Modl sie za syna i nie obwiniaj sie. Kazdy czlowiek jest odpowiedzialny za wlasne czyny, bez wzgledu na okolicznosci. Twoj syn podjal taka decyzje, ale nie jest dla niego za pozno, aby zrozumiec swoj blad. Bog nikogo nie potepia i nikogo nie karze smircia bliskich. Musisz byc silny. Proba, na ktora zostales wystawiony jest najprawdopodobniej najtrudniejsza w twoim zyciu, ale to straszne doswiadczenie wzmocni cie i uda ci sie przez nie przejsc. Modl sie takze o sile dla ciebie, modl sie gorliwie, a za kazdym razem poczujesz sie troszke lepiej, poczujesz w sobie cos orzezwiajacego, dodajacego otuchy. Twojego syna nie ma juz przy tobie, ale on zyje. Za jakis czas wznowi sie duchowy kontakt miedzy wami... ale troszke pozniej. Odwagi :)
Jakis czas temu przeczytalem ksiazke, do ktorej - wydaje mi sie - powinienes zerknac:
http://www.empik.com/moj-syn-i-zycie-po ... ,ksiazka-pJezeli nie znasz jeszcze spirytyzmu polecam:
http://www.rivail.pl/index.php/sklep/in ... -szczegoly Zapoznanie sie z literatura spirytystyczna pomoze ci znalezc odpowiedzi na nurtujace cie pytania, dotyczace sensu cierpienia twojego i twojego syna. Pod koniec zycia zawsze jestesmy madrzejsi, niz na jego poczatku, a juz samo to stanowi dobry start dla kolejnego wcielenia, ktore predzej czy pozniej nastapi. Nikt nie jest stracony. Trzeba trwac, trzeba zyc z uniesiona glowa, poniewaz w obliczu wielkiego cierpienia, kazdy kolejny dzien bedzie twoim sukcesem i dowodem na posiadanie wielkiej wewnetrznej sily. Otworz sie na ludzi, otworz sie na Boga. Bol nie minie, ale go zrozumiesz i zaakceptujesz, tak samo, jak zaakceptowales wszystkie inne trudy zycia. Badz silny i nie obawiaj sie rzeczy, ktorych boja sie inni.
Ja rowniez pomodle sie za twojego syna :)
Dbaj o siebie.