Krzysztoff pisze:danut pisze:To ciekawe Krzysztoff
ale nauka przez samo-doświadczanie, samo-szkolenie wyklucza wręcz istnienie obdarowującego nas tymi doświadczeniami,.
Z pewnością nikt w nas doświadczenia nie wpompuje, nikt za nas nie jest w stanie się nauczyć więc nikt nas nie zbawi w znaczeniu katolickim.
Podobnie jak na uczelni - nawet jeżeli profesor zaliczy nam z litości jakiś egzamin, to nie oznacza że umiemy - dalej będziemy mieć problemy w kolejnych klasach z powodu braków w wiedzy i umiejętnościach.
Krzysztoffie, moją intencją nie jest tu sprzeczka katolicyzm kontra spirytyzm. W sprawach tak wielkich jestem za spokojnym skupieniem się i solidnymi przemyśleniami. Nie obstaję za ideologiami ani jednych ani drugich, nie przemawiają przeze mnie
dogmaty mające wyjaśniać wszechrzeczy. Koncepcja oparta o władzę, o wymierzanie sprawiedliwości w oparciu o sposób wywyższenia jednego człowieka nad drugim i postawienie go na stołku sędzi, osobowego boga z batem, kary, nagrody, nauczki wymierzane przez kapłana, czy przez profesora magii - ja to wszystko wyrzucam poza margines, patrzę i szukam drogi do prawdy według swojej logiki. Profesor na uczelni dysponuje jakimś zakresem wiedzy, posiada ją i ma na to dokument potwierdzający, że ją zdobył w jakiejś dziedzinie, to i ma prawo ją przekazywać i nauczać jej studentów. Kto taki dokument wystawił spirytystom?! Guru powie, że Bóg, spirytysta, że duch wyższy, wyższe wibracje, bo im poddaje się medium? Ale chwileczkę - kto to tak po określał i według jakich czyich kryteriów? To co piszecie to wskazuje na istnienie dwóch układów fizycznych, na coś takiego jak ZOO I dyrektora za nie odpowiedzialnego - ludzi operatorów ogrodu i pozamykane w nim zwierzątka. No może dodam jeszcze cyrk i szkolenie jakichś, no tak z litości wybranych dla pokazów. Sam napisałeś nikt nie jest w stanie wpompować w nas miłości, ani żadnych innych wyższych uczuć, zrozumienia, objęcia rozumem sprawy przez nie, a wyszkolona dobroć, ukłony, uśmiechy, to tylko mechaniczne , aktorskie odtwarzanie scen w celu przypodobania się komuś. To skoro tak jest, to zrzucanie, zsyłanie na człowieka jakichś nauczek, jakichś kar, plag, zdarzeń mających go utemperować niczego tu nie przyniesie w kwestii rozwijania w nim świadomości ani tych uczuć, a wręcz przeciwnie odnajdujemy dowody na to w obserwacji życia, ze poprzez tragedie ludzie prędzej zezwierzęcieją, staną się twardsi, okrutniejsi, a zło wyzwali w nich dalsze zło.