którzy sobie nawzajem nie ufają, nie mogą istnieć takie same oznaki sympatii jak te, które znajdujemy u osób o wspólnych ideałach. Nie można czerpać tej samej przyjemności, jaką odnajdujemy w przebywaniu z przyjacielem,
gdy jest przy nas wróg.

Uczucie to wynika nawet z prawa fizycznego — tego, które dotyczy asymilacji i odpychania się fludiów. Negatywna myśl zawiera w sobie ładunek fluidyczny, który jest nieprzyjemny w odbiorze. Życzliwa zaś przyjemnie wokół was promieniuje.

Dlatego też odczuwamy zupełnie coś innego, gdy zbliżamy się do przyjaciela, niż wtedy gdy podchodzimy do wroga. Miłowanie wrogów nie może więc oznaczać, że nie czynimy żadnej różnicy między nimi a przyjaciółmi. Zasada ta wydaje się trudna, a nawet niemożliwa w stosowaniu — wydaje nam się, że jedni i drudzy mają zająć to samo miejsce w naszym sercu.
Jeśli ubóstwo ludzkiego języka zmusza nas do użycia tego samego słowa, by opisać różne niuanse uczuć, rozum powinien podpowiedzieć nam, jaka jest między nimi różnica w konkretnej sytuacji.

Miłowanie nieprzyjaciół nie oznacza, że odczuwamy do nich coś, co nie jest naturalne, gdyż na spotkanie z wrogiem serce bije nam w zupełnie inny sposób, niż wówczas, kiedy widzimy przyjaciela.

Jednak chodzi o to, by nie żywić do nich ani nienawiści i urazy, ani nie pragnąć się na nich mścić; by zupełnie bezinteresownie, bez ukrytych zamiarów, wybaczać im zło, które wobec nas czynią; by nie utrudniać procesu pojednania;
by życzyć im dobrze, a nie źle; cieszyć się a nie martwić dobrymi rzeczami, jakie ich spotykają; by wyciągnąć pomocną dłoń, gdy tego potrzebują i powstrzymać się od słów i czynów, które mogą im szkodzić; by w końcu odpowiadać im dobrem za zło, nie mając na celu ich upokorzenia.

Każdy, kto postępuje w ten sposób, wypełnia warunki stawiane przez przykazanie: „Miłujcie waszych nieprzyjaciół” .

Źródło: „Ewangelia według spirytyzmu” Allan Kardec, Rozdział XII , „Miłujcie waszych nieprzyjaciół”"


Przykładem stosowania takiej postawy jest działalność takich ludzi jak Ghandi, czy Martin Luter King

"
Krzysztoff
Moderator forum
Moderator forum
 
Posty: 2787
Rejestracja: 05 sty 2012, 21:52
Lokalizacja: Wrocław

Re: Jezus - przewodnik duchowy czy gniewny przywodca?

Postautor: soldado » 23 lut 2018, 23:04

Bardzo proszę o pisanie na temat. Wyzywanie kogoś od sekciarzy jest nie na miejscu. Każdy taki post będzie kasowany a jego autor otrzyma ostrzeżenie - soldado
Czasem w życiu warto jest się zgubić, by móc się na nowo odnaleźć
soldado
Moderator forum.
 
Posty: 3177
Rejestracja: 04 lis 2014, 23:35
Lokalizacja: Stolica Polskiej Piosenki :)

Poprzednia

Wróć do Pytania i odpowiedzi

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Google [Bot] i 21 gości