Witam

Najlepsze miejsce do tego, by zacząć przygodę z naszym forum. Przywitaj się, napisz, kim jesteś, jak do nas trafiłeś...

Re: Witam

Postautor: Becia66 » 17 mar 2018, 23:23

Dziękuję danut :). To było wiele lat temu i więcej się nie powtórzyło w takim wydaniu :). Choć emocje czuję do dzisiaj na skórze :). Nie wiem co ten mnich czy co to było oznaczał ale nie próbowałam nawet nic o nim wiedzieć. Chciałam o tym zapomnieć i aby córka była bezpieczna. Po latach tylko mi się to skojarzyło w chwili jak po regresingu, otrzymałam info że przez córkę przeszło już chyba wszystko co możliwe. To było piorunujące :cry: .
Becia66
 
Posty: 47
Rejestracja: 11 mar 2018, 11:36

Re: Witam

Postautor: danut » 17 mar 2018, 23:30

No, bo ona jest takim filarem jak ja - dlatego zło pragnie go zburzyć, tylko że prędzej, to my wykurzymy je z otoczenia niż nas to powali. :D Becia66 pisałaś o tej jej babci, a teraz pomyśl - skoro ona miała konszachty z czarną magią, to przecież jej syn mógł je wszystkie poznać, iść jej drogą oraz je stosować. Jakie relacje łączą go z córką? Wróćcie myślami do tamtego okresu - jakie wydarzenia i jaki konflikt w nim miały miejsce, co zajmowało jej myśli wówczas, a kto rozmyślał o niej bardziej intensywnie, komu mogło coś co działo się wtedy wokół niej przeszkadzać.
danut
 
Posty: 6655
Rejestracja: 27 paź 2015, 09:27

Re: Witam

Postautor: Becia66 » 18 mar 2018, 08:37

Danut – nie sądzę, że to ojciec. On ciągle podróżował I nie było go więcej niż był. Był lekkoduchem I nie bardzo mu pasowało siedzenie na jednym miejscu. Nie interesowało go co się dzieje z jego dzieckiem. Do dnia dzisiejszego można policzyć na palcach Ich spotkania, które I tak zakończyły się tym, że córka wykreśliła go ze swojego życia. Kolejny raz odwrócił sie od niej gdy go potrzebowała. Ja szanuje jej decyzję.
Ale komu się podoba ktoś kto potrafi być szczery I nie owijać w bawełnę swoich uczuć?? :).
Becia66
 
Posty: 47
Rejestracja: 11 mar 2018, 11:36

Re: Witam

Postautor: Becia66 » 18 mar 2018, 10:53

Becia66 pisze:Danut – nie sądzę, że to ojciec. On ciągle podróżował I nie było go więcej niż był. Był lekkoduchem I nie bardzo mu pasowało siedzenie na jednym miejscu. Nie interesowało go co się dzieje z jego dzieckiem. Do dnia dzisiejszego można policzyć na palcach Ich spotkania, które I tak zakończyły się tym, że córka wykreśliła go ze swojego życia. Kolejny raz odwrócił sie od niej gdy go potrzebowała. Ja szanuje jej decyzję.
Ale komu się podoba ktoś kto potrafi być szczery I nie owijać w bawełnę swoich uczuć?? :).

Ale bardzo szczerze przyjmiemy każdą radę i wskazówkę aby pozbyć się tego :)
Becia66
 
Posty: 47
Rejestracja: 11 mar 2018, 11:36

Re: Witam

Postautor: danut » 18 mar 2018, 15:09

Becia66 pisze:Danut – nie sądzę, że to ojciec. On ciągle podróżował I nie było go więcej niż był. Był lekkoduchem I nie bardzo mu pasowało siedzenie na jednym miejscu. Nie interesowało go co się dzieje z jego dzieckiem. Do dnia dzisiejszego można policzyć na palcach Ich spotkania, które I tak zakończyły się tym, że córka wykreśliła go ze swojego życia. Kolejny raz odwrócił sie od niej gdy go potrzebowała. Ja szanuje jej decyzję.
Ale komu się podoba ktoś kto potrafi być szczery I nie owijać w bawełnę swoich uczuć?? :).

