Brutal Kołolsky pisze:Dalej... Chodziło mi o to że wasze życie pada i macie drogę prawą czyli taką która was dobije i drogę nieprawą czyli taką, która sprawi że będzie chwilowo "lepiej". O długą drogę i wiele łączących się ze sobą spraw które są jak pajęczyna i musicie w tym wszystkim zachować coś co zmieni Waszą świadomość jeśli Wam się uda. Coś dzięki czemu będziecie otrzymywali pomoc skądś tam w postaci przebłysków czy impulsów kiedy już będziecie na krawędzi. Chodziło mi o długą drogę. Przepraszam że nie wyraziłem się zbyt jasno na początku. Nie wiem sam czego oczekuje od tego pytania. Po prostu musiałem je zadać. Wiem że jest jakaś osoba która się w czymś takim znalazła na tym forum albo kilka takich osób.
Zrozumieją ci co mają zrozumieć.
A ja Cię rozumiem doskonale właśnie w tym momencie mojego życia. Ja właśnie doszłam do ściany przez która nie mogę się przebić, nie mogę się również cofnąć, muszę podjąć decyzje iść w prawo albo lewo. Żadna z tych decyzji nie jest ani miła, ani prosta, ani przyjemna, każda prowadzi za sobą olbrzymie konsekwencje i powoduje że moje życie przewróci się do góry nogami. Nie wiem jak mam znaleźć siły do walki, ale wiem że nie jestem sama i moi drodzy oddani przyjaciele z góry będą mnie wspierać. Wiem jedno i tylko to się liczy. Nie mogę kierować się w swoich wyborach moim ego i moim egoizmem, ale podejmując decyzję muszę patrzeć na dobro innych, i stawiać ich dobro ponad swoje, wtedy pójdę dobrą drogą, mimo że droga ta będzie cholernie ciężka, wyboista, pokryta kamieniami i dogłębnie może mnie zranić, ale to będzie cena mojego szczęścia które zaznam kiedyś. Podczas tej drogi którą wybrałam przyszło i przyjdzie mi jeszcze zrezygnować z wielu rzeczy które pragnęłam w życiu najbardziej. Marzeń z których kiedyś nigdy nie potrafiła bym zrezygnować a zrezygnowałam choć moja decyzja złamała mi serce na pół, zrezygnowałam ze stabilizacji życiowej i wywróciłam życie do góry nogami. Ale powiem wam że mam coś takiego teraz w sobie że czuję to i dostaję znaki które mówią mi że mimo że będzie mi cholernie trudno to idę dobrą drogą. I może podam wam śmieszny przykład a może nie. Jezus szedł ciężką drogą by zostać ukrzyżowany, ale zrobił to z ważnego powodu by móc osiągnąć szczęście by dać coś od siebie innym. I moim zdaniem dla niego nie liczył się jego ból i cierpienie ale to że postawił dobro innych ponad siebie.