Ot i moja historia...

Nasze opowieści, o tym jak Spirytyzm zmienił nasze spojrzenie na życie...

Re: Ot i moja historia...

Postautor: juniperus » 10 mar 2013, 20:22

Spokojnie, wyszła. Jest już na dobrej drodze.
Izabela
GG: 42074662


Ulecieć do góry na skrzydłach...
Awatar użytkownika
juniperus
spirytystka
spirytystka
 
Posty: 852
Rejestracja: 03 sty 2013, 11:50
Lokalizacja: łódzkie

Re: Ot i moja historia...

Postautor: Anka » 18 lut 2017, 12:50

Ciepło bije z tego tematu. Dosyc odległy w czasie i chyba wlasnie tego szukałam. Tak przeczucie każe mi szukać i zaglądać w rożne katy. Tak i tez ta siła ktora ciągnęła mnie do tego forum. Moja przemiana ktora sie dokonuje. Zaczęła sie jakiś czas temu kiedy tutaj dołączyłam a zaczęło sie od to jakby to nazwać..."Zeby pole było urodzajne ziemia musi byc odchwaszczona"
Potem kilka nocy czarnych bez snów jakichkolwiek Zastanawiałam sie gdzie to moja dusza sie podziewa A potem sny świadome i jakby to nazwać przywracanie pamięci. A teraz znowu płacze Łzy radości
Głos tzn siła lub czyjaś wola ktora mi pomaga ktora mnie strofuje ktora każe mi sie zatrzymać i przemyśleć kiedy złe mowię lub czuje złość. Miłość ktora mnie prowadzi miłość Boga.
Mysle ze moja rola w tym życiu bedzie pomoc osobom zagubionym ludziom z krwi i kości pomoc w ich cierpieniu. A takze modlitwa za dusze ktore do mnie przychodzą w ciszy w snach moich. Jak to możliwe serce moje czuje jakie uczucia targają człowiekiem coraz cześciej czytam jak z otwartej księgi i jest to wręcz namacalne
Opisze obraz w mojej głowie Łódka na środku oceanu a w łódce jeden człowiek Tak czasami każdy z nas sie czuje Kiedy przeczekasz burze nastanie świt a kolejny piękny dzien cie mile zaskoczy
Ktos juz kiedyś powiedział ze wiara czyni cuda
Czuje ze musiałam sie tym z wami podzielić :-)



Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
Awatar użytkownika
Anka
 
Posty: 226
Rejestracja: 27 paź 2016, 19:22

Re: Ot i moja historia...

Postautor: danut » 18 lut 2017, 19:32

Za swoją przemianę mogę uznać 1990 rok. Działo się wtedy dużo, musiałam zmierzyć się z bezkresnym oceanem i przetrwać ze swoją łódką. Emocje i wątpliwości, które mną targały wymagały zrozumienia, wyciszenia się i poskładania od nowa z rozłożeniem ich na przyczyny i skutki. Wszystko co będzie dalej się ze mną działo, czego się podejmę przepowiedział mi bardzo wymowny symbolicznie sen. "Żeby pole było urodzajne ziemia musi być odchwaszczona" - to twoje zdanie wiele znaczy dla mnie. Tym moim symbolem do mojej drogi był stary uszkodzony rower, zaplątany w sitowia, leżący odłogiem w zaroślach. Zniewolony w polu jakieś wiedźmy, "mądrej" przedwiekowej baby, czy kogoś w tym rodzaju, której mocno się bałam, jej czary, czy jakieś tam działania zostały namierzone z dalekiej przyszłości, zostało dostrzeżone plątanie przez nią normalnego biegu/ ruchu rzeczywistości, dzięki czemu ucierpiały osoby z mojej rodziny i między innymi zmarła moja mama. Rozpłakałam się widząc ogromną trudność przed sobą podchodząc do zadania rozplątania tego roweru, jego obu kół, gdzie szprychy oplotły trawska tak ściśle i mocno, że omal w nie wrosły, wiedząc przy tym, że muśże uczynić to gołymi rękami, bo użycie sierpa, noża, czegokolwiek nie będzie brane pod uwagę i nic nie wypełni. Nikogo nie uwolni a ja "nie spotkam się ze zmarłą mamą" . Minęło 27 lat cała drogą , którą potem przeszłam była poświęcona temu rozplątywaniu - w czasach obecnych rower ruszył , jest uwolniony i rozplątany. nie jest to na rękę wiedźmie, która żywiła nadzieje ze pozostanie jak był, bo mnie zabraknie sił. Nie zabrakło- zadanie wykonałam.
danut
 
Posty: 6655
Rejestracja: 27 paź 2015, 09:27

Re: Ot i moja historia...

