Personal Jesus*

Nasze opowieści, o tym jak Spirytyzm zmienił nasze spojrzenie na życie...

Personal Jesus*

Postautor: atalia » 08 lut 2010, 12:37

*(Depeche Mode)

Na wiele lat straciłam wiarę i musze tu z niejaką przykrością wyznać,że powodem tej utraty był Kościół Katolicki,a szczególnie trzy rzeczy z nim związane:
1.sakrament spowiedzi
2.system kar wiecznych czyli piekło
3.starotestamentowe opowiesci,szczególnie ta o pierwszych rodzicach

Ad.1 Pamiętam,że dość wcześnie (chyba jeszcze w szkole podstawowej) zbuntowałam sie przeciwko wyznawaniu moich dziecinnych "grzechów" obcemu,nieprzyjaznemu człowiekowi.Przypominam sobie moment,gdy po wyspowiadaniu sie wstawałam od konfesjonału na miękkich kolanach ze lzami w oczach i pałającą twarza,myśląc,że jestem okropną grzesznicą i z pewnością spłone w piekle.Upewnił mnie w tym potepiająco-szyderczy głos księdza ,ganiący mnie za moje "straszne" przewiny wobec Boga.Po kilku takich traumatycznych doświadczeniach,po prostu postanowiłam,że więcej nie pójdę do spowiedzi ,i już.

Ad.2. Dawno temu doszłam do wniosku,że nie chce wierzyć w okrutnego Boga, który potępia ludzi na wieczność,czyli na ZAWSZE.Nie chodzisz do kościoła,jesz mięso w piątek,całujesz się z chłopakiem,zapominasz o modlitwie,kłamiesz-będziesz za to ukarana na zawsze.Po prostu nie byłam w stanie kochać takiego Boga.Odpuszczenie grzechów przez księdza wydawało mi sie czymś do gruntu fałszywym-zwykły człowiek,taki jak każdy inny ,może decydowac,czy człowiek będzie oczyszczony z grzechów,a zatam posiada Boską moc zbawiania.No,w to to ja już kompletnie nie mogłam uwierzyć.
Niedawno pewien ksiądz DOSŁOWNIE powiedział do mnie i mojego męża:..."bedziecie smażyc sie w piekle,bo nie macie ślubu kościelnego"(sic!).

Ad.3. Pamiętam,że gdy bodajże w trzeciej klasie szkoły podstawowej spytałam siostrę katechetkę,czy opowieśc o Adamie,Ewie i wężu to prawda,spowodowałam wybuch nerwowy u tej poczciwej kobiety i naste pstwem tego była kara w postaci oceny niedostatecznej oraz postawienie do kąta.Nie spowodowało to jednak u mnie żadnej ekspiacji,wręcz przeciwnie,pomyślałam sobie:"Eeee...to chyba musi być bajka.Przecież tak nie mogło być naprawde."


Wszystkie te czynniki(i kilka innych)tak podkopały moją wiarę,że na całe lata odeszłam nie tylko od Kościoła,ale przede wszystkim od wiary w Boga.Przez długi czas byłam zaabsorbowana różnymi ziemskimi sprawami:najpierw opieką nad niepełnosprawnym dzieckiem,póżniej studiami,pracą na kilku etatach i zarabianiem pieniędzy.Trochę interesowałam się reinkarnacją,przez jakiś czas medytowałam i bawiłam się Huną(głównie dla celów zawodowo-finansowych)-to wszystko bez mysli o Istocie Wyższej,co było ewidentną głupota.

Dopier tragiczne wydarzenie,tj.utrata syna,sprawiło,że wróciłam do Boga,lecz nie do tego sztywnego,zinstytucjonalizowanego Boga katolickiego,ale do Boga kochającego,żywego,współczującego,rozumiejacego ludzkie słabości.Zaczęłam czytać książki Kardeca,Brune"a(chapeau bas!-co za kapłan katolicki!) i ionnych autorów.W tej chwili mama już ustalone poglądy(choc nadal wiele spraw do przemyślenia) .

