Ostatnio dużo rozmyślalam .Mam rok do emerytury .Zbliżam się do 60-siątki i próbowalam zrobić rachunek z dotychczasowego życia .
wszystko co zaplanowalam nie udawalo mi się zrealizować tak jak mialo przebiegać .nie moglam zagrzać dlugo miejsca w jednym mieszkaniu .Bylo ich 10 .z pracą też się nie udawalo .Teraz pracuje drugi miesiąc w 19 zakladzie .Najgorsze były kredyty niestety żeby je spłacic musze pracować jeszcze 2 i pół roku po przejsiu na emeryturę .Jedyne co udalo mi się w życiu to wspanialy mąż i syn z którego jestem dumna .
Gdybym miala coś zmienic ,cofnąć się w czasie to chyba nigdy nie brała bym już żadnego kredytu .Nic innego nie chciala bym zmieniać .To nic ,że pracowałam w tylu miejscach i mieszkalam już chyba w każdej dzielnicy miasta ,ale dzięki temu poznalam wiele osób i nauczylam się wielu rzeczy .
Cieszmy się każdym dniem .Drobnym przemeblowaniem ,czy nowym kwiatkiem kupionym do domu .
Z perspektywy czasu doszłam do wniosku ,że te wszystkie wydarzenia nigdy nie doprowadzały mnie do takiego stanu z którego nie można by bylo sie podżwignąć.
Coś nad nami czuwa i wie ile damy rade ponieść.
Nie damy rady dziś ,damy rade jutro mądrzejsi o dzisiejsze błędy .
Może przy tym przeleci nam trochę młodości ,ale w starszym wieku też możemy jeszcze być szczęśliwi .
Nauczmy się cieszyć z tego co mamy .Może nie najlepszej jakości ,nie tak jak inni mają ,ale nawet drobne osiągnięcia niech przynoszą nam uśmiech