Życie

Miejsce, w którym można zadać każde pytanie dotyczące spirytyzmu, świata Duchów, reinkarnacji, sensu życia, praw kierujących naszym światem, Boga.

Re: Życie

Postautor: Xsenia » 28 mar 2022, 21:04

Siewicz, to nie jest do końca tak jak piszesz. To nie jest nastawianie sie negatywne do życia. Tylko po prostu spada na ciebie nieszczęście. Ok zbierasz sie do kupy, wytrzymujesz, jeszcze ogarniasz, jak wali ci sie następna rzecz. No dobra, wkurzasz się, kombinujesz jak z tego wyjść, jak to rozwiązać i już masz rozwiązanie, i już zaczynasz je realizować gdy spada na ciebei trzecie nieszczęście. I do dopiero dobija. No na litość jedno zdarzenie, no ok przypadek, zdarza sie, drugie na dokładkę, no rzeczywiście trochę pech, ale TRZECIE?? Za co??
I już śpieszę z przekładem na sobie samej. Niedawno, dokładnie 11 stycznia, wzięłam dzień urlopu, żeby syna zapisać na operację w szpitalu (zdarzenie pierwsze - operacja szpital). Pojechaliśmy do szpitala i okazało się, że przez pandemię oddział chirurgii jest covidowy i musimy go zapisać do innego szpitala (zdarzenie drugie - zamknięty oddział). Wychodząc z tego szpitala i idąc na parking przechodziłam przez dosłownie 20cm murek. Źle stanęłam i poleciałam na ziemię. BÓL OGROMNY. Zbierałam sie z tej ziemi dobre 20 minut prawie wyjąc (zdarzenie trzecie - upadek). Dokuśtykałam do samochodu i pojechaliśmy do przychodni. Lekarz spojrzał na moją spuchniętą tak czterokrotnie nogę i powiedział, że nie może mi pomóc, bo tu trzeba zrobić prześwietlenie. Ale widząc mój ból, gdzie prawie płakałam i wyłam, zlecił mi zastrzyk z ketonalu. Z powrotem do samochodu, do tego samego szpitala pod którym upadłam, bo jak się okazało wszystkie oddziały w nim zamieniono na covidowe oprócz ortopedii. Jak dojechaliśmy do szpitala, noga gdy nią nie ruszałam prawie nie bolała. Odetchnęłam. Ale po prześwietleniu okazało się, że rozwaliłam wszystkie tkanki miękkie stawu skokowego. Rozerwałam torebkę stawową i zerwałam ścięgna (zdarzenie czwarte - uszkodzenie stawu skokowego, choć fakt niczego nie złamałam, na szczęście). Lekarz chciał mnie wsadzić w gips, ale się nie zgodziłam. Powiedział też, że dwa tygodnie noga będzie mnie boleć strasznie (przepisał silne leki przeciwbólowe) i przez te dwa tygodnie mam kategoryczny zakaz chodzenia, a jak już to tylko o kulach, leczyć się ten staw będzie od 6 do 8 tygodni, a rehabilitacja może potrwać nawet do 3 miesięcy. Chciał mi dać od razu L4 na 2 miesiące (zdarzenie piąte - chorobowe). Uprosiłam o L4 tylko na 2 tygodnie, bo ogólnie rzecz biorąc mogę pracować w domu. Jadąc ze szpitala do domu zepsuło sie auto (zdarzenie szóste - awaria samochodu). Syn jak tylko mnie odwiózł do domu to pojechał na warsztat. A gdy dotarłam do domu, to okazało sie, że mój telefon padł, zdechł i żadna reanimacja mu nie pomogła (zdarzenie siódme - zepsuty telefon). I jeśli o mnie chodzi, to wytrzymałam wszystko do telefonu. Telefon to już było przegięcie.
Ale żeby nie było, dobre strony też widziałam: jedynie oddział ortopedii nie covidowy, mogę pracować w domu, więc nie musiałam brać dużo wolnego, kule od lat ma moja mama, więc zaraz w ten sam dzień miałam je w domu, w samochodzie okazała sie mała usterka i szybko ją naprawiono, w domu był stary telefon męża i obecnie na nim jadę. A najważniejsze, to zadziwiłam lekarza na wizycie kontrolnej 3 tygodnie po zdarzeniu, bo przyszłam na własnych nogach i bez kul. Jak to ładnie powiedział, cytuję "bardzo panią przepraszam, ale muszę to powiedzieć - goi sie na pani jak na psie". Tyle, że ja od początku powtarzałam sobie, że muszę szybko wyzdrowieć, bo nie mogę być tyle wycięta z życia. 4 tygodnie po zdarzeniu wróciłam normalnie do pracy. Noga jeszcze puchnie gdy przegnę, potrafi jeszcze zaboleć gdy źle stanę, ale ogólnie wróciłam do życia.
Tyle, że nadmiar złych zdarzeń w tym dniu przekroczył nawet moje granice wytrzymałości. I ktoś może powiedzieć, że wiele osób upada i rozwala stawy skokowe, wielu osobom padają samochody i telefony. Ale czy u innych też sie to dzieje w JEDEN DZIEŃ???
Wyznaję zasadę Sokratesa - "wiem, że nic nie wiem". :)
Awatar użytkownika
Xsenia
Moderator forum.
 