Nic tak nie irytuje złego jak ściągnięcie mu maski i szczere wytknięcie mu błędu. :) Ta maska i wygląd jakby mnicha właśnie na to wskazuje - na kogoś kto chce być postrzegany jako ten on jeden bez wad, niby ideał, zatem niby wierzący i nawet nadto demonstrujący swoją niby sprawiedliwość, zwyczajnie jest to znana postawa wilka w owczej skórze. Czasami łapiemy się na taką grę pozorów i jesteśmy gotowi takiemu komuś zaufać, co kończy się potem dla nas bardzo źle. Jeśli chodzi o oddziaływanie niszczące nas pozazmysłowo, to tu absolutnie nie ma znaczenia odległość, zakres oddziaływania myślą jej nie zna i nie potrzebuje kontaktu fizycznego. Nicią dającą możliwość oddziaływaniu jest więź, nawiązanie jej nawet podstępem, uzależnienie kogoś od siebie pod jakimkolwiek pozorem. To dlatego też za nieszczęścia jednych odpowiadają drudzy z rodziny. Proszę nie myśleć też tak, że do stawiania kłód komuś pod nogi tak by były one niewidzialne konieczny jest starodawny rytuał, tu największe działanie przypisuje się intencji i sile nienawiści danej osoby, a w działaniu odwrotnym sile miłości. Jest jeszcze kwestia Twojej rodziny - jak ona zareagowała na pojawienie się dziecka( tej córki) i na Twoją odmowę małżeństwa? Wszystko ma znaczenie i potrafi się skumulować.
danut
 
Posty: 6655
Rejestracja: 27 paź 2015, 09:27

Re: Witam

Postautor: Becia66 » 18 mar 2018, 17:35

Wiesz danut ostatnio zaczęłam drązyć tematy rodzinne. Jakis czas temu zainteresowałam się Totalna biologią I zaczęłam szukać przyczyn w rodzinie swoich przeżyc I moich dzieci. Bardzo cięzko było cokolwiek wyciągnąć od mojej mamy. Pytałam się co sie wydarzyło w jej życiu jak zaszła ze mną w ciążę, kto mnie nie chciał że urodziłam się z poważną wadą serca. Jakież było moje zdziwienie, gdy usłyszałam że to mój dziadek niby nie chciał ” jeszcze jednej gęby do wyżywienia”. Ale poczułam zupełnie cos innego w środku.
Że mama nie mówi prawdy a dlatego że od kiedy pamietam, zawsze mnie odpychała, krytykowała. Czułam się jak kula u nogi. I zresztą tak jest do dzisiaj. Niby normalnie ale ten dystans jest. A najbardziej czuje to kiedy widzi że układa mi się dobrze, że moje dzieci sobie radzą, że sie rozwijam. Pytałaś się jak zareagowała moja rodzina?? Ojciec nigdy się nie angażował I nie angażuje. Jest to jest nie ma tez dobrze :). Ale mama nie omieszkała mi powiedzenia gorzkich słów. Nie patrzyła na mnie I moje dziecko tylko co ludzie powiedzą. Nie ważne czy byłam bym szczęśliwa czy nie tylko - ludzie. Odtrąciła mnie jeszcze bardziej. Nie wspierała I nie pomagała. Ale dałam radę :). Ostatnio zadzwonił do mnie mój ojciec po paru głębszych I powiedział między innym, że mama mnie nie cierpi bo doskonale sobie radzę. Odpowiedziałam tylko że to jej problem nie mój. Nie mogę odpowiadać za jej uczucia. :)
Becia66
 
Posty: 47
Rejestracja: 11 mar 2018, 11:36

Re: Witam

Postautor: soldado » 18 mar 2018, 17:45

Becia66 pisze:Wiesz danut ostatnio zaczęłam drązyć tematy rodzinne. Jakis czas temu zainteresowałam się Totalna biologią I zaczęłam szukać przyczyn w rodzinie swoich przeżyc I moich dzieci. Bardzo cięzko było cokolwiek wyciągnąć od mojej mamy. Pytałam się co sie wydarzyło w jej życiu jak zaszła ze mną w ciążę, kto mnie nie chciał że urodziłam się z poważną wadą serca. Jakież było moje zdziwienie, gdy usłyszałam że to mój dziadek niby nie chciał ” jeszcze jednej gęby do wyżywienia”. Ale poczułam zupełnie cos innego w środku.
Że mama nie mówi prawdy a dlatego że od kiedy pamietam, zawsze mnie odpychała, krytykowała. Czułam się jak kula u nogi. I zresztą tak jest do dzisiaj. Niby normalnie ale ten dystans jest. A najbardziej czuje to kiedy widzi że układa mi się dobrze, że moje dzieci sobie radzą, że sie rozwijam. Pytałaś się jak zareagowała moja rodzina?? Ojciec nigdy się nie angażował I nie angażuje. Jest to jest nie ma tez dobrze :). Ale mama nie omieszkała mi powiedzenia gorzkich słów. Nie patrzyła na mnie I moje dziecko tylko co ludzie powiedzą. Nie ważne czy byłam bym szczęśliwa czy nie tylko - ludzie. Odtrąciła mnie jeszcze bardziej. Nie wspierała I nie pomagała. Ale dałam radę :). Ostatnio zadzwonił do mnie mój ojciec po paru głębszych I powiedział między innym, że mama mnie nie cierpi bo doskonale sobie radzę. Odpowiedziałam tylko że to jej problem nie mój. Nie mogę odpowiadać za jej uczucia. :)


To teraz wyobraź sobie, że jeszcze przed naszymi narodzinami, przed wejściem w nasze ciało sami wybraliśmy sobie taką a nie inną rodzinę.
Fajnie nie? :)
I nie myśl, że te słowa łatwo jest mi pisać...
Czasem w życiu warto jest się zgubić, by móc się na nowo odnaleźć
soldado
Moderator forum.
 
