Niedawno się obudziłam po długiej, ale (tak odczuwam i tak też pamiętam) owocnej, udanej podróży, w której chyba komuś pomogłam. Poczułam olbrzymia potrzebę, żeby się tym z kimś, z Wami, podzielić. Rzadko kiedy mam tak, że budzę się z historii, która ma konkretne zakończenie, że czuję jakbym wypełniła swoje zadanie w pełni, widziałam pozytywny skutek tego, co uczyniłam, do czego zmierzałam.
W tych snach wchodzę zawsze w cudze role i mierzę się z cudzymi problemami, które ktoś mi przedstawia a ja je podejmuję, jako swoje. Nigdy nie odczuwam wówczas strachu właściwego mi w życiu codziennym. Jeżeli się czegoś boję, to tego, że zaskoczy mnie cudze zło, które odczuję. Nie wiem jak to wytłumaczyć, ale właśnie w tych podróżach nie istnieje śmierć, ale za to istnieje tajemnica (w snach oczywiście wydaje mi się bardziej logiczny sens jej istnienia niż po przebudzeniu) i pojawia się coś na wzór strachu, nieprzyjemne, głębokie i wewnętrzne uczucie obcowania z innymi, którzy przekazują jakby (brakuje mi odpowiednich słów, by dobrze opisać te uczucia, bo jest to szereg różnych, piętrzących się emocji i myśli, które rozdzielam jako swoje i cudze w tych snach).
Dużo jest w tych snach śmierci, która przypomina przejście przez kolejne drzwi. Duże zaskoczenie wywołuje we mnie fakt, że w snach raz kogoś widzę w ciele, potem ta osoba w jakiś sposób ciała tego pozbywa się, umiera, i potem znowu ją spotykam, ale jedynie doświadczam i w snach, co niezwykłe, w ogóle nie robi mi to różnicy. Dziś śniłam (między innymi, bo sny te rozciągają się szeroko i poznaję w nich wiele osób, wiele rzeczy robię) o pewnym mężczyźnie, którego poznałam w powłoce cielesnej i poznałam jego doświadczenia. Był dość smutny, taki jakby niski w emocjach i woli życia, szukał kogoś, kogo w tym śnie ja też znalazłam. Nie wierzył, że się uda wszystko (to zabrzmi absurdalnie, bo nie pamiętam dokładnie o co chodziło, ale mieliśmy sporo rzeczy do zrobienia, by tę drugą osobę odnaleźć i potem przeciwstawić się pewnym wpływom, które były zwodnicze i prowadziły do moralnego upadku). A ja, choć zawsze miałam w sobie taką niepewność, że się nie uda, że nie wiem jak nasza podróż i wykonanie zadania się uda, to tym razem byłam przekonana, że nam się uda. I się udało.
On stracił cielesną powłokę, wypełniło się jego materialne życie, ale wcale nam to nie przeszkadzało w tym, żeby dokończyć zadanie. Znalazłam tę dziewczynę (taką miała powłokę materialną, później była energią, którą rozpoznałam), potem - z dziewczyny zrobiła się jakby cała gromada osób, które były po prostu zagubione. Teraz piszę i coś podpowiada mi, że chodziło właśnie o pewne przejście, pojawia mi się w głowie myśl "przeprowadzka". I kiedy przeprowadzaka się rozpoczęła, a ja chwyciłam za miecz (miecz, który nie służy do przemocy ani bólu, bo nasze powłoki cielesne byłym odrzucone) i wtedy odebrałam przekaz tych, którzy stali w miejscu i iść nigdzie nie chcieli. To jedyny element snu, kiedy przeważa strach, ale właśnie nie taki strach, że się kogoś boję, że coś mi się stanie, to strach przed tym, co poczuję, jakiego bólu doświadczę biorąc go od innych. to też jedyny moment w śnie, kiedy czuję ciało. kiedy nawiązuję intymną relację duchową, scalam się z cudzym doświadczeniem, jak radio. odczuwam wtedy dreszcze na całej skórze, ale szczególnie mrówienie w nogach i rękach, a zaraz potem się zaczyna. zalewają mnie uczucia i cudze myśli, dramaty, doświadczenia a przede wszystkim ta niechęć. niechęć by pozostać w miejscu, by zanużyć się w nicości i beznadziei. moje zadanie polega na tym, żeby to udźwignąć, żeby to rozgonić, żeby przekazać inną energię.
dziś się udało i nawet nie było ciężko. jak pisałam wcześniej, nie czułam swojego strachu a jedynie własną siłę, więc wiedziałam, że dziś dam radę i wszystko ułoży się dobrze. i ułożyło. ten niecielesny chłopak od razu sobie poszedł zadowolony. a kobieta, wraz z szeregiem, zmaterializowała się. szli pochodem z uśmiechem na ustach, przeszli przez bramę w atmosferze radości.
a ja się obudziłam zadowolona. i od razu to wszystko napisałam, bo pierwszym miejscem, o którym pomyślałam było właśnie to forum.
czy też śnicie?
pozdrawiam!