Posty: 3163
Rejestracja: 08 lis 2013, 22:07
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: Życie

Postautor: Nikita » 29 mar 2022, 15:07

Xsenia to rzeczywiscie jakis straszny zbieg wydarzen. I masz racje mowiac, ze to nie od nastawienia zalezy...bo ja tez raczej jestem neutralnie nastawiona albo lekko optymistycznie a jednak zycie siecze mnie po grzebiecie. Poprostu wiem, ze mam taka zasrana karme i musze to odpokutowac ale czasem jest poprostu tego za duzo. Nie wszystko w moim zycie jest zle o nie. Duzo jest dobrego ale ostatnio jakos tak czuje jakbym byla w jakims kieracie...ze nie moge odetchnac i nie moge robic tego co lubie bo ciagle musze pracowac.
Siewicz ja wiem, ze sa tacy co maja duzo gorzej. Ale to mnie nie pociesza gdy ciagle musze rezygnowac z wlasnych planow.
A moze poprostu czuje to napiecie na swiecie zwiazane z covidem i z wojna na Ukrainie. Czuje to straszne napiecie. Tez to czujecie?
Nikita
Sympatyk spirytyzmu
 
Posty: 5352
Rejestracja: 03 maja 2010, 15:31

Re: Życie

Postautor: Nikita » 29 mar 2022, 15:09

Siewicz ja wiem o co chodzi...chodzi o rozwoj duszy...o doswiadczenia o wglad o oczyszczenie karmiczne ale ja czasami jestem poprostu zmeczona... ;)
Nikita
Sympatyk spirytyzmu
 
Posty: 5352
Rejestracja: 03 maja 2010, 15:31

Re: Życie

Postautor: Pablo diaz » 29 mar 2022, 18:42

Cierpienie ma swoje źródło w moralnych konsekwencjach uczuć, myśli i czynów istot, czyli w korzystaniu z jej wolnej woli.

Allan Kardec zadał pytanie Duchom Wyższym ;

120.
Dlaczego niektóre Duchy szły drogą dobra, inne zaś drogą
zła?

„Czyż nie mają wolnej woli? Bóg nie stworzył Duchów złymi; stworzył je prostymi i pozbawionymi wiedzy — to jest zdolnymi zarówno do czynienia zła, jak i dobra; te, które są złe, stały się takimi z własnej woli".

258. Czy błąkając się oraz przed rozpoczęciem nowego istnienia
cielesnego Duch ma świadomość i przeczuwa rzeczy, które przydarzą mu się
za życia?

