Żyć i albo oszaleć, albo zrozumieć

Miejsce, w którym można zadać każde pytanie dotyczące spirytyzmu, świata Duchów, reinkarnacji, sensu życia, praw kierujących naszym światem, Boga.

Re: Żyć i albo oszaleć, albo zrozumieć

Postautor: danut » 08 wrz 2018, 22:25

ES3 pisze:Danut, dlatego, bo podążamy w większości za całością, za wszystkimi ludźmi... Wyścig szczurów i te sprawy... Obserwując swoje środowisko, to nie było osoby, która zastanawialaby się nad własną duchowościa... Nawet starałam się poruszyć ten temat z moją mamą, ostrożnie, a co by bardzo nie zachwiac jej wierze, to byłam w szoku jak stwierdziła: że chyba nie ma takich uczuć duchowych... (a opowiadała mi o swoim śnie, gdzie była w miejscu tak przepełnionym miłością, że nie chciała w ogóle z niego wracać), ot taka sprzeczność... Mówimy o dobru, którego niewielu z nas czyni,... Niby wiemy czym jest dobro a czym zło, a w praktyce to się mija... Niewiele osób chce zrozumieć czemu osoby czyniące zło tak właśnie postępują, nie ma tego zrozumienia, o którym mówią... Sama swego czasu nie potrafiłam tego zrozumieć, i bardzo żałuję, że wielu spraw nie dociekalam wcześniej... (gdzie przyczyną, tam i skutek)...


Dokładnie. Wiesz, warto by zwrócić się tu z takim pytaniem, tak myślę, tak ogólnie do wszystkich, chociaż pokazowo jakbym zwracała się do jakiejś osoby. - Jak analizujesz swoje życie, to popatrz na przyczynę i skutek swoich czynów, lub rozpatrz to kto ci i kiedy rzucał kłody pod nogi, byś nie zrealizowała swojego planu tej dobrej drogi, tego najlepszego scenariusza nie szkodzącego tobie i nikomu/ niczemu innemu, a jednak czy ktoś tam macki swoje pakował, czy nie? A może było odwrotnie nie interesowała cię własna droga, nie miałeś/-aś planów, celu, dlatego szarpałeś się z cudzą? I nie chodzi tu o wymarzone przez zazdrość by być jak ten ktoś piękny, bogaty, kogo inni słuchają, lecz o takie czyste swoje spełnienie się w tym co się czuje i kogo/co się miłuje? Teraz tak poszukaj przykładów na swoje złudne pragnienia, przyjrzyj się im dokładnie, co przykładowi ludzie, te twoje autorytety przez to zyskali, czy naprawdę o to by ci chodziło? A skoro to ułuda, to ile trwa i jak ma się do tego wieczność, w jaki sposób na nią odpowiada? Tu np. czytałam takie wypowiedzi, ze celem niektórych jest doskonalenie się i zdobywanie wiedzy. Pomyślmy niektórzy też mają swoje autorytety- moda na wszelakie nauki duchowe i techniki - no tak a mistrzami ich są nauczyciele ze szkół parapsychologicznych, dający tytuły za dwa miesiące kursantom. Tak dla przykładu bo takich szkół wszelakich i ich guru głosicieli jest tysiące, szczególnie w naszych czasach próbujący mechanicznie zdobyć coś do czego nie sięga nic takiego, żaden kuglarski sposób, prócz prawdziwego naszego ducha, który posiada klucz.. Pomyślmy, dlaczego nie skierujemy wzroku na życie i osiągnięcia samych tych ludzi, którzy chcą nas nauczać? Jak oni zaprezentowali się w świecie, w jaki sposób wpłynęli na życie innych, co zyskali dzięki tej swojej"niby wiedzy"? Czy mało jest wypowiedzi też tych, którzy ich posłuchali i dlatego otarli się o szpital psychiatryczny i dlatego zniszczyli swoje rodziny, itp. Wreszcie, czym jest nasze życie, czy nie wystarczy uznać, że właśnie nauką, książką do przeczytania, osobistą, która ludziom ambitnym powinna wystarczyć dla poznania swojego ducha.
danut
 