Postautor: Anka » 18 lut 2017, 23:32

Danut dziekuje ze podzieliłas sie swoimi uczuciami i ciepło cie pozdrawiam.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
Awatar użytkownika
Anka
 
Posty: 226
Rejestracja: 27 paź 2016, 19:22

Re: Ot i moja historia...

Postautor: amiko » 19 lut 2017, 00:36

danut

Bardzo ciekawa historia.Jak się dowiedziałaś,że to było za sprawą tej wiedźmy.O co jej chodziło,żeby Wam szkodzić?
amiko
 
Posty: 89
Rejestracja: 08 sty 2017, 19:15

Re: Ot i moja historia...

Postautor: danut » 19 lut 2017, 00:53

amiko pisze:danut

Bardzo ciekawa historia.Jak się dowiedziałaś,że to było za sprawą tej wiedźmy.O co jej chodziło,żeby Wam szkodzić?

Odwiedziłam ją w śnie, zostałam tam jakby przewieziona lub przy użyciu jakiejś technologii przyszłości teleportowana do niej do jej chaty na bagnach z zapieckiem i czarnym kotem, bałam się tam przekroczyć próg, ona wyszła na dwór jakby też nie wpuszczając mnie do tego domu( to ten sen z gośćmi w białych skafandrach nocą u mnie z olbrzymim obiektem za oknem). Wcześniej spotkałam na rynku Cygankę, która dopadłszy mnie zaczęła mi wróżyć, tez wspominała coś o bardzo dawnych czasach, wspomniała, że znam czarnego chłopca od początku świata :) . W czasach wojny, lub zaraz po wojnie -( bo tamte czasy z chatą dotyczyły tego miejsca, ale wcześniejszych wieków, dużo wcześniejszych, bo teren z bagnami tam jest wspomniany w historycznej książce i wzgórze jeszcze jako gród niezalesione z XI w. Mądra baba , czarownica w tym miejscu jest wspomniana w legendzie dotyczącej innego pobliskiego zamku, ze kasztelanki wędrowały tam po kryjomu do niej tunelami wraz z Kazimierzem Jagiellończykiem, który został potem ogłoszony świętym, a jedna z tych dziewczyn popełniła samobójstwo, dziwnie bo ja również miałam taki sen, ze to ja z pochodnią szłam tym tunelem) - miał miejsce epizod z rzuceniem przez Romkę klątwy na mojego dziadka i jego pokolenie oraz w odległej miejscowości, ale też przyklasztornej ( inny klasztor) na rodzinę tegoż poznanego przeze mnie 2 lata po tej wróżbie z Rynku - chłopaka. Dodać należy że podczas wojny rozgrywały się tam okrutne sceny - partyzantka, mordy na ludności cywilnej - a więc wskazywałoby i to na coś jak na miejsce przeklęte. Rozwiązanie tej zagadki ma wydźwięk mogący mieć duże znaczenie dla wielu ludzi a sprawa nie jest taka prosta, dlatego żeby wszystko poukładać i rozszerzyć napisałam książkę.
danut
 
Posty: 6655
Rejestracja: 27 paź 2015, 09:27

Re: Ot i moja historia...

Postautor: amiko » 19 lut 2017, 09:57

W tej historii jest dziwne,że jeśli ta wiedźma żyła dawno temu,to jednak spowodowała śmierć Twojej mamy.Więc działała nadal jako osoba duchowa lub fizyczna.Nie sądziłem,że tak mocno działają klątwy,więc na czym one polegają,aby się przed nimi obronić i je zneutralizować.
amiko
 
Posty: 89
Rejestracja: 08 sty 2017, 19:15

Re: Ot i moja historia...