„To on sam wybiera rodzaj prób, które chce przejść, i to właśnie stanowi o
jego wolnej woli".
— Tak więc to nie Bóg narzuca mu życiowe kłopoty jako karę?
„Nic nie dzieje się bez pozwolenia Boga, bowiem to On ustalił wszystkie
prawa rządzące wszechświatem. Teraz pewnie spytacie, dlaczego ustalił
prawa właśnie takie, a nie inne! Dając Duchowi wolność wyboru, pozostawił
mu całą odpowiedzialność za czyny i ich skutki; jego przyszłości nic nie
krępuje; może wybrać drogę dobra lub drogę zła. Jeśli zaś upadnie, pozostaje
mu jednak pociecha, że nie wszystko się dla niego skończyło oraz że Bóg w
swej dobroci pozwoli mu dowolnie rozpocząć wszystko od nowa i naprawić
to, co zrobił źle. Należy wobec tego rozróżnić, co jest skutkiem woli Boga, a
co człowieka. Jeśli zagraża wam niebezpieczeństwo, to nie wy je
wywołaliście, lecz Bóg; dysponujecie jednak wolną wolą wystawienia się na
nie, ponieważ otrzymaliście by iść do przodu, a Bóg wam na to
pozwolił".

Aby nastąpiła poprawa wiele osób doznaje bólu ,cierpienia i wszelkiego rozczarowania
Akceptacja bólu to rozpoczęcie procesu gojenia i unikanie cierpienia.
Sercem Ewangelii jest miłość,a duchem spirytyzmu miłosierdzie.
Awatar użytkownika
Pablo diaz
spirytysta
spirytysta
 
Posty: 1548
Rejestracja: 09 kwie 2012, 10:20
Lokalizacja: kołobrzeg

Re: Życie

Postautor: agnieszkag » 29 mar 2022, 19:20

Xseniu

Nogi się ugiely pode mną jak przeczytałam jak cudny miałaś dzień.
Trochę dużo jak na jednego człowieka.

Od dawien dawna próbuję dociec sensu tego wszystkiego.
Dlaczego jeden człowiek żyje sobie spokojnie a inni całe życie walczą z tragediami i przeciwnościami losu.
Karma ? Lekcja do przerobienia?
Coraz częściej mam uczucie wstrętu przed tymi lekcjami.
Bo ile prosty człowiek może przyjąć na klatę?
Z drugiej strony zdaje sobie sprawę, że dzięki temu , jesteśmy tu na forum i rozwijamy się duchowo.
Jesteśmy na forum spirytystycznym, a nie o nowych trendach w modzie.
Tylko człowiek mający głębokie blizny, pokocha i zrozumie drugiego człowieka.
Ale o co w tym wszystkim chodzi ?
Czasem czuje się jak ludzik w takiej starej gierce elektronicznej z bazaru.
Coraz więcej przeszkód a ludzik skacze wyżej i wyżej i już nie wyrabia.
Śmierć jedynego ukochanego dziecka.
Strata wszystkiego.
Problemy finansowe bo covid.
Godziny w pracy uciete, walka o byt.
Do dziś ledwo dycham.
Problem goni problem.
Tak bardzo chciałabym doznać choć na moment spokoju.
Bo moje życie to ciągła walka


Siewicz.
Napisz kochany jak medytować.
Jak się uspokoić i przyciągać dobro ?
Bo czasem myślę że sama to wszystko na siebie ściągam.
Może zdecydowałam się na lekcje, której nie sposób ogarnąć.
agnieszkag
 
Posty: 453
Rejestracja: 19 cze 2016, 15:52

Re: Życie

Postautor: soldado » 29 mar 2022, 23:09

Na życie patrzymy ze swojej perspektywy.
Pewne dla nas złe zdarzenia, okazują się dla nas dobre i na odwrót, tak jak w tym poniższym opowiadaniu. ;)

Wiele lat temu, w ubogiej chińskiej wiosce, mieszkał pewien wieśniak wraz z synem. Oprócz kawałka ziemi i małej chaty pokrytej strzechą w jego posiadaniu znajdował się koń, którego odziedziczył po ojcu, i który był dla niego pomocą przy uprawie roli.
Pewnego dnia koń uciekł. Sąsiedzi mężczyzny, którzy szanowali go bardzo za uczciwość i pracowitość, przybyli do jego domu, aby powiedzieć jak bardzo współczują mu straty. Wieśniak podziękował sąsiadom za przybycie, lecz przy okazji zapytał:

– Skąd wiecie, że to co się wydarzyło było dla mnie nieszczęściem?