Posty: 3177
Rejestracja: 04 lis 2014, 23:35
Lokalizacja: Stolica Polskiej Piosenki :)

Re: Witam

Postautor: Becia66 » 18 mar 2018, 18:02

Dziękuję soldado :) Wobrażam sobie :). Wertuje dalej TB i przeszłość moich przodków ale to mozolna robota :). Z jakieś powodu wybrałam ich i może dojdę to tego :).
Becia66
 
Posty: 47
Rejestracja: 11 mar 2018, 11:36

Re: Witam

Postautor: danut » 18 mar 2018, 19:09

Słuchajcie, mnie to najbardziej śmieszą takie poglądy jak ktoś wierzący w reinkarnację wyobraża sobie, że on to był na pewno kiedyś kimś znanym i wielkim, czytając wiele relacji na ten temat trafiałam na kilkadziesiąt Kleopatr, Napoleonów innych księżniczek i królów. :D Tymczasem sprawa wygląda zgoła inaczej - jesteśmy tym kim jesteśmy i nie da się inaczej, nie ma też dowolnego wybierania sobie życia. Nasze powiązania, miłość, poglądy i cele są decydujące, a wchodząc w inne swoje życie znasz cały swój poprzedni bagaż i dążysz do tego by dalej realizować swój zamiar, kształtować go i go dokończyć i być z tymi których kochasz. Te wszystkie dusze marzycielki o tym, że wszystko przyjdzie im łatwiej gdy wkroczą w jakiś ideał swojego życia, a więc np. do bogatej rodziny, to zagubione dusze, nie raz robią to nawet ku swojemu zatraceniu nie mając pojęcia - czemu. Jest mnóstwo poszlak, ze nowo narodzone dzieci w rodzinach są kimś ze swoich przodków i nie należy przypisywać tych klujących w oczy i uszy podobieństw genom, ponieważ to warunki otoczenia, modele psychiczne i fizyczne przede wszystkim dokonują w nich zmian. Tak się kształtuje osobowość wchłaniając to co samemu się wytwarzało od wieków w swoich środowiskach, tak ewoluuje nasza świadomość, wtedy gdy chce się rozwijać a nie tylko skakać z kwiatka na kwiatek. Są czytelne całe sekwencje powtarzających się zdarzeń w danej rodzinie wyglądające jak nieprzerwany ciąg, czy fatum( niektórzy tak uważają) - a tak dzieje się gdy bardzo wolno dochodzi tam do zmian kierunku i w postępowaniu i myśleniu, i znowu pomimo wszystko odtwarza się dla siebie podobną rzeczywistość, opornie i uparcie. Ale są też ludzie którzy rodzą się ponownie w danej rodzinie po to by wreszcie to przerwać, by uwolnić z chaszczy i nie tylko siebie, ale jak wyżej - tych których kochają, tych którzy są im bliscy, tym z którymi współtworzą własny wycinek rzeczywistości. :)
danut
 
Posty: 6655
Rejestracja: 27 paź 2015, 09:27

Re: Witam

Postautor: Becia66 » 18 mar 2018, 19:49

Danut :) jeszcze wiele kwestii muszę poukładać i wiele spraw zrozumieć. Jesteś bardzo mądrą i silną kobietę :) - przeczytałam Twoją książkę. Widzisz i rozumiesz głębiej - to jesteś cała prawdziwa Ty. Ja zaczynam dopiero raczkować w tych tematach pod względem nazewnictwa, przyczyny i skutków. Wiem co widziałam,słyszałam i czułam ale nie wiedziałam nic po za tym. Każda nowa informacja wzbudza we mnie poczucie niedosytu i wówczas szukam i analizuję :).

danut pisze:Tak się kształtuje osobowość wchłaniając to co samemu się wytwarzało od wieków w swoich środowiskach, tak ewoluuje nasza świadomość, wtedy gdy chce się rozwijać a nie tylko skakać z kwiatka na kwiatek. Są czytelne całe sekwencje powtarzających się zdarzeń w danej rodzinie wyglądające jak nieprzerwany ciąg,


Jak Ty to wszystko świetnie ujmujesz w słowach :), ja mam z tym problem niestety :). Utwierdziłaś mnie w przekonaniu o czym dawno myślałam. Te podobieństwa zachować i zdarzeń w rodzinie :)i twierdzenia że taka nasza dola. A jak się wyłamiesz z szeregu to po ptakach ;) . Stajesz się niewidzialna i mało słyszalna :).
Becia66
 
Posty: 47
Rejestracja: 11 mar 2018, 11:36

PoprzedniaNastępna

Wróć do Witamy!

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości