fruwla pisze:coraz bardziej nie wierze juz w nic...
Wierz w siebie i to wystarczy
fruwla pisze:Zaczelam tez walczyc z moja wrazliwoscia, poniewaz ona utrudnia mi zycie.
Oj znam to dobrze...
fruwla pisze:A rzeczy, ktore wydawalyby sie darami, okazuja sie czesto wrecz obciazeniem.
A rzeczy które wydają sie złe, okazują się dobrymi lekcjami. Tak to już jest.
agnieszkag pisze:Że lepiej mają ci co posiadają grubą skórę.
Czy ja wiem czy lepiej? Owszem nie martwią sie, nie przejmują. Ale już chyba wolę popłakać, przynajmniej przepłukuję oczy. Staram się też ogarnąć tą moją empatię, to znaczy przyjmuję, że taka już jestem i już. I tylko syna musze uspokajać że nic mi nie jest bo tylko film oglądam.
agnieszkag pisze:Potem nie mogę spać. Dumam jak człowiek może być tak niegodziwy.
Mam o samo.
Coraz bardziej sie zastanawiam czy chcę żyć na tym świecie pełnym niegodziwości, oszustw, chciwości, manipulacji. Mam wrażenie że ludzkość schodzi na psy, nie obrażając psów. Zaczynam nie ogarniać tego świata. I tylko to forum jeszcze pokazuje, że nie jestem osamotniona. Że jeszcze są ludzi, którzy chcą pomagać bezinteresownie, którym zależy na rozwoju i dążeniu do dobroci.
agnieszkag pisze:i przy Dziewczynce z zapałkami aż mnie zatykalo z płaczu.
Też przy tym płakałam jak bóbr.
agnieszkag pisze:A mianowicie abym przecedzala ludzi wokół siebie, tak jak się przeradza ziemniaki
Bo wszyscy mnie wykorzystują.
Też doszłam do takiego wniosku. Nie wszyscy mnie lubią, są ludzi którzy chcą mi zaszkodzić bez powodów, ot tak po prostu. Kiedyś się tym przejmowałam, nie spałam całymi miesiącami analizując co robię źle, aż doszłam do wniosku, że to nie ja robię coś źle tylko inni mnie źle odbierają i nie jestem w stanie tego zmienić. Pogodziłam sie z tym. Mogę wpływac tylko na siebie, nie na innych. A tłumaczenie sie ze wszystkiego nie ma sensu, zwłaszcza gdy druga osoba nie chce nic zrozumieć i jest zablokowana na własnych wyobrażeniach.
Ale też doszłam do wniosku, że warto pomagać. Nawet osobom, które chcą mnie wykorzystać. Pomagam, bo wiem, że los mi to odda. Być może nie pomoże mi osoba której ja pomogłam, ale pomoże mi całkiem ktoś inny. I już tysiące razy przekonałam się, że los zsyła mi osoby, które mogą mi pomóc w najgorszym czasie.
Ostatnio moja rodzina miała problem z ojcem. Tata ma otępienie, uciekał mamie (raz zgubił się na 36 godzin), nie pamięta gdzie mieszka, zaczynał zapominać słów. Chciałam mu znaleźć dobry ośrodek opieki nad starszymi osobami. I co? na facebooku znalazłam koleżankę, z którą pracowałam przed wiekami. I przed tymi wiekami ona pracowała jako dziewczyna od reklam. Zagadałam do niej, chciałam odświeżyć kontakt i okazało się, że ona od 7 lat pracuje w dobrym domu opieki!!! I niech mi ktoś powie, że tak nie miało być? Że nikt tego nie planował? Mój ojciec oczywiście zamieszkał w tym domu opieki. A ja mam informacje z pierwszej ręki, od koleżanki która widzi tatę każdego dnia. A ja mam wrażenie, że po prostu dostosowałam sie do planu, który ktoś mi napisał. I nie tylko ja jestem o tym przekonana. Ale moje siostry i mama też.