Wyprawa do nawiedzonego domu

Miejsce, w którym można zadać każde pytanie dotyczące spirytyzmu, świata Duchów, reinkarnacji, sensu życia, praw kierujących naszym światem, Boga.

Re: Wyprawa do nawiedzonego domu

Postautor: ES3 » 19 paź 2018, 05:58

Danut, dla mnie to trochę jak kubeł zimnej wody... Inaczej to wszystko sobie "wyobrażałam", że jednak gdzieś tam te dusze zaglądają do nas.. Chyba przez to, że po stracie bliskiej osoby, mimowszystko chciałoby się mieć świadomość, że jest przy nas...
ES3
 
Posty: 136
Rejestracja: 27 maja 2018, 13:07

Re: Wyprawa do nawiedzonego domu

Postautor: bernadeta1963 » 19 paź 2018, 11:37

A pomijając rozsądek i naukę ,jak ty To czujesz?
Czy czujesz ,że jest przy tobie? :)
bernadeta1963
 
Posty: 546
Rejestracja: 30 gru 2014, 18:31
Lokalizacja: Łódź

Re: Wyprawa do nawiedzonego domu

Postautor: ES3 » 19 paź 2018, 12:55

Bernadeto, ja bym to bardzo chciała czuć!! Tylko z tego chcenia to się zastanawiam czy to nie jest wymuszanie takich moich odczuć... Bo nie mam nadal 100% pewności, że to jest właśnie to... Miałam 2 sytuacje (ciężkie emocjonalnie), gdzie "ktoś" /"coś", uspokoiło mnie na tyle, żeby zacząć racjonalnie myśleć... Tylko nie wiem czy to Opiekun, czy może mąż... Jest to dla mnie zagadka...
Wy Dziewczyny rozmawiacie ze zmarlymi, każda ma swój sposób, nie wymuszony itp otrzymujecie różne informacje... A ja jestem ciekawa tego czego oczy nie widzą, więc z chęcią czytam różne wypowiedzi i kto jaki ma pogląd na te sprawy...
ES3
 
Posty: 136
Rejestracja: 27 maja 2018, 13:07

Re: Wyprawa do nawiedzonego domu

Postautor: bernadeta1963 » 19 paź 2018, 13:07

Masz zupełną sluszność .Należy zapoznać się z różnymi zdaniami na ten temat .
Co dwie głowy ,to nie jedna :D
bernadeta1963
 
Posty: 546
Rejestracja: 30 gru 2014, 18:31
Lokalizacja: Łódź

Re: Wyprawa do nawiedzonego domu

Postautor: danut » 19 paź 2018, 13:40

ES3 pisze:Danut, dla mnie to trochę jak kubeł zimnej wody... Inaczej to wszystko sobie "wyobrażałam", że jednak gdzieś tam te dusze zaglądają do nas.. Chyba przez to, że po stracie bliskiej osoby, mimowszystko chciałoby się mieć świadomość, że jest przy nas...


Żeby zaglądnąć jest to już nie byle jakie wyzwanie, dlatego zdarza się ono sporadycznie i jest to już silne potrząśnięcie naszą rzeczywistością, ingerencja w sytuacjach trudnych. Jest natomiast stałe połączenie między nami, którego śmierć wcale nie zrywa. Takie połączenie działa w naszej rzeczywistości i poza nią i to je odczuwamy. Wyobraź sobie swoje Wielkie Ja i innych Wielkie Ja z Tobą związane jako Operatorów waszych podróży zwanych życiem skazanych na śmierci ( śmierć pierwsza, śmierć druga - tajemnica Jezusa). Operatorzy żyją wiecznie i podejmują się trudnej realizacji wykształtowania najszczęśliwszej, najlepszej dla siebie rzeczywistości, ten plan musi być opracowywany w najmniejszych szczegółach i pozbawiony błędów, a rzeczywistości jest wiele i można wybierać scenariusze zdarzeń do tej sklejanej w jedną najlepszą. Żyjemy w nich wszystkich, a gdy tu umieramy to wcale nie dokończyliśmy tego zadania( przygotowujemy nadal sobie miejsca). Zatem Ten Operator -Twoja Dusza w porozumieniu z innymi Operatorami, czyli Duszami Bratnimi, Nadświadomymi nad naszymi czującymi świadomościami wciąż czuwa i nad tym pracuje, to się czuje, słyszy od nich wskazówki i ten głos.
danut
 