Posty: 6655
Rejestracja: 27 paź 2015, 09:27

Re: Żyć i albo oszaleć, albo zrozumieć

Postautor: ES3 » 08 wrz 2018, 22:43

Hm... Wiesz Danut, tak to czytając... To chyba sama dosyć wcześnie siebie pogubiłam... Miałam swoje plany, troszkę pokrzyzowala mi to ciąża, choć jak o tym wiele razy myślałam, to gdzieś to wszystko było już zaplanowane... Napewno w tym życiu nikomu krzywdy nie wyrządziłam (szczeniackie wybryki typu podkradanie rodzicom samochodu, chyba nie wchodzi w grę) ;) później życie przeplynelo jakby obok mnie... Nic dla siebie, główne skupienie na dzieciach, co przyczyniło się poniekąd na tym, że nie przyjrzalam się temu co się z mężem dzieje... Potem moje wnioski, zbyt mała wnikliwosc w to co się działo na około mnie, główne skupienie na dzieciach... I jeśli wierzyć w reinkarnacje, to albo mega dużo w poprzednim życiu narozrabialam, albo byłam zbyt bierna w terazniejszym? Nie wiem, trochę się w tym gubię...
Przepraszam Niejestemtajemnica, że w Twoim wątku...
ES3
 
Posty: 136
Rejestracja: 27 maja 2018, 13:07

Re: Żyć i albo oszaleć, albo zrozumieć

Postautor: niejestemtajemnica » 08 wrz 2018, 22:45

Moja skończy ledwo 50 lat, może jeszcze odkryje to i owo :D
niejestemtajemnica
 
Posty: 31
Rejestracja: 05 wrz 2018, 15:09

Re: Żyć i albo oszaleć, albo zrozumieć

Postautor: ES3 » 08 wrz 2018, 22:49

Niejestemtajemnica, moja niewiele starsza i też na to liczę :D
ES3
 
Posty: 136
Rejestracja: 27 maja 2018, 13:07

Re: Żyć i albo oszaleć, albo zrozumieć

Postautor: danut » 08 wrz 2018, 23:03

ES3 pisze:Hm... Wiesz Danut, tak to czytając... To chyba sama dosyć wcześnie siebie pogubiłam... Miałam swoje plany, troszkę pokrzyzowala mi to ciąża, choć jak o tym wiele razy myślałam, to gdzieś to wszystko było już zaplanowane... Napewno w tym życiu nikomu krzywdy nie wyrządziłam (szczeniackie wybryki typu podkradanie rodzicom samochodu, chyba nie wchodzi w grę) ;) później życie przeplynelo jakby obok mnie... Nic dla siebie, główne skupienie na dzieciach, co przyczyniło się poniekąd na tym, że nie przyjrzalam się temu co się z mężem dzieje... Potem moje wnioski, zbyt mała wnikliwosc w to co się działo na około mnie, główne skupienie na dzieciach... I jeśli wierzyć w reinkarnacje, to albo mega dużo w poprzednim życiu narozrabialam, albo byłam zbyt bierna w terazniejszym? Nie wiem, trochę się w tym gubię...
Przepraszam Niejestemtajemnica, że w Twoim wątku...