Od jakiegos czasu w kręgach filozoficzno-teologicznych trwa goraca dyskusja na temat,czy Jezus jest Bogiem,czy "tylko" synem Boga.Przyznam szczerze,że to rozróżnienie jest dla mnie bez znaczenia.Wiadomo,że istnieje jeden Bóg Stwórca Wszechrzeczy,Absolut ,czyli Wszystko Co Jest.Jezus Chrystus jest przypuszczalnie najwyższym wibracyjnie Duchem,jaki kiedykolwiek przebywał na Ziemi.Jeśli tak jest (a jestem przekonana,że jest),to posiada On absolutnie wszystkie Boskie atrybuty,takie jak:nieskończona dobroć,miłosierdzie,sprawiedliwosć,a zatem jest Bogiem.Wszak wszyscy jako Niesmertelne Byty Duchowe do tego celu zmierzamy-powiedziane jest,że naszym ostatecznym celem jest Boska Komunia.Pytaniem jest,czy jesteśmy w stanie osiągnąc taką doskonałość,

Matka Jezusa jest dla mnie synonimem macierzynskiej miłości,opiekuńczości,łagodności i ciepła.Czyż mogę nie zwracać się w swoich modlitwach do tak wspaniałej Istoty?Nieważne,czy poszczególne odłamy chrzescijanstwa Ją uznają,czy też nie ,to ich sprawa.Dla mnie jest Ona Matką wszystkich matek cierpiących ;wierze,że potrafi mi pomóc.

W ten sposób stworzyłam prywatną religię na mój prywatny użytek.Może będę za to potepiona?

Niedawno pewien znajomy,dość postępowy ksiądz ,na zadane przeze mnie pytanie-"Dlaczego umarł mój syn?" odparł,że nie wie i tylko Bóg może na to pytanie odpowiedzieć.Jakaż pociechę niesie Kościół Katolicki zrozpaczonym,pogrążonym w żałobie!Dopóki Kościół nie uzna teorii reinkarnacji,odrzuconej przez sobór w Nicei w 325r.n.e.,dopóty kapłani K.K.nie będa w stanie nikogo pocieszyć ani wyjaśnić,dlaczego ktoś urodził się zdeformowany,upośledzony umysłowo,czy zmarł młodo.Kosciół Katolicki okopał się na swoich pozycjach przed wiekami i tkwi tam do dziś, uparcie broniąc swoich dogmatów i kanonów wiary.To straszliwe duchowe wyjałowienie(vide ks.Brune) walnie przyczynia sie do tego,że kościoły na całym świecie pustoszeją.

Hellen Ellerbe:
" W celu obalenia teorii reinkarnacji Orygenesa,Kosciól stanął w obronie wiary w jedyne w swoim rodzaju zmartwych wstanie Chrystusa oraz w jedyne darowane człowiekowi życie,w którym musi być on posłuszny Kosciołowi,gdyż w przeciwnym razie ryzykuje wiecznym potepieniem."
atalia
spirytystka
spirytystka
 
Posty: 3943
Rejestracja: 17 sty 2010, 12:30

Re: Personal Jesus*

Postautor: atalia » 08 lut 2010, 12:40

Tytuł mojej rozprawki to Personal Jesus,stąd Depeche Mode(nie skopiował się).
atalia
spirytystka
spirytystka
 
Posty: 3943
Rejestracja: 17 sty 2010, 12:30

Re: Personal Jesus*

Postautor: Zuzka » 08 lut 2010, 13:34

atalio :)
ze wzruszeniem i zrozumieniem/nie wiem, jak to inaczej nazwać/ przeczytałam Twój post;
mam podobne doświadczenia i przemyślenia dotyczące zinstytucjonalizowanego kościoła...

odnośnie broszurki, to nie do końca zrozumiałam o co chodzi - przeglądnę wcześniejsze posty, moze tam jest wyjaśnienie...
:)
Zuzka
 
Posty: 89
Rejestracja: 31 paź 2009, 15:45

Re: Personal Jesus*

Postautor: atalia » 08 lut 2010, 14:09

Kochana Zuziu,
cieszę się bardzo,że mnie rozumiesz.Jesli chodzi o ten mój dopisek,to po prostu zaczerpnełam tytuł całości z piosenki zespołu Depeche Mode,tylko on sie bezposrednio nad postem nie wdrukował.Niepotrzebnie wprowadziłam zamieszanie.

Serdecznie pozdrawiam.
atalia
spirytystka
spirytystka
 
Posty: 3943
Rejestracja: 17 sty 2010, 12:30

Re: Personal Jesus*

Postautor: sigma » 08 lut 2010, 15:42

Jako niedoszły franciszkanin wpiszę się tu, z zachowaniem jak najdalej idącej roztropności:

W Kościele Rzymskokatolickim jest tak że sakrament kapłaństwa rozumie się jako udzielenie zdolności kapłańskiej Jezusa Chrystusa. To znaczy że ksiądz jest szafarzem łaski zbawczej wynikającej z wiary w moc zmartwychwstania Chrystusa. Dokładnie tyle.

Czym innym zaś zupełnie jest posługa duszpasterska dziejąca się w określonych uwarunkowaniach. W przeniesieniu emocjonalnych napięć z dzieciństwa ludzi spotykających się np. w konfesjonale w teraźniejszość.

Czym innym jeszcze jest poznanie dziecka a czym innym dorosłego.

Istotnie, bywa różnie...

Dość dobrze jest spróbować oddzielić te wszystkie niedoskonałości relacji międzyludzkich od relacji człowieka z Bogiem. Może najprościej jest zadać sobie na początek pytanie czy wierzę w Boga osobowego ? Czy wierzę w to że człowiek żyje raz ? Stawianie sobie takich pytań uwalnia chyba od wspomnień. Ukierunkowuje myślenie człowieka na Transcendencję, jakkolwiek pojętą.

I może te wszystkie wydarzenia z przeszłości temu służyły, żeby dojść do takich wniosków ?

A jeżeli ktoś jeszcze raz, po naprawdę głębokim namyśle, zdecyduję się na rozmowę z kimś wierzącym od zawsze, strażnikiem prawdy jedynie słusznej ? A czy po naprawdę głębokim namyśle będzie widział taką potrzebę ?

Tak, wątek dotyka spraw chyba najgłębszych z możliwych.
Piotr

Kto zwycięża innych, jest silny. Kto zwycięża siebie, jest wielki.
sigma
 
Posty: 1136
Rejestracja: 12 sie 2009, 19:02
Lokalizacja: Zagłębie Śląsko-Dąbrowskie

Re: Personal Jesus*

Postautor: lilo » 08 lut 2010, 15:56

atalia pisze:istnieje jeden Bóg Stwórca Wszechrzeczy,Absolut ,czyli Wszystko Co Jest.Jezus Chrystus jest przypuszczalnie najwyższym wibracyjnie Duchem,jaki kiedykolwiek przebywał na Ziemi.Jeśli tak jest (a jestem przekonana,że jest),to posiada On absolutnie wszystkie Boskie atrybuty,takie jak:nieskończona dobroć,miłosierdzie,sprawiedliwosć,a zatem jest Bogiem.Wszak wszyscy jako Niesmertelne Byty Duchowe do tego celu zmierzamy-powiedziane jest,że naszym ostatecznym celem jest Boska Komunia.Pytaniem jest,czy jesteśmy w stanie osiągnąc taką doskonałość,

Matka Jezusa jest dla mnie synonimem macierzynskiej miłości,opiekuńczości,łagodności i ciepła.Czyż mogę nie zwracać się w swoich modlitwach do tak wspaniałej Istoty?Nieważne,czy poszczególne odłamy chrzescijanstwa Ją uznają,czy też nie ,to ich sprawa.Dla mnie jest Ona Matką wszystkich matek cierpiących ;wierze,że potrafi mi pomóc.


Moje odczucia są bardzo podobne, zwłaszcza w zaznaczonej wyżej kwestii. Cały czas ludzkość poszukuje odpowiedzi na pytanie o istotę Stwórcy. My też jestesmy poszukiwaczami.
Istnieje koncepcja której substancję znaleźlibyśmy w wielu filozofiach i kulturach, że Jezus przyszedł na ten świat jako najczystszy duch, i tutaj na Ziemi przeszedł transformację (podczas 40 dni na pustyni) w Chrystusa. Narodził się w Nim wówczas Bóg. W koncepcji tej bowiem każdy ma w sobie Chrystusa, którego należy obudzić, boską część o której mówi tyle filozofi używając jedynie odmiennego nazewnictwa. Odrodzenie się w ten sposób, daje możliwość posiadania tych samych funkcji, które posiada Stwórca. Duch, który osiągnie ten poziom posiada wszystkie boskie funkcje, ponieważ Bóg Ojciec pragnie abyśmy stali sie doskonali, tak jak On jest doskonały. Co ciekawe KK naucza że każdy - ochrzczony - ma Chrystusa w swoim sercu. Jezus jako Chrystus stopił się w Ojcu, Jego wola, jest wolą Ojca. Są jednościa, a równocześnie indywidualnością. W tej koncepcji Zmartwychwstanie było zamanifestowaniem tych możliwości. Przypomnijmy sobie, że gdy dobiega do grobu Maria Magdalena (bodajże) wchodzi do pustego grobu i rozpacza. W drzwiach pojawia się człowiek i pyta dlaczego płacze. Ona sądzi że to ogrodnik i tłumaczy, że zabrano jej Pana i nie wie gdzie jest. W tym momencie oblicze Jezusa sie przemienia i płacząca poznaje w Nim swego Pana. Podobnie jest z uczniami podążającymi do Emaus, rozmawiają w drodze z Jezusem nierozpoznając go. Dopiero po jakimś czasie ujania im się. A były to osoby które przecież znały Jezusa, toważyszył im w życiu, na codzień. Przecież z daleka jesteśmy w stanie poznać swoich bliskich po kształcie, sposobie chodzenia, po krokach, a cóż dopiero gdy są obok nas. Oblicze Jezusa sie przemienia, ma On pełną władzę nad materią. Jeżeli przyjmiemy powyższą koncepcję, to przyjmiemy również boskość Jezusa, jak że ma pełnię bożej władzy nad światem. Może być obecny wszędzie w tryliardach miejsc wszechświata i słyszeć każdy szept o każdym czasie.
Nie wiem, czy ta koncepcja jest prawdziwa, bo zgodnie z nią i my możemy byc Chrystuasmi - a dla mnie to już bluźnierstwo. Uważam, że nie zasługuję na pomoc wielu świętych osób do których się zwracam. Miałam nawet taki okres, że nie zwracałam sie z prośbą do Marii Matki Bożej, bo uważałam, ze to za wysoka instancja w doskonałości. A cóż dopiero Jezus Chrystus, wielu nawet niewyobraża sobie jego mocy i potęgi, nie jesteśmy tego w stanie pojąć w swojej małości, dewaluując jego znaczenie jedynie do naszego starszego brata w rozwoju moralnym. Myślę, że jest Kimś o wiele większym niż możemy sobie uzmysłowić. A tę wielkość pieczętuje fakt, że paradoksalnie mając tą potęgę ducha narodził się w stajni, wśród bydła.
"Na poczatku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo.(...)
W Nim było życie, a życie było światłością ludzi, a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła."
Awatar użytkownika
lilo
 
Posty: 181
Rejestracja: 19 paź 2008, 18:32

Re: Personal Jesus*

Postautor: Lorthiel » 08 lut 2010, 17:51

A jednak Jezus wielokrotnie mówił, że Bóg Ojciec jest "większy" od Niego.
Kiedy uczniowie poprosili, że chcą zasiąść po Jego prawej i lewej stronie odpowiedział, że o tym decyduje Ojciec a nie Jezus.
Można więc uważać, że Jezus jest duchem doskonałym, ale jednak nie jest Bogiem we własnej osobie.
Głos z nieba mówi "oto mój Syn umiłowany" -> czyli Jezus jest wybrańcem Boga, Jego synem. Synem, więc dzieckiem - czyli jest stworzeniem. A skoro został stworzony przez Boga, to nie nie jest Bogiem, bo Bóg nie ma początku w naszym rozumieniu.
Oczywiście każdy będzie to interpretował jak mu wygodnie, ale myślę, że to i tak bez znaczenia. Jezus jest doskonałym duchem, z którym nawet nie możemy się porównywać, i na tym świecie nikt nie może mieć pewności jak jest na prawdę, bo nawet nie mamy słów/pojęć których moglibyśmy użyć.
Lorthiel
 
Posty: 27
Rejestracja: 04 sty 2010, 14:45

Re: Personal Jesus*

Postautor: lilo » 08 lut 2010, 18:12

Lorthiel pisze:A jednak Jezus wielokrotnie mówił, że Bóg Ojciec jest "większy" od Niego.


