Myślałam o tym, ale niezbyt intensywnie, tylko tak trochę
Doszłam do wniosków następujących:
1. Miałam, ale zgubiłam oświadczenie woli, więc muszę napisać jeszcze raz. Czyli zgadzam się na pobranie moich narządów/wszystkiego tego co może się przydać komuś innemu w transplantologii. Rodzinie powiem, że w razie śmierci mózgowej, moją wolą jest, aby stało się tak jak wyżej napisałam. Przed jakimiś zabiegami/operacjami powiem też o tym lekarzom. W razie śmierci naturalnej, jeśli coś się może przydać, też jak najbardziej, byle szybko, można ode mnie wziąć
2. Czy będę spalona na proch i wsypana do urny czy umyta/ubrana i włożona do trumny to w sumie mi to obojętne. Z jednej strony, niektórzy wolą prochy/urnę, bo praktyczniejsze, spalą cię, wsypią, potem do grobu, albo i nie i tyle. Mniej miejsca zajmuje na cmentarzu, jeśli jest to taki specjalny mały pomnik na urnę, sama urna to nie trumna, nie ma tego rozkładu co w przypadku tradycyjnego pochówku, tak jakoś jest 'higieniczniej'. Z drugiej strony większość ludzi woli tradycyjny pochówek, większość Polaków jest katolikami czy z praktyki czy z teorii, a jak wiadomo KRK niby dopuszcza kremacje, ale preferuje tradycyjne pochówki. Ale dochodzi do tego cały ten proces rozkładu ciała- coś okropnego. Smród, zgnilizna, robactwo i same wstrętne fizyczne procesy. Należy też sobie wyobrazić np. klęskę żywiołową np. powódź, która cmentarza nie omija albo jakieś niebezpieczne podnoszenie wód, co się może wtedy dziać z urnami i trumnami z ciałami, o wiele większy 'syf' jest z trumnami i ich zawartością w połączeniu z wodą. Dlatego niektórzy wolą kremację.
Jako historyk i zamiłowaniami archeologicznymi patrzę też trochę na to i z innej strony.
Więcej pożytku dla nauki (archeologii, historii, antropologii itd.) przynoszą pochówki szkieletowe. Przykład: archeolodzy odkrywają 2 cmentarze z tego samego okresu, sprzed powiedzmy 500 lat. Na jednym są tylko urny z samymi prochami a na drugim tylko i wyłącznie pochówki szkieletowe. W pierwszym przypadku można zbadać wiek urn/prochów i w zasadzie niewiele więcej. W drugim przypadku, jeśli szkielety dobrze się zachowały, w stanie (raczej) kompletnym można dowiedzieć się na podstawie samego szkieletu, jakiej płci był zmarły, jakiego wieku, czy miał jakieś złamania/urazy/choroby, w jakiej pozycji mógł być/został pochowany, co to mogło oznaczać co mogło być przyczyną jego śmierci. Na podstawie czaszek można robić rekonstrukcje twarzy itd. itp. Naukowcy mają większe pole do popisu i więcej się dowiedzą, badając szkielety.
3. W przyszłości mam zamiar przejść formalnie do protestantów i jeżeli pod koniec życia żałować tego nie będę, to będę chciała być pochowana na cmentarzu protestanckim, ewentualnie komunalnym, ale nie katolickim. Pogrzeb chciałabym protestancki. A modlić się za mnie nikt nie musi. W KEA (luteranie) ludzie nie modlą się za zmarłych, bo nie wierzą w czyściec, chociaż są podobno jakieś tam odłamy że dopuszcza się modlitwę za zmarłych. Większość jeśli się modli to za rodzinę zmarłego. W każdym bądź razie chciałabym, aby na moim pogrzebie byli tylko ludzie, którzy mnie kochali/lubili/szanowali. A jakby ktoś miał zamiar się modlić, to chciałabym aby to była szczera modlitwa, z potrzeby serca, czy to za mnie, czy za moją rodzinę.
4.Atalio,teraz wszędzie w KRK tak jest. Patrząc na całe duchowieństwo katolickie, szybko stwierdza się, że mało kto jest duchownym z tego tzw. powołania. Te posługi religijne to są 'normalne' usługi, do tego jeszcze często drogie. I żeby było ciekawiej nazywa się je 'OFIARĄ' (z sugestią, że jest to dobrowolna ofiara). Mało gdzie jest 'co łaska', a jeszcze mniej jest kościołów gdzie ślubu, pogrzebu, chrztu itd. udzielą za darmo. Znajomy mojego kolegi z pracy chciał wziąć ślub kościelny, poszedł i się pyta o to, ksiądz mu powiedział "1500 zł, albo ślubu nie będzie!" Gość westchnął, że drogo, ale zgodził się. Jednocześnie zaznaczył, że ksiądz ma mu napisać karteczkę, że za ślub to bierze tyle i tyle, bo do czegoś mu to potrzebne było. Ksiądz zgodzić się nie chciał, ale w końcu ustąpił. Ksiądz wypisał karteczkę, na której widniało "Ofiara z okazji ślubu 100 zł", po czym wyciągnął łapę po 1500 zł...Gość zbystrzał, po czym bierze kartkę, wyciąga portfel, wyjmuje 100 zł i daje księdzu. A ten oburzony, że no jak to, przecież inaczej się umawiali!!!!!!!!!!!A gość "No po prostu. Jak idę do sklepu, robię zakupy i dostaję paragon, że 100 zł do zapłaty, to daję 100 zł a nie 1500!" Ot i księdza załatwił
Z resztą jakiego księdza.
M. in. dlatego mam zamiar odejść z tego Kościoła. U protestantów, to nie ludzie są dla księży, ale księża dla ludzi i wierzę, że żaden pastor by się tak chamsko i materialistycznie nie zachował. To w ogóle jest inny Kościół gdzie panują inne zasady, w moim przekonaniu lepsze.
5. Z tym rozsypywaniem prochów to trzeba uważać
Kiedyś oglądałam jakiś program i była tam taka historia opowiedziana: Facet umierał i wiedział, że lada moment żywot zakończy. Za życia bardzo kochał chadzać w jedno miejsce, na jakąś górę, czy to sam czy z synami. Przed śmiercią zażyczył sobie, że jak umrze mają go spopielić, wsypać do urny, urnę wziąć w ręce, wspiąć się na sam szczyt tej góry i wysypać. Tak też się stało. Synowie wzięli sproszkowanego ojca na górę, była akurat wtedy zła pogoda, było zimno, wietrznie, jak się wspinali zaczął padać ulewny deszcz. W końcu wdrapali się na szczyt, spoceni, zmęczeni, cali mokrzy od deszczu. Chyba zaczęli się albo modlić, albo mówić coś do ojca lub o nim, po czym zaczęli intensywnie wysypywać prochy. W momencie wysypywania powiał silny wiatr w ich stronę i prochy ojca... przykleiły się do nich, do mokrych ubrań i ciała