Tęsknota za braciszkiem nabiera nowego wymiaru. Nie ma dnia bym nie wspominała tych naszych fajnych chwil, naszego beztroskiego dzieciństwa. Moje myśli które kieruje do niego są pozytywne choć wiem że i tak czuje nasza tęsknotę... od kilku tygodni troszkę jest spokojniej, po wielu ciężkich wydarzeniach odbudowywujemy swoje życie w rodzinie lecz ja równocześnie zaczęłam niesamowicie mocno odczuwać jego samotność ... czy w tym innym świecie nasi najbliżsi maja takie uczucia, te nam znane, ziemskie? Gdy mysle o Piotrku to aż mi huczy w głowie "jestem samotny". On odszedł pierwszy z najbliższej rodziny, praktycznie najmłodszy. Pozostawił tu kochająca dziewczynę, nienarodzone dziecko, ukochanych i zrozpaczonych rodziców, mnie i cała masę swoich przyjaciół. Ten czas jesienny jest taki ciężki
wszystko zaczyna mi sie z nim kojarzyć, pamięć wydobywa najdrobniejsze szczegóły naszych rozmów, spotkań. Trzyma mnie tylko przekonanie ze kiedyś na nowo i jeszcze piękniej przeżyjemy wspólne chwile.
To cierpienie po odejściu Piotrka zmieniło moje życie, stało sie początkiem dla uświadomienia sobie wagi głębokich relacji z najbliższymi, szacunku a przede wszystkim rozwoju osobistego. Poznaje siebie, swoją dusze, swój sens lecz jakże cieżko mi pogodzić sie z faktem że za taka cenę
nigdy sie z tym nie pogodzę .... Zaczęłam intensywniej postrzegac świat, cudownych ludzi, niesamowite osoby, bardzo bliskie duchowo stają na mojej drodze lecz juz nigdy nie moge do Ciebie braciszku zadzwonić, przesłać fotek mojej córeczki, przytulić, pogadać, wysłać jak dawniej SMS ze bardzo ciebie kocham i tęsknie. Cieżko mi to ogarnąć i sie pogodzić.
Czasami czuję obecność brata, czasami mi sie śni, uspokaja ... ale na ile to są moje rojenia a na ile kojąca prawda że sie spotkamy? Poszukuje , rozmawiam, modlę sie, medytuje może dalsze życie przybliży mnie do odpowiedzi na gonitwę pytań i wątpliwości.