Jeden z przybyłych wymamrotał do drugiego:

– On nie potrafi pogodzić się z rzeczywistością, niech myśli co chce, dopóki nie odczuje smutku z powodu tego wydarzenia.

Sąsiedzi odeszli, udając że zgadzają się z tym co usłyszeli. Tydzień później, koń wrócił do stajni – ale to nie wszystko – przyprowadził ze sobą wspaniałą klacz. Gdy mieszkańcy wioski dowiedzieli się o tym, wydawało im się, że zrozumieli co powiedział im wcześniej wieśniak. Wrócili do jego domu, aby pogratulować mu szczęścia.

– Wcześniej miałeś tylko jednego konia, teraz masz dwa. Gratulacje – mówili.

– Wielkie dzięki za odwiedziny i wszelką troskę z waszej strony – odrzekł wieśniak – lecz skąd wiecie, że to co się wydarzyło, było dla mnie błogosławieństwem?

Zakłopotani sąsiedzi – myśląc że wieśniak oszalał – wyszli, a po drodze komentowali:

– Czy on rzeczywiście nie rozumie, że otrzymał dar od Boga?

Miesiąc później, syn wieśniaka zdecydował, aby oswoić klacz, lecz zwierzę nieoczekiwanie stanęło dęba. Chłopak upadł łamiąc nogę.

Sąsiedzi wrócili do domu wieśniaka, przynosząc podarunki dla rannego. Starosta wioski złożył wyrazy ubolewania ojcu, mówiąc, że wszystko to jest bardzo smutne. Mężczyzna podziękował za wizytę i troskę, po czym zapytał:

– Skąd wiesz, że to, co się wydarzyło było dla mnie nieszczęściem?

Wszyscy byli zdumieni tym, co usłyszeli, gdyż nikt nie wątpił, że wypadek syna wieśniaka był prawdziwą tragedią. Kiedy opuścili dom, jeden z sąsiadów przemówił do pozostałych:

– Ten człowiek naprawdę oszalał, jego jedyny syn może kuleć do końca życia, a on wątpi, że jest to nieszczęście!

Minęło kilka miesięcy. Japonia wypowiedziała wojnę Chinom. Wysłannicy Cesarza rozpoczęli podróż przez cały kraj, w poszukiwaniu młodych mężczyzn, z zamiarem wysłania ich na front.

Podczas pobytu w wiosce zwerbowali wszystkich młodzieńców, z wyjątkiem syna wieśniaka, którego noga była złamana. Żaden z młodych mężczyzn nie wrócił żywy.

Syn wieśniaka wyzdrowiał, konie rozmnożyły się, a ich potomek został sprzedany za dobrą cenę. Wieśniak zaczął odwiedzać swoich sąsiadów, aby ich pocieszyć i pomóc – tak jak oni to czynili, kiedy jakieś wydarzenie miało miejsce w jego domu. Kiedy tylko któryś z sąsiadów zaczął narzekać, wieśniak mówił:

– Skąd wiesz, że to nieszczęście?

Jeśli ktoś był rozradowany, on pytał:

– Skąd wiesz, że to błogosławieństwo?

Wtedy dopiero ludzie w wiosce zrozumieli, że poza tym co widzialne, życie ma też inną wymowę.

Od teraz, za każdym razem, gdy cokolwiek Ci się przydarzy, możesz pomyśleć o swoim Celu – właśnie jesteś bliżej niego. „Czy to dobrze, czy to źle” – kolejny krok za Tobą.
Czasem w życiu warto jest się zgubić, by móc się na nowo odnaleźć
soldado
Moderator forum.
 
Posty: 3177
Rejestracja: 04 lis 2014, 23:35
Lokalizacja: Stolica Polskiej Piosenki :)

Re: Życie

Postautor: Xsenia » 30 mar 2022, 15:13

agnieszkag pisze:Nogi się ugiely pode mną jak przeczytałam jak cudny miałaś dzień.
Trochę dużo jak na jednego człowieka.