Mogłabym napisać, to co Ty o sobie, ale z jednym "ale" szczeniackie wybryki - któż ich nie ma, nie w wybrykach jednak tkwi sedno, ale w naiwności tamtych lat, niedostosowaniu młodocianych do aż takiej brutalności życia, brak dostrzeżenia, ze jednak zło istnieje i czerpie korzyści atakując tych naiwnych. Dziś jestem na to wyczulona, a kiedyś dawało to władzę temu nade mną, dziś wiem jak trzeba było na to nie pozwolić. Na pocieszenie - wszystko służy nauce i jest po to by błędów nie powtarzać, by szukać najlepszej z dróg, a wtedy w zamian taką będzie się podążało i tak budowało lepszą rzeczywistość.

niejestemtajemnica - ale my tak o sobie, a Ty chciałeś tu zrozumieć i nie oszaleć. Już wracam do Ciebie. :)

Ps. Macie mamy w moim wieku. :D

Przedstawiasz przeżycia narzeczonej - teraz rozumiem, to ona doświadczała czegoś podobnego do mnie, o jaką kobietę obcą w kolejce chodzi i o jaką książkę. :D Mnie w kolejce zaczepiała niby obca kobieta, a jak się okazało byłam to ja w dużo starszym od siebie tam wieku( przeszłość i przyszłość się kontaktują ze sobą). A zło i to kto tam chciał zakłócić całej jej rodzinie spokój można wykryć skąd pochodziło, namierzyć i namierzone ucieknie bo takie to ma bohaterstwo.
danut
 
Posty: 6655
Rejestracja: 27 paź 2015, 09:27

Re: Żyć i albo oszaleć, albo zrozumieć

Postautor: ES3 » 08 wrz 2018, 23:23

Danut, żeby moja mama miała choć kapke Twojej wiedzy to chyba byłoby łatwiej :roll:
Z tą naiwnoscia masz bardzo dużo racji, tylko ja nie wiem jak to "złagodzić"... Wierzę, w dobro u ludzi, często jest to wykorzystywane, ale inaczej póki co nie potrafię, i tak sobie myślę, że z mężem przez to na siebie trafiliśmy, żeby czegoś się nauczyć... Tylko że wyszło z tego że żadne z nas nie potrafiło sobie pomóc wzajemnie...
Ciekawi mnie jeszcze jedno... A mianowicie moja córka... Największe cierpienie idzie z jej strony... 2-krotnie choroba nowotworową (12 lat)... Jak to się wszystko ma do nas...przy drugiej chorobie fakt, że już prawie straciłam wiarę. .. W sumie po rozmowie z księdzem, że Bóg jest miłosierny i to nie on zsyla na nas takie cierpienia, zaczęłam myśleć, zagłębiac się... Choć odpowiedzi nadal nie znam... Czemu ma służyć to wszystko... Jedna choroba to było za mało? Czego mnie to nie dotknęło, a moje dziecko i to (póki co) dwa razy? Mąż min. tego nie wytrzymał...
ES3
 
Posty: 136
Rejestracja: 27 maja 2018, 13:07

Re: Żyć i albo oszaleć, albo zrozumieć

Postautor: danut » 08 wrz 2018, 23:51

A ja o swoich chorobach i rodzinnych nie chce pisać. Masakra Ci powiem. Ale tego pytania - dlaczego nas spotkało? - nie zadaję, bo wypieram zmartwienia i zamartwianie się chorobami, bo to jest haczyk zła, by nie odpuścić i dalej nękać. A gdy widzi, ze i tak się przed nim nie ugnę - sama wiesz, to przegrywa. Te wpajane przekonania - "za jakie grzechy"- są nakręcaniem sprawy, czyż nie widać, że ci ludzie szkodzący innym, nie raz do szpiku kości źli są często o wiele bardziej sprawni fizycznie i mniej narażeni na choroby? - Podzielasz moją obserwację? Zatem jak to jest? Jaką karą może być coś za coś z czego zupełnie nie zdajemy sobie sprawy i jest przed nami jeszcze umyślnie zakryte, a więc coś mam odpokutować, ale nie wiem co? - To jest nielogiczne. Każdy zna siebie dobrze, zna swoje sumienie i wie do czego jest zdolny się posunąć a do czego nie, może się do tego nie przyznawać, ale wie to. Dlaczego ktoś ma narzucać nam jakieś herezje i kłamstwa na nasz temat, tj. - bo byłeś bardzo zły, pewnie kogoś zabiłeś, to teraz musisz się nauczyć przez doświadczenie ciężkiego życia, że tak się nie robi. - Tak rządzący uświadamiali niewolników. :lol: Ja mu odpowiem na to zaś tak - Skoro moja świadomość jest ukształtowana już w ten sposób, że wiem iż nic mnie nie skusi i nie złamie w takim kierunku, bym dokonywała takiego zła, to nauczanie mnie w ten sposób nie ma żadnego sensu, jest kategorycznie złą metodą i próbą łamania cudzej woli w celu podporządkowania nękanego sobie. Tym bardziej, że tej nauczki nie otrzymują od razu ci, którzy jeszcze tego nie wiedzą i zachowują się jak dzikie zwierzęta. Czyli co, dlaczego chorujemy - 1) ..bo sami sobie szkodziliśmy na fizycznym ciele - mamy tego konsekwencje, zbieramy plony braku rozwagi i jeśli się czegoś mamy nauczyć w tym życiu przez choroby, to dbania o swoje zdrowie fizyczne, bez zaniedbywania i niszczenia dzieła boskiej świadomości jakim jest to ciało 2)- inni żrą nas swoją nienawiścią aż tak, że manipulują przy naszych genach przez nasze pojmowanie, a chodzi o myśli i sposób układania się wiadomości w naszych głowach, chodzi o to, że to co uznajemy za fakty dokonane i możliwość urzeczywistnienia się ich przez naszą wiarę - ma moc sprawczą i już nawet to zbadano, zaobserwowano i potwierdzono. Znamienne słowa Jezusa "Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz" brane przez kogoś za mowę nienawiści, nie jest taką mową, nie uczy nienawiści i do niej nie podjudza, jest objawieniem prawdy i wiedzy o tym, że abyśmy zostali uwolnieni od zła potrzeba mądrością i miłością je pokonać, a nie tolerować go, nie dawać mu oklasków i do jego praw się nie stosować, samemu trzeba nie raz walczyć z sobą, by tego dokonać, a nawet "poróżnić ojca z synem"by ujrzeć i prawidłowo rozpoznać kto i co jest dobrem a kto/co złem. Inaczej nigdy zła nie pokonamy. A skoro Bóg jest miłością i dobrem i przede wszystkim życiem, to by zło istniało musi żerować na nim, samo od siebie istnieć nie będzie. Co mu daje siły do życia? A czy odbijanie piłeczki coś daje, czy ją tylko w ruchu nakręca? Zatem ten"miecz" jest inny - ucina sprawę, rozwiązuje ją, a ona go nie wkręca.
danut
 
Posty: 6655
Rejestracja: 27 paź 2015, 09:27

Re: Żyć i albo oszaleć, albo zrozumieć

Postautor: ronald73 » 09 wrz 2018, 09:33

ES3 pisze:Danut, żeby moja mama miała choć kapke Twojej wiedzy to chyba byłoby łatwiej :roll:
Z tą naiwnoscia masz bardzo dużo racji, tylko ja nie wiem jak to "złagodzić"... .


Jeśli ona nie chce zrozumieć, to nie Twój obowiązek żeby jej ciągle spróbować przekonywać. Kiedyś ona sama się obudzi.

ES3 pisze:Wierzę, w dobro u ludzi, często jest to wykorzystywane, ale inaczej póki co nie potrafię, i tak sobie myślę, że z mężem przez to na siebie trafiliśmy, żeby czegoś się nauczyć... Tylko że wyszło z tego że żadne z nas nie potrafiło sobie pomóc wzajemnie...


Ja też kiedyś myślałem że człowiek jest dobry. Czytałem dużo, teraz spróbuj patrzyć na to z drugiej strony. Dusza człowieka jest zły, bo człowiek zapomniał o sobie gdy Bóg dał nam własną wolę. To dobro musi się w nim obudzić, a to trwa wielu wcieleń. Zmieni się teraz Twój podgląd na świat i wszystko co tam się dzieje?

