Ryszard pisze:Spirytyzm to wiara i nie ma nic wspólnego z nauką.
I tak, i nie. Już wyjaśniam, co mam na myśli:
zapewne dla setek tysięcy Brazylijczyków wychowywanych w kontakcie z ośrodkami spirytystycznymi w dużej mierze jest to wiara, aczkolwiek specyficzna - bez świątyń, ściśle określonych reguł kultu, świąt, kasty kapłańskiej itd. Ale dla wielu ludzi to nie jest religia, ale dziedzina zajmująca się badaniem świata duchowego. Np. brytyjskie Towarzystwo Badań Psychicznych zebrało tysiące poświadczonych przez świadków relacji manifestowania się umierających albo zmarłych osób swoim bliskim. Wiele osób na całym świecie próbuje badać fakty postrzegania pozazmysłowego (co samo w sobie dowodzi pewnej niezależności umysłu od materii); prowadzone są eksperymenty, gromadzone są nowe materiały. Już choćby w znaczeniu gromadzenia i krytycznego opracowywania materiałów nie można tego traktować jako religii - w żadnym razie! Można traktować to jako paranaukę, swoisty przedsionek nauki, niemający wszystkich jej cech, to tak, ale na pewno nie jest to wiara w zwykłym rozumieniu.
Znów jeszcze mógłbym wrócić tu do rozróżnienia 1) wiary w sensie bezkrytycznego przyjmowania stwierdzenia podpartego autorytetem religii, od 2) wiary w sensie ufności w świadectwo ludzkie. Nie można mieszać jednego z drugim. Moim zdaniem dobrze rozumiany spirytyzm nie jest wiarą w 1) sensie tego słowa.
Jeżeli Jezus nie jest Bogiem to niby kim jest ?
Zdaniem spirytystów jest duchowym przewodnikiem ludzkości, autorem doktryny moralnej, która pozwoliła podnieść się moralnie ludzkości. Dawne filozofie, jak stoicyzm, trafiały tylko do wykształconej garstki - nauki Jezusa trafiły do wszelkich warstw społecznych na całym świecie. To jest bardziej doniosły fakt, niż wszelkie spekulacje teologiczne i dogmaty związane z historycznym rozwojem chrześcijaństwa jako systemu religijnego.
Czym jest dobro ?
Dla każdego czymś innym.
Niekoniecznie. Poszukaj tego, co wspólne wszystkim ludziom i kulturom. Czasami trzeba zerwać wierzchnią warstwę rozmaitych systemów, aby odkryć wspólne źródło, z którego czerpią.
"Żyj i daj żyć innym" czyli obojętność wobec bliźniego ? (wygoda) Powtórzę raz jeszcze, kochamy i lubimy tylko tych którzy nas kochają czy lubią.
Przeczą temu stwierdzeniu poświadczone historycznie przypadki, gdy ludzie poświęcali swoje życie (a więc w znaczeniu doczesnym - wszystko, co mają) dla dobra innych ludzi. Często ludzi zupełnie im obcych!
Dziennie umiera 150 000 ludzi, rodzi się około 360 000 skąd się biorą nowe dusze ?
Obchodzi nas te 150 tys. , nie nie obchodzi, płaczemy tylko po swoich bliskich.
Według spirytystów Bóg jako Najwyższa Inteligencja jest ciągle aktywny, twórczy. Poza tym rozważając proces reinkarnacyjny musimy wziąć pod uwagę, że istnieje wiele czynników, jakich nie znamy sporządzając nasze rachuby.
Nie wiemy jak powstał świat, nie wiemy skąd się wzięło życie , co za tym idzie i my.
Dlatego potrzebna jest wiara w Boga który wszystko zaprojektował i w końcu stworzył.
Musimy być świadomi swoich ograniczeń poznawczych, ale nie powinny nas one zniechęcać. Nie powinniśmy też patrzeć na świat przez pryzmat emocji. W tym przypadku myślę, że wszystko przedstawia Ci się w czarnych barwach, bo przenosisz swoje doświadczenia na percepcję świata jako takiego.