Owszem, ale pamiętaj Bóg nie zsyła na ciebie więcej niż możesz znieść. Najwidoczniej jestem na tyle już silna, że los mi dowala od czasu do czasu takie kwiatki życiowe w formie maksymalnej i patrzy czy sobie poradzę.

agnieszkag pisze:Bo ile prosty człowiek może przyjąć na klatę? [...]
Ale o co w tym wszystkim chodzi ?
Czasem czuje się jak ludzik w takiej starej gierce elektronicznej z bazaru.
Coraz więcej przeszkód a ludzik skacze wyżej i wyżej i już nie wyrabia. [...]
Problem goni problem.[...]
Może zdecydowałam się na lekcje, której nie sposób ogarnąć.

Agnieszka najważniejsze przy nawarstwiających się problemach skupić się na jednym i rozwiązywać jeden, potem drugi, potem trzeci, aż rozwiąże się wszystkie. Na początku każda sytuacja, każdy problem jest nowy i straszny, i przeraża. Ale gdy stopniowo rozwiązujesz po jednym i skupiasz się tylko na jednym, to nawet się nie obejrzysz jak rozwiążesz wszystkie i na końcu okaże się, że nie było to takie straszne jak się wydawało na początku.
Żałoba po stracie najbliższej osoby, to całkiem inne kwiatki. Żałoba ma swój początek i powinna mieć swój koniec. Dla każdego ten czas jest inny. I każdy przechodzi żałobę inaczej. Ale i ona musi się kiedyś skończyć.
Nie ma opcji byś sobie nie poradziła. Być może jesteś na poczatku rozwiązywania własnych problemów i dlatego to jeszcze cię przeraża, ale spokojnie, rozpykasz to. Po kroczku, powolutku, byle do przodu.

Nikita pisze:czasem jest poprostu tego za duzo. Nie wszystko w moim zycie jest zle o nie. Duzo jest dobrego ale ostatnio jakos tak czuje jakbym byla w jakims kieracie...ze nie moge odetchnac i nie moge robic tego co lubie bo ciagle musze pracowac.

soldado pisze:Pewne dla nas złe zdarzenia, okazują się dla nas dobre i na odwrót, tak jak w tym poniższym opowiadaniu.

No mam to samo Nikita. :? I właśnie z tego nadmiaru obowiązków w pracy, w domu, w rodzinie chciałam odpocząć. Wziąć urlop i nic nie robić. No i masz, dowcipny Bóg spełnił moje marzenia. Przez dwa tygodnie praktycznie wstawałam tylko do toalety, nie sprzątałam, nie robiłam zakupów, nie gotowałam obiadów, nie przygotowywałam posiłków, co więcej, to mnie przynoszono posiłki, sprzątano i robiono za mnie zakupy, i dzieciaki były na każde moje zawołanie. Normalnie luksus.
Auto naprawiono prawie od ręki (bo było gotowe na drugi dzień), co zważywszy że nie musiałam nigdzie jeździć, w ogóle mnie nie martwiło.
Telefon przez kilka dni miałam wyłączony z użytku (bo miałam nadzieję, że padła tylko bateria, ale okazało się że to jednak telefon umarł śmiercią naturalną), co powodowało, że nikt nie dzwonił, nikt mi głowy nie zawracał, a jak ktoś chciał ze mną pogadać to dzwonił na telefony dzieci. Jedyne utrudnienie jakie z tym miałam, to że straciłam większość kontaktów i kilka ważnych informacji, które na szczęście udało mi się w większości odzyskać z innych źródeł.
I gdyby nie ból i problemy pokrewne (strata informacji z telefonu, zapłata za naprawę auta), to mogłabym to uznać za fajne wakacje. Jak więc napisał Soldado nie wszystko jest do końca złe i nie wszystko jest do końca dobre. Kwestia, jak się na daną sytuację patrzy i jak się ją odbiera. I powtórzę najważniejsze - rozwiazywać problemy po jednym na raz.
Wyznaję zasadę Sokratesa - "wiem, że nic nie wiem". :)
Awatar użytkownika
Xsenia
Moderator forum.
 