Postautor: danut » 19 lut 2017, 11:57

amiko - wyciągnęłam z tego wnioski po zrozumieniu tego, jak naprawdę działa rzeczywistość. Zatem mamy tworzenie jej swoją myślą, uczynkiem, zaniedbaniem, intencją, sugestią i to wszystko może iść w różnych kierunkach - skupiać się jako złe i skupiać się jako dobre. Bardzo, bardzo dawno temu miejsce to było miejscem prastarego kultu, dokładnie nie wiadomo jakiego, ale są koncepcje, że chodzi o kult celtycki i że ślady na Diabelskim Kamieniu odpowiadają wieszaniu drewnianych klatek, w które wkładano ofiary z ludzi i przyczepiano je właśnie do takiej ofiarnej skały. Najdziwniejsze jest to, że śladami druidów szły potem zakony np. Templariuszy, a z nich wywodzą się też Cystersi i oni dokładnie w tych samych miejscach zakładali siedziby i budowali klasztory. Zatem próbuje uznać takie miejsce za węzeł łączności z inną rzeczywistością, rozsyłający informacje, potrafiący zmienić kierunek rzeczywistości i jeśli te informacje te sugestie słane by były przez złych ludzi aż tak, że rozeszłyby się ona echem nawet blisko nieskończoności, to mogą one oddziaływać z aż tak dawnych czasów do dziś. Jeśli dawniej zasięg ich byłby daleki a teraz się zmniejszał to uderzy w kogo? W ludzi najbliżej tego węzła się znajdujących- i masz odpowiedź.
danut
 
Posty: 6655
Rejestracja: 27 paź 2015, 09:27

Re: Ot i moja historia...

Postautor: danut » 19 lut 2017, 21:00

Jeśli was nie zanudzę to rozszerzę tę wypowiedź o kilka szczegółów historycznych i własne wizje. Zatem tak Kazimierz Jagiellończyk jako młody chłopak pobierał nauki u Jana Długosza w tym pobliskim zamku. Nie jestem pewna czy ta wiadomość jest z kronik Długosza, czy z legend zaczerpnięta, ale w tym zamku mieszkały dwie kasztelanki i on się z nimi zaprzyjaźnił, to z nimi udawał się on po kryjomu tajemnym przejściem do miejsca z mojego snu po porady wieszczki, po jakieś czary. Śniły mi się tunele i przejścia z mojego miejsca zamieszkania zanim u sąsiada podczas prac polowych gospodarzowi nie wpadł pod ziemie pług podczas orki ( wtedy odkryto tam tunel), zatem i na piśmie mamy potwierdzenia zamieszkiwania tam kogoś takiego jak wiedźma w XIV wieku. Sprawa oparta była o miłość obu tych dziewczyn do księcia, jednak Kazimierz był obiecany księżniczce węgierskiej, gdy jedna z nich się o tym dowiedziała popełniła samobójstwo. Najpierw opisywałam wam tu tez sen z moją ucieczką z ołtarza ofiarnego do lasu, pewnie jeszcze dalszych wieków dotyczącego, a teraz przejdę do czasów wojny do snu z niebieskim domem, partyzantki i czołgania się mojego tam z karabinem na plecach, w tragicznych okolicznościach zamordowano tam istotnie łączniczkę z Litwy. A sen z "bo czarownice tańcują" na miejscu gdzie zamordowano parę osób, tez opisywałam, taka dostałam odpowiedź widząc na smutnym miejscu pamięci podest z zabawa, przystrojone baby w wianki i ich śpiew i huczne tańce. To zdanie to była odpowiedź kogoś z gapiów na moje pytanie - co tam się właściwie dzieje.
danut
 
Posty: 6655
Rejestracja: 27 paź 2015, 09:27

Re: Ot i moja historia...

Postautor: amiko » 20 lut 2017, 19:09

Dla mnie takie historie są bardzo ciekawe.Pamiętasz może coś z Atlantydy? Podobno wszyscy tam byliśmy.
amiko
 
Posty: 89
Rejestracja: 08 sty 2017, 19:15

PoprzedniaNastępna

Wróć do Nasz Spirytyzm

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości