Chyba nie przypadkiem, my Spirytyści, modlimy się o nadejście Królestwa Bożego, a nie o republikę czy coś tam innego...
Dzisiaj ludzie chcący dążyć do doskonałości mają zadanie w jakimś stopniu utrudnione. Bo np. istnienie państwa opiekuńczego (zabierającego mi co najmniej 70% zarobionych pieniędzy) jakoś powinno wpływać na dobroczynność? Jeśli tak, to jak i na ile?
Wielu ludzi może czuć się usprawiedliwionym obecnie, bo przecież kupując nawet chleb płaci się podatek (i to nie jeden...), istnieje "opieka społeczna", nie jedna organizacja jest z budżetu finansowana itd, a co za tym idzie można by uznać, że dzisiejszy człowiek to swego rodzaju cielak - uwiązany na łańcuchu, bez wolnej woli (urzędnicy wiedzą lepiej co zrobić z zarobionymi przez niego pieniędzmi), mający być posłuszny i przypadkiem nie myśleć o tym jak jest i dlaczego...