Zdecydowanie tak, ponieważ dana Mu władza pochodzi przecież od Ojca, i jeżeli udziela łaski to właśnie poprzez to, że jest szafarzem mocy i woli Ojca. Przedstawiając ww. koncepcję nie mówiłam, ze sie z nią zgadzam, zaznaczyłam że takie załozenie prowadzi do wniosku, że boskość jest w zasięgu każdego człowieka - co uważam za bluźnierstwo. Uważam natomiast że jego boskość wynika z faktu, że stał sie godnym aby otrzymać władze Ojca. Odbieram to tak, że Stwórca mu zawierzył ma do Niego pełne zaufanie, tak jak Jezus ma zaufanie do wysokich duchów których wstawiennictwo przyjmuje bezwarukowo.

Co ciekawe, Jezus zajmuje ważne stanowisko także w hinduiźmie, może większe niż w islamie, chociaż nie jest to często analizowane. Wielu hinduistów uważa Jezusa za mędrca lub wielkiego jogina, a nawet za Boga. W ruchu Surat Shabda Yoga Jezus jest powszechnie uznawany za satguru. Swami Vivekananda wychwalał Jezusa i uznawał go za źródło siły i doskonałości. Paramahansa Jogananda nauczał, że Jezus był wielkim guru, mistrzem duchowym, Bogiem oraz następnym wcieleniem Elizeusza. Mahatma Gandhi bardzo podziwiał Jezusa i uznawał go za jednego z głównych propagatorów ahinsy (zasady niekrzywdzenia). Gandhi powiedział: "Lubię waszego Chrystusa, ale nie lubię waszych chrześcijan. Wasi chrześcijanie są tak niepodobni do waszego Chrystusa..." a także "Dla mnie był On najwspanialszym nauczycielem jakiego ludzkość kiedykolwiek miała." Sathya Sai Baba wielokrotnie mówił, że Jezus jest Bogiem, wielkim świętym i nauczycielem duchowym, który stanowi wzór dla ludzi. Swami Kaleśwara uważa Jezusa za świętego i wielką duszę.
Bhaktivedanta Swami (założyciel ruchu Hare Kryszna) uznał greckie imię Jezusa Christos za inną wersję imienia boga Kryszny: Krista. W ten sposób oddając cześć Jezusowi czci się samego Krysznę jako Najwyższą Osobę Boga (Bhagawan) . Bhaktivedanta uznał Jezusa za "mistrza duchowego" (guru), uczącego ludzi miłości do Boga.
sigma pisze:Jako niedoszły franciszkanin
???? :shock: Moze coś więcej w tym temacie :)
"Na poczatku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo.(...)
W Nim było życie, a życie było światłością ludzi, a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła."
Awatar użytkownika
lilo
 
Posty: 181
Rejestracja: 19 paź 2008, 18:32

Re: Personal Jesus*

Postautor: atalia » 08 lut 2010, 19:30

Jeśli Bóg(i Jezus Chrystus)jest transcendentalny(a zakładamy,że jest),wszelkie stwierdznie o Nim są z natury swej aprioryczne,czyli wpada sie wtedy w pułapke paradoksu semantycznego.
Mysle,ze wazne jest odczucie indywidualne(personal Jesus),gdyż każda próba odpowiedzi a posteriori jest z góry skazana na porazke.
atalia
spirytystka
spirytystka
 
Posty: 3943
Rejestracja: 17 sty 2010, 12:30

Re: Personal Jesus*

Postautor: lilo » 08 lut 2010, 20:12

Nie ma odpowiedzi na ww. temat a posteriori, przynajmniej nie w tym wymiarze. Zawsze nasze wypowiedzi w tym temacie (i nie tylko) będą a priori. Opieraja się wyłącznie na odczuciach. Z założenia nie są tezami lecz hipotezami. Po tamtej stronie nie będzie wnioskowania ani a priori, ani a posteriori nasza wiedza będzie stała (constans). Nasze uczucia - tak jak piszesz - są subiektywne, ale to wszystko co mamy.
"Na poczatku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo.(...)
W Nim było życie, a życie było światłością ludzi, a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła."
Awatar użytkownika
lilo
 
Posty: 181
Rejestracja: 19 paź 2008, 18:32

Następna

Wróć do Nasz Spirytyzm

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 14 gości