Mam dużo opiekunów przy swej osobie - nie zasługuję na to ale mam Część żyje przy mnie/ze mną (duchy bardzo dobre jako wcieleni), część się kręci po mym mieszkaniu, część jeździ ze mną samochodem (towarzyszy mi w dzień i w nocy
...cóż gdyby nie oni już dawno bym zmarł lub oszalał. Byłem już chory na takie syfy z których nie wychodzi człowiek inaczej jak nogami do przodu i żyję - a poprawę mego stanu zawsze zwiastował jakiś dziwny zbieg okoliczności. Żona usłyszała w głowie nagle głos - głośno "córko czyż nie jest napisane iż jestem miłosierdziem - w tym momencie z sali w której przebywałem wypadło kilka pielęgniarek, potem wbiegło tam kilku doktorów w tym ordynator a złapana przez moją żonę w panice pielęgniarka powiedziała "zakrzepy zniknęły - oni nie mogą nic znaleźć On nic nie ma..." A poproszono moją rodzinę by przyszła ponieważ ordynator dał mi 24 godziny życia