Witam wszystkich. Od jakiegoś czasu jestem czytelniczką i obserwatorką tego forum. Dzisiaj postanowiłam się zarejestrować, z nadzieją, że uda mi się przejść od strony biernej, do czynnej i nawiązać kontakt z ludźmi, którzy odpowiedzą na dręczące mnie pytania. A może też potowarzyszą na drodze do odkrywania tajników spirytyzmu i wiary?
Trafiłam tu praktycznie przypadkiem. Jakie to zadziwiające, jak jedna minuta naszego życia, jedna osoba, jedna myśl, może zmienić nas i nasz świat. Zweryfikować nasze poglądy, wszystko wywrócić do góry nogami, bądź zupełnie odwrotnie - pokazać nam ukryte dotąd drzwi, pomóc odkryć prawdę, poprowadzić wśród ciemności.
Od wielu lat leczę się na depresję. Bywały wzloty i upadki - raz było lepiej, czułam poprawę, raz gorzej - następował nawrót choroby. Dokładny powód choroby nie jest dokładnie znany, podejrzewam, że może mieć to wiele wspólnego z okropnymi przeżyciami od czasów dzieciństwa, których doświadczałam przez prawie całe życie. Gdybym miała napisać swoją autobiografię, to byłby to horror, którego nie powstydziłby się nawet S. King. Zanim jeszcze odkryłam spirytyzm, często żartowałam, że w poprzednim wcieleniu musiałam ostro narozrabiać, skoro Bóg w obecnym mnie tak karze. Po przeczytaniu "Księgi Duchów" odkryłam, że to nie do końca żarty...
Wracając do sedna sprawy - przekopywałam internet w poszukiwaniu informacji jak skutecznie uleczyć moją chorą duszę. Chciałam przede wszystkim zrozumieć moją chorobę, odkryć jej przyczynę i zapobiec nawrotom. Uwierzcie, że był niejeden okres, w którym myśli samobójcze nie były u mnie rzadkością. Teraz mi za to wstyd, ale wtedy...chciałam tylko przestać cierpieć i samej nie zadawać więcej cierpienia innym. W swoich poszukiwaniach trafiłam na forum psychiatryczne, na którym poznałam wielu ludzi dotkniętych depresją, nerwicą i innymi podobnymi schorzeniami, które doskonale rozumiałam. Aktywnie włączyłam się w dawanie wsparcia innym, pocieszanie, odwodzenie od złych myśli, ponieważ to w jakiś sposób pomagało mi zapomnieć o swoich problemach i dawało ukojenie mojej duszy. Na tym forum, w pewnym momencie, jakaś kobieta poleciła mi obejrzenie filmu "Nasz Dom". Zrobiłam to z ciekawości (już taki ciekawski ze mnie ludek) i...to coś we mnie obudziło. Nie wiem jak to nazwać...głodem poznania? Zaczęłam namiętnie szukać, szperać i czytać. Czułam, że słowa zawarte w "Księdze Duchów" działają na mnie jak najlepszy antydepresant. Część pytań, które od dawna mnie dręczyły doczekały się odpowiedzi. Im więcej informacji zdobywałam na temat spirytyzmu, tym bardziej czułam, że to jest to, że jestem na dobrej drodze. Nie wiem dokąd ma mnie ona zaprowadzić, nie wiem co mi jest pisane, ale chcę to zgłębiać dalej.
Nie jestem medium, nigdy nie widziałam żadnego Ducha. Czasem miewam dziwne sny - pewnie jak każdy, czasem mam wrażenie, że moja intuicja jest bardzo silnie rozwinięta, czasami też (od jakiegoś czasu bardziej - może to wpływ lektur spirytystycznych) mam silne wrażenie, że nie rozmawiam sama z sobą lecz z kimś, kto się mną opiekuje, bądź odwrotnie - ma za zadanie sprowadzić mnie na manowce. Mam też wrażenie, że to nie jest jedna i ta sama osoba. Od zawsze też dość silnie i łatwo odbierałam uczucia, intencje lub prawdomówność innych ludzi. Zdarza mi się nawiązać z kimś taki kontakt, że prawie czytam tej osobie w myślach i mogę kończyć za tą osobę zdania:-) nie trwa to jednak cały czas, to bardziej takie przebłyski. Nie uważam tego za coś nienormalnego, od dawna słyszałam, że jest wielu ludzi z bardzo rozwiniętą intuicją i empatią. Największy problem u mnie pod tym względem leży w tym, że od zawsze byłam nauczona ignorować i te głosy i "intuicję". Dopiero odkrycie spirytyzmu otworzyło mi jakieś drzwi w głowie. Oczywiście nie mam co liczyć na zrozumienie i wsparcie otoczenia i cała moja nadzieja w użytkownikach tego forum. Samotne poszukiwania nie dają takiej frajdy i tylu odpowiedzi, co te, prowadzone wśród innych, rozumiejących dusz;-) Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie i dziękuję Bogu, że tu trafiłam.