Witam wszystkich serdecznie.
Pozwolę sobie wtrącić swoje parę groszy.
Strach przed śmiercią ma też swoje dobre strony. Powstrzymuje on wiele wcielonych duchów przed świadomym odebraniem sobie życia, co byłoby jak wiemy, raczej niezbyt fortunną decyzją.
Jakby nie było, śmierć - pomimo tego, że jest powrotem do naszej prawdziwej ojczyzny - w pierwszych chwilach zawsze jest wkroczeniem w nieznane. Do tego mogą dojść jeszcze różnego rodzaju - najczęściej przejściowe ale jednak zawsze - zaburzenia świadomości, co też jest raczej nieprzyjemnym typem doznań.
Poza tym każdy z nas ma co nieco na sumieniu
i z pewnością nie ominą nas przy oglądaniu życia i jego analizie momenty, w których będziemy płonąc wstydem.
Jednakże dużą pociechą jest to, że dla spirytysty strach przed śmiercią ma dużo mniejszy kaliber niż strach człowieka "odduchowionego". Tutaj już obawa przed nicością przybiera formę traumy, która kompletnie tłumi i spycha w sferę tabu wszelkie myśli związane z tym tematem.
Rzeczą pożyteczną jest uświadamiać i nieść pociechę ale w dzisiejszych czasach niewielu zostało tych, którzy taką indoktrynacje znieśliby z życzliwością i spokojem.