ES3 pisze:(szczeniackie wybryki typu podkradanie rodzicom samochodu, chyba nie wchodzi w grę) ;)


Czyny dopiero wchodzą w grę gdy ciało dorośnie i obudzi się jego prawdziwa osobowość (a to nie ma wpływu na to jak nasi rodzice nas zachowywali, to jest co my mamy zakodowany w nas podświadomość z nauki z poprzednich wcieleń.
tylko czasami coś czytam
ronald73
 
Posty: 305
Rejestracja: 25 sty 2018, 21:08

Re: Żyć i albo oszaleć, albo zrozumieć

Postautor: ES3 » 09 wrz 2018, 10:47

ronald73 pisze:
Ja też kiedyś myślałem że człowiek jest dobry. Czytałem dużo, teraz spróbuj patrzyć na to z drugiej strony. Dusza człowieka jest zły, bo człowiek zapomniał o sobie gdy Bóg dał nam własną wolę. To dobro musi się w nim obudzić, a to trwa wielu wcieleń. Zmieni się teraz Twój podgląd na świat i wszystko co tam się dzieje?
.



Dusza człowieka nie może być zła, bo w końcu pochodzi od Stworcy/Miłości, może potem przez nieodpowiednie ukierunkowanie się zagubi, ale tą dobroć jednak będzie mieć w sobie... (tak przynajmniej chce wierzyc)...
Czy mój pogląd na świat się zmieni? Nie wiem... Inaczej napewno patrzę na ten nasz ziemski świat... Zaczynam analizować...
ES3
 
Posty: 136
Rejestracja: 27 maja 2018, 13:07

Re: Żyć i albo oszaleć, albo zrozumieć

Postautor: danut » 09 wrz 2018, 11:37

ES3 pisze:
ronald73 pisze:
Ja też kiedyś myślałem że człowiek jest dobry. Czytałem dużo, teraz spróbuj patrzyć na to z drugiej strony. Dusza człowieka jest zły, bo człowiek zapomniał o sobie gdy Bóg dał nam własną wolę. To dobro musi się w nim obudzić, a to trwa wielu wcieleń. Zmieni się teraz Twój podgląd na świat i wszystko co tam się dzieje?
.



Dusza człowieka nie może być zła, bo w końcu pochodzi od Stworcy/Miłości, może potem przez nieodpowiednie ukierunkowanie się zagubi, ale tą dobroć jednak będzie mieć w sobie... (tak przynajmniej chce wierzyc)...
Czy mój pogląd na świat się zmieni? Nie wiem... Inaczej napewno patrzę na ten nasz ziemski świat... Zaczynam analizować...


Tak. Bo jeśli Bóg jest -Drogą. Prawdą. I Życiem. To Demon jako Jego przeciwieństwo jest - Więzieniem( zamknięciem). Fałszem. Pustką( brakiem życia). Zatem wszystko co żyje na swoje źródło życia w Bogu, więc po co człowiek hoduje w sobie to zło i je nakręca, czego się boi aż tak, że uważa że demon jest tak samo mocny jak Bóg i nie da się go zwyciężyć? Przecież bez nas- demony nie żyją, przestają istnieć i skoro nie ma w nim życia, to nie można go zabić, więc i tym grzechem głównym się człowiek nie zabrudzi. Przez zakłamane uważanie człowiek staje się złym, ale w każdym żyjącym - złym może się odezwać dobro i dojść ono do głosu, bo zawsze można odnaleźć i obudzić w sobie tę iskrę bożą.
danut
 
Posty: 6655
Rejestracja: 27 paź 2015, 09:27

PoprzedniaNastępna

Wróć do Pytania i odpowiedzi

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 16 gości