Posty: 3163
Rejestracja: 08 lis 2013, 22:07
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: Życie

Postautor: Nikita » 30 mar 2022, 15:22

Pablo w glebi duszy wiem, ze tak wlasnie jest...i na ogol jestem pogodzona z losem. Bo wiem, ze to moja karma i na to wlasnie zasluguje. Ale czasem musze troche ponarzekac aby mi ulzylo...bo nie wydaje mi sie abym byla stzrasznie zlym czlowiekiem a jednak tzycie bywa wredne. Sa ludzie o wiele mniej empatyczni a zyja dobrze.
Soldado bardzo ciekawa przypowiesc...ale w takim razie to nigdy nie wiadomo czy cos jest dla nas dobre czy zle.. ;)
Nikita
Sympatyk spirytyzmu
 
Posty: 5352
Rejestracja: 03 maja 2010, 15:31

Re: Życie

Postautor: bernadeta1963 » 20 kwie 2022, 08:13

Zgadzam się z tobą Nikito ,że nieraz człowiek musi trochę ponarzekać .
Ja także uważam ,że nie jestem zlym człowiekiem i trudno pogodzić mi się z tym ,że taka jest moja karma .
Jeszcze bardziej nie pojmie tego firma windykacyjna :(
Już się cieszyłam ,że mam pracę .Mam 10 miesięcy do emerytury .znalazłam prace (przez agencję ).
To lekka praca dla rencistki .mieliśmy skupić się na jakości .tak mówila osoba szkoląca nas w zawodzie .Mamy nie przejmować się ,że mnie robimy .
Pracuje 3 miesiące .moja jakość jest bardzo dobra i jestem za to chwalona .Dowiedzialam się ,że zaklad nie przyjmie mnie jako pracownika bo robię najmniej ze wszystkich i dowiem sie w tym tygodniu ,czy będą mnie chcieli na terenie zakładu jako pracownika agencyjnego .
Nie wiem ,czy znajdę następną pracę przy tylu chętnych z Ukrainy .
Co mam o tym myśleć .Nic mi nie da pogodzenie się z karmą i odpracowaniem krzywd z przeszłych żyć .Muszę mieć pracę ,aby spłacić kredyty .Czase myślę ,że nad nami nikt nie czuwa .Jak sami sobie nie damy rady to żadne dobro nie wraca .Chcialam tylko spokojnie dopracować do emerytury .Niestety ludzi traktuje się jak towar na wymiane . Zakłady stawiają na młodych ,a jak im nie dorównujesz nic nie jesteś wart .Nie ważne ,że robisz lepiej od nich .Ma być dużo ,nie musi być dokładnie .
Trochę się wyżalilam ,może znajde pracę .w tym tygodniu wszystko się wyjaśni .Człowiek uczy się cale życie .Mam już 20 zawodów i z każdego po paru miesiącach agencja nie przedłużala umowy bo zaklady nie chcą ludzi na dlużej .

Nie zrozumiem ,że tak jest mi pisane i takie jest moje przeznaczenie .Mam prawo do godnego życia i szczęścia tu i teraz ,a nie w przyszłym życiu .
bernadeta1963
 
Posty: 546
Rejestracja: 30 gru 2014, 18:31
Lokalizacja: Łódź

Re: Życie

Postautor: bernadeta1963 » 20 kwie 2022, 23:08

Właśnie wróciłam z pracy .Od maja jestem bezrobotna .Robie bardzo dobrze ale malo i kogoś musial zwolnić .
Nigdy nie dorównam w sprawności młodym .Nie jestem w pełni sprawna,ale co może rozumieć taki dyrektor w wieku mojego syna?
bernadeta1963
 
Posty: 546
Rejestracja: 30 gru 2014, 18:31
Lokalizacja: Łódź

PoprzedniaNastępna

Wróć do Pytania i odpowiedzi

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 17 gości