Posty: 6655
Rejestracja: 27 paź 2015, 09:27

Re: Wyprawa do nawiedzonego domu

Postautor: ES3 » 19 paź 2018, 20:15

No to z moimi Operatorami podróżujemy póki co po wertepach ;) jak to czytam, ma to wszystko jakiś sens... Ale chyba na tym etapie poznawania brakuje mi tej "różdżki"... Może przez to, że nie jestem gotowa do poznania więcej... A może przez to, że wszystkie te wydarzenia tak cholernie bolą, że chcę żeby było troszkę inaczej...?
ES3
 
Posty: 136
Rejestracja: 27 maja 2018, 13:07

Re: Wyprawa do nawiedzonego domu

Postautor: danut » 19 paź 2018, 20:31

ES3 pisze:No to z moimi Operatorami podróżujemy póki co po wertepach ;) jak to czytam, ma to wszystko jakiś sens... Ale chyba na tym etapie poznawania brakuje mi tej "różdżki"... Może przez to, że nie jestem gotowa do poznania więcej... A może przez to, że wszystkie te wydarzenia tak cholernie bolą, że chcę żeby było troszkę inaczej...?

:D Tylko zauważ, że "różdżką" posługiwano się od prawieków i nic dzięki niej nie rozwiązano, ani nie wskórano. To, że wydarzenia bolą tylko nas wzmacnia a nie osłabia, zauważ dobry lekarz ci powie, że dopóki boli to organizm walczy, czuje i ma szansę zwalczyć chorobę, gdy przestanie pomimo jej rozwoju i pomijając uśpienie bólu farmakologią, to jest na wyzdrowienie już za późno.
danut
 
Posty: 6655
Rejestracja: 27 paź 2015, 09:27

Re: Wyprawa do nawiedzonego domu

Postautor: ES3 » 19 paź 2018, 20:44

Danut, Ty to jesteś jak Apap na wszelkie bolaczki hehe :D raz na jakiś czas niech sobie te wszystkie cierpienia będą, bo inaczej się znosi je w odpowiedniej kolejności... Tylko jak zaczyna się sypać wszystko na raz, to ja się zastanawiam co ze mną i moimi Operatorami jest nie tak :shock: a tak serio, miło jeśli masz z kim to wszystko przechodzić, lub poprostu myśleć, że w tym trudnym czasie jest ktoś obok (nawet nie fizycznie), gorzej już jak się zostaje z tym wszystkim samemu, choć w sumie o nasze dusze chodzi... Podejmuje teraz walkę z materia niestety, i moje chmurki zaczynają parowac ;) walka w sumie o nic, a jednak zapewniająca byt duszyczkom, które mam pod sobą (na tym póki co etapie), które jakoś też trzeba ukierunkowac...
ES3
 
Posty: 136
Rejestracja: 27 maja 2018, 13:07

Re: Wyprawa do nawiedzonego domu

Postautor: danut » 19 paź 2018, 20:53

Ależ nigdy nie jesteś sama, przecież my żyjemy w Wielkim Układzie, a nie poza nim, nie jesteśmy wygnanymi na pustkowie. Podjęłaś walkę, no to ją wygrasz, czy wiesz, że umieramy wtedy, gdy się na to zgodzimy, gdy tak już postanowi nasza wola, zrezygnuje, lub się podda? O.. i ten pogląd z zapisem dnia i godziny to jest też bujda, bo wszystko ustalamy z naszymi Operatorami z Głębi Dusz.
danut
 
Posty: 6655
Rejestracja: 27 paź 2015, 09:27

Re: Wyprawa do nawiedzonego domu

Postautor: ES3 » 19 paź 2018, 21:01

No z tym umieraniem też myśli miałam, tylko doszłam do wniosku, że na ten moment sobie dobrze tylko zrobię, wymiksujac się z ciężkich spraw, a przerzucajac je na kogoś innego + zapewne niewyobrażalna trauma dla moich również młodych duszyczek + brak odwagi na taki czyn... Ech... Niby wszystko jest jasne, a tak trudne do "przeżycia"...
ES3
 
Posty: 136
Rejestracja: 27 maja 2018, 13:07

PoprzedniaNastępna

Wróć do Pytania i odpowiedzi